Lindbaeck to pistolet, ale nie będzie łakomym kąskiem dla tygrysic z nocnych klubów

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Falubaz Zielona Góra zaskoczył wyborem miejsca na zimowe zgrupowanie. W momencie, gdy większość drużyn przygotowywała się do sezonu w górach bądź ciepłych krajach, wszyscy zielonogórzanie szlifowali formę w Świnoujściu. Piotr Żyto, decydując się na nadmorską miejscowość, pokazał, że w klubie spod znaku Myszki Miki zaczęło się nowe rozdanie.

Wyjazdy nad morze nie są całkowitą nowością w polskim żużlu, bo chociażby w 2014 roku do Kołobrzegu wybrali się zawodnicy Polonii Bydgoszcz. Warto zauważyć jednak, że w ostatnich kilku latach kluby zapomniały o tym kierunku. Żużlowcy z grodu Bachusa mieli ściśle zaplanowany każdy dzień świnoujskiego zgrupowania. Zawodnicy musieli się liczyć z kilkoma jednostkami treningowymi przeprowadzanymi jednego dnia. Zajęcia odbywały się nie tylko w hali, ale także na boiskach treningowych i plaży. Ćwiczenia na świeżym i zdrowym nadmorskim powietrzu powinny pozytywnie wpłynąć na podopiecznych Piotra Żyto.

– Wyrobieniu potrzebnej wydolności bardziej sprzyjają góry. Pobyt nad morzem na pewno również sprzyja przygotowaniom do sezonu. Myślę, że jod, który jest charakterystyczny dla morskiego powietrza, dobrze zrobi zawodnikom Falubazu – mówi nam Ryszard Dołomisiewicz.

Sukcesem szkoleniowca żółto-biało-zielonych jest to, że na obóz udali się wszyscy licencjonowani zawodnicy Falubazu. To pierwsza taka sytuacja w najnowszej historii zielonogórskiego klubu, gdy żaden z żużlowców nie dostał taryfy ulgowej w kwestii zimowego wyjazdu.

– To, że żużlowcy spędzili razem trochę czasu i odpoczęli od treningów indywidualnych jest bardzo ważne. Takie zgrupowania są szczególnie potrzebne młodym zawodnikom. Mogą oni podpatrywać starszych, bardziej doświadczonych kolegów, a także z nimi podyskutować. Piotr Żyto z kolei dowie się, kto z kim w zespole się lubi – kontynuuje żużlowy ekspert.

Nowością w kadrze czwartej drużyny sezonu 2019 jest natomiast Antonio Lindbaeck. Szwed ma za zadanie zastąpić Nickiego Pedersena, który odszedł do MRGARDEN GKM-u Grudziądz. Większość specjalistów negatywnie ocenia zastąpienie Duńczyka 35-latkiem. Były zawodnik Polonii Bydgoszcz podkreśla, że Lindbaeck jest chimerycznym ligowcem.

– Szwed, podobnie jak Pedersen, ma swój charakter. Myślę jednak, że zostanie on trochę utemperowany przez piątkę brzdąców. To naturalne, że facet z piątką dzieci nie będzie łakomym kąskiem dla lokalnych tygrysic na parkietach klubów nocnych. To żużlowiec, który powoli się statkuje. Na torze Lindbaeck jest jednak pistoletem. Może pojechać fantastycznie, ale zaliczyć też słabszy występ. W razie tych gorszych meczów, w Falubazie są jednak zawodnicy, którzy będą mogli go zastępować – kończy Dołomisiewicz.

BARTOSZ RABENDA