Lars Gunnestad. Najlepiej zapamiętały go... zielonogórzanki.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tym razem zabieramy Was na przejażdżkę w głąb historii norweskiego żużla. A to nie tylko Rune Holta, który dokładał cegiełki do polskich triumfów w Drużynowym Pucharze Świata oraz Lars Gunnestad, na którego widok fankom z Zielonej Góry, i nie tylko, miękły serca. I nogi…

Norwegia. Najstarsze ślady działalności człowieka w tym kraju odkryto koło Komsa, w okręgu Finnmark i niedaleko Fosna w Nordmøre. Znalezisko to datowane jest na lata 9000 p.n.e. – 8000 p.n.e. Dużo później, bo w 793 roku atakiem na angielski klasztor Lindisfarne, rozpoczęła się epoka wikingów. Od tego momentu skandynawscy najeźdźcy na długich łodziach często widziani byli w portach Europy Północno-Zachodniej.

Norwescy wikingowie dotarli do Islandii, Irlandii (założyli tam miasto Dublin), Grenlandii, a także do Ameryki. W I wojnie światowej kraj zachował neutralność. W II wojnie również próbował pozostać neutralny, jednak zaatakowany przez wojska hitlerowskie, 9 kwietnia 1940 roku, przystąpił do antyhitlerowskiej koalicji. Pierwsze lata powojenne to okres rządów Norweskiej Partii Pracy. Odbudowano Norweskie Siły Zbrojne. W 1949 r. po długich debatach nad kierunkiem polityki zagranicznej kraj przystąpił do NATO. W sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej odbyły się w Norwegii dwa referenda: w 1972 i 1994 roku Oba zakończyły się niewielką przewagą strony opowiadającej się przeciw członkostwu w Unii.

Wskutek odkrycia złóż ropy naftowej i gazu ziemnego, pod dnem Morza Północnego w latach 60. i 70. XX wieku, Norwegia jest obecnie jednym z najbogatszych krajów świata. Ważną rolę w życiu kraju stanowi sport. Położona na północy Europy Norwegia miała i ma wielu wybitnych przedstawicieli przede wszystkim w sportach zimowych, jak również wiele ośrodków i obiektów zarówno rekreacyjnych, nastawionych na turystów, jak i specjalistycznych, przeznaczonych dla profesjonalistów. Norwegia jest jednym z niewielu krajów świata, w którym najpopularniejszymi dyscyplinami sportu są sporty zimowe. Sportem numer jeden dla Norwegów są biegi narciarskie, drugą pozycję zajął biathlon, a uchodząca za najpopularniejszy sport w Europie i zarazem na świecie piłka nożna uplasowała się dopiero na trzecim miejscu.

Wielkie tradycje i ogromna popularność zimowych dyscyplin sportu sprawiają, że niemal co roku w Norwegii odbywają się zawody najwyższej rangi. Głównie w biegach narciarskich i biathlonie, ale również w narciarstwie alpejskim. Tymczasem pierwsze zawody Grand Prix na żużlu w… hali odbyły się właśnie w norweskim Hamar, a był to rok 2002.

Najbogatsi owszem, ale żużlowo dość ubodzy, choć i tu trafiały się zacne perełki. W Hamar podczas Grand Prix wystąpiło ich dwóch. Swojski Rysiek Holtański oraz już 31-letni Lars Gunnestad. Ale po kolei. Pierwszy i jedyny medal dla kraju fiordów w indywidualnych mistrzostwach świata został zdobyty bardzo dawno temu. Sverre Harrfeldt urodził się 23 listopada 1937 roku w Oslo, dokonał dzieła w 1966 roku podczas finału w Göteborgu.

Lars Gunnestad.

Harrfeldt nie był postacią anonimową na żużlowych torach. W tamtych latach ścigał się z powodzeniem na torach angielskich. West Ham Hammers (mistrzostwo w 1966 roku) oraz Wembley Lions to miejsca, gdzie najstarsi kibice zapewne pamiętają jeszcze Norwega. W Göteborgu Sverre nie był faworytem do medalu, ale jechał dobrze. Tamten finał był niezwykle pamiętny dla Polaków. Wystąpiło ich czterech: Woryna, Tkocz, Kaiser i Pogorzelski. Po pierwszych dwóch seriach startów niepokonani pozostawali tylko późniejsi medaliści: Briggs, Harrfeldt i Woryna. W trzeciej Briggs wygrał, Norweg był drugi, zaś nasz Antoni przyjechał z jednym oczkiem. Później wszyscy solidarnie wygrywali kolejne biegi. Przed finałowym, XX wyścigiem Nowozelandczyk miał już tytuł w kieszeni z kompletem punktów, Woryna zapisał ich 13 i był pewny, że został pierwszym polskim medalistą, nie wiedział tylko jakiego koloru krążek założy na szyi. Norweg miał 11 oczek i jeśli chciał uniknąć barażu o srebro, musiał tę ostatnią potyczkę wygrać. No i wygrał, choć w nie do końca czystych okolicznościach. Startujący przeciw niemu w tym biegu Skandynawowie Torbjörn Harrysson, Leif Enecrona i Per Olof Söderman postanowili nie przeszkadzać w sukcesie reprezentanta półwyspu. Co ciekawe, gdyby Harrysson zwyciężył, a Sverre przyjechał ostatni, to Szwed miałby 11 punktów, tyle, co czwarty Mauger i stanąłby do barażu o brąz, zaś srebro przypadłoby Polakowi. Stało się, jak się stało. Medal Norweg zawiesił na szyi, ale drobny niesmak pozostał, zagłuszony w Polsce radością z sukcesu rybniczanina. W tabeli wszech czasów, co zabawne, owo srebro daje Norwegom miejsce za ZSRR, a przed… Rosją.

Einar Kyllingstad.

Długo po roku 1966 czekali Skandynawowie na kolejny sukces. Dokonali tego podczas poznańskiego finału mistrzostw świata par, w roku 1991, Lars Gunnestad, Einar Kyllingstad oraz rezerwowy Tor Einar Hielm. Po drodze, w pardubickim półfinale, wespół ze Szwedami i Czechosłowakami (był taki kraj), wyrzucili z batalii o medale Anglików i Australijczyków, czym pewnie ułatwili nieco zadanie, nie tylko sobie zresztą. Lider tercetu, Lars Gunnestad, miał wówczas ledwie 20 wiosen i dopiero wspinał się na szczyty kariery. Niestety, mimo kilku dobrych sezonów w ścisłej czołówce, więcej medali nie zdobył. Zdobył natomiast z pewnością serca niewieście, a może nie tylko, choć gender nie było jeszcze znane, więc niewielu miało odwagę publicznie się przyznawać.

Einar Kyllingstad.

Śliczny jako Joey Tempest z „Europe”. Niewinna, dziewczęca twarz, burza loków, to musiało robić wrażenie na paniach każdego stanu i wieku. I robiło. Sezon 1991 był dla Gunnestada wybitnie udany. Obok medalu w parach, zdobył też indywidualny puchar mistrzów oraz wygrał złoto z Morawskim Zielona Góra w Polsce.

Poznajecie? Tabliczkę trzyma Lars Gunnestad, a klęczy młodziutki Rune Holta (nr 4).

Początek dwudziestolatka wręcz wymarzony. Rok później obiecujący start w finale indywidualnych mistrzostw świata juniorów. Pfaffenhofen, 23 sierpnia 1992. Cóż to był za finał! Adams przed Loramem po barażu, za nimi Screen, Gunnestad i Gollob po 10 oczek, a potem jeszcze Mikael Karlsson,  Niklas Klingberg, David Norris, czy nasi Sawina i Bajerski. To był rok, to był wysyp. Niestety, seniorska kariera Larsa, choć bardziej niż przyzwoita, nie przyniosła wisienki na torcie. Gunnestad ścigał się w lidze szwedzkiej dla klubów: Piraterna Motala, Indianerna Kumla – mistrzostwo w 1990 i 1991 roku, oraz Valsarna Hagfors, w angielskiej w barwach Sheffield Tigers i Poole Pirates – mistrzostwo w 1994 roku oraz w polskiej w ekipie Morawskiego Zielona Góra – mistrzostwo w 1991 roku, Polonii Bydgoszcz, RKM-ie Rybnik oraz KM Ostrów Wielkopolski. Był więc żużlowcem cenionym, acz skąpo utytułowanym.

Rune Holta.

Po erze Gunnestada nastał Rune Holta. Końcówka kariery Larsa zbiegła się z początkami Ryśka. Pierwotnie nawet rywalizowali w mistrzostwach kraju, triumfując niemal na przemian. Potem jednak Rune „zakochał się” w Polsce i został Orłem, zaś Wikingom pozostało kilku sympatycznych chłopaków i mężczyzn zaawansowanych, z eks-grudziądzaninem Rafaelem Evensenem, którzy półamatorsko ścigają się w lidze, dla frajdy, nie dla sławy. Jedyne, na co mogą liczyć od federacji to kilometrówka, opona i olej, trzeba więc wiele samozaparcia, aby kontynuować niebezpieczną pasję.

Rune Holta.

A zawodowcy? Póki co, słabo i w najbliższej perspektywie niespecjalnie się zapowiada. Jest sześć torów, tylko nie bardzo ma kto z nich częściej korzystać. Przyjdzie więc pewnie Norwegom poczekać na swojego, żużlowego Małysza i oby tak się stało jak najwcześniej.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI