Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W październiku minionego roku Orzeł Łódź nałożył na Kaia Hucbenbecka drakońską karę wysokości 375 tysięcy złotych. Sprawa ciągnie się do dziś, choć łódzki klub domaga się teraz innej kwoty. Znacznie mniejszej.

Kością niezgody okazała się prezentacja przed wyjazdowym spotkaniem z Power Duck Iveston PSŻ Poznań, podczas której zawodnik pojawił się w kołnierzu ochronnym. Otoczenia Niemca przekonywało, że żużlowiec miał na to zgodę, poza tym wynika to z powszechnej praktyki. Z kolei przedstawiciele Orła mają się powoływać na regulamin, który zobowiązuje do uczestniczenia w prezentacji oraz ceremonii dekoracji „w kompletnym stroju zawodniczym, łącznie z plastronem, w założonym i zapiętym kevlarze (bez kasku, kołnierza ochronnego, bidonu lub innych przedmiotów zawierających logotypy sponsora trzymanych w ręce lub zawieszonych na ciele zawodnika.

Według działaczy Orła nie ma też znaczenia fakt, że wcześniej klub nie karał zawodnika za podobne postępowanie. Teraz chcą oni zadośćuczynienia w wysokości 20 tys. zł.

Przypomnijmy, że jesienią Huckenbeck zmienił barwy klubowe i przeniósł się do ZooLeszcz Polonii Bydgoszcz. Teraz, wedle zarządzenia Trybunału Polskiego Związku Motorowego, ma dwa tygodnie na ustosunkowanie się do sprawy.