Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Matej Zagar ma za sobą kolejny przyzwoity sezon. Wyniki, które zawodnik forbet Włókniarza osiągał w cyklu Grand Prix, nie pozwoliły mu co prawda na zajęcie miejsca w czołowej ósemce, ale zgodnie z oczekiwaniami, Zagarowi przypadła jedna z dzikich kart na sezon 2019. Słoweniec znów nieźle prezentował się także na torach PGE Ekstraligi. Zawodnik z bardzo dużym spokojem podchodzi do przygotowań do kolejnych rozgrywek.

Gdy patrzy się na średnie biegowe osiągane przez Zagara w ostatnich sezonach, można odnieść wrażenie, że zawodnik z Lublany pracuje jak dobrze nastrojony szwajcarski zegarek. 25., 27., 25. to kolejne miejsca zajmowane na liście klasyfikacyjnej przez zawodnika Włókniarza. 36-latek osiągał w 2016 roku średnio 1,763 punktu na bieg. Rok później ta średnia zmalała do 1,746, a po poprzednim sezonie Zagar legitymował się wynikiem 1,731.

Ekipa Włókniarza Częstochowa jest już po zgrupowaniu w Szklarskiej Porębie. Żużlowcy zespołu Marka Cieślaka do sezonu przygotowują się ze spokojem i czekają na pierwszy wyjazd na SGP Arenę w Częstochowie. – Powoli wszystko sobie układamy. Na razie bardziej pod kątem tego gdzie i kiedy będziemy trenować, a reszta sama się ułoży – powiedział Zagar w rozmowie z telewizją klubową Włókniarza.

Nie od dziś wiadomo, że Matej Zagar jest jednym z najbardziej wysportowanych zawodników w stawce. Słoweniec obowiązki żużlowca łączy ze służbą w wojsku. Ogrom ćwiczeń fizycznych, które 36-latek musi wykonywać w ciągu roku sprawia, że z przygotowaniem nie ma u niego problemu. – Przygotowanie fizyczne jest podstawą. Ja akurat nigdy nie miałem z tym za dużego problemu. W przypadku upadków, gdy ktoś jest dobrze przygotowany, szybciej dochodzi do siebie – dodał zawodnik Lwów.

Zagar z optymizmem patrzy także na kolejny sezon w barwach klubu z Częstochowy. Celem Włókniarza będzie z pewnością walka o medale Drużynowych Mistrzostw Polski, których częstochowianom nie udało się zdobyć w sezonie 2018. – Już w poprzednim sezonie pokazaliśmy, na co nas stać. Teraz musimy to wszystko tylko przypieczętować – zakończył.

BARTOSZ RABENDA