Andreas Jonsson. fot. Motor Lublin.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Peter Jansson od ubiegłego roku opiekuje się zespołem Rospiggarny Hallstavik. W tym sezonie Rospiggarna mierzy w play- offy, ale zamierza się skupić również na tym, aby żużel stawał się coraz popularniejszy. 

– Na pewno mamy ambitne plany i będziemy chcieli zajść jak najwyżej w tabeli. Co z tego wyjdzie, przekonamy się na koniec sezonu. Póki co, wiemy, że najlepszy jest zespół Smederny, a to co się wydarzy w sezonie, to wróżenie z fusów. Ja wierzę, że Rospiggarna pojedzie dobry sezon. Plan mamy trzyletni. W tym roku walka o play off, za rok półfinały a za dwa może wymarzony finał – mówi Jansson. 

Menedżer drużyny z Hallstavik nie ukrywa również, że w chwili obecnej najważniejsze jest to, aby żużel znów odzyskał swój blask w Szwecji. 

– Wszyscy wiemy, że frekwencja spada i trzeba robić wszystko, aby kibiców znów przyciągnąć na stadion. Na pewno pomoże fakt, że żużel wraca do szwedzkiej telewizji. Kolejna rzecz to taka praca jaką robiła Indianerna, która wychodziła poza stadion do szkół, zakładów pracy i pokazywała na czym ten sport w ogóle polega. Żużel trzeba po prostu umieć zaszczepić. Ostatni fakt, który nie jest bez znaczenia to to, że potrzebujemy kolejnego Andreasa Jonssona. Chłopaka takiego, z którym w Hallstavik dużo ludzi będzie się identyfikowało. Spotkają takiego w sklepie i pomyślą – idę na stadion, bo on dziś się ściga. Trzeba stawiać na lokalnych zawodników. Kibice w głównej mierze utożsamiają się z nimi – podsumowuje Jannson dla dziennika Aftonbladet.