Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Do napisania tego felietonu skłoniła mnie powtarzana najmniej po dwakroć wypowiedź menedżera „Byków” Piotra Barona, a propos „strategicznych” poczynań Jacka Frątczaka, zakończonych w drugiej kolejce jednym zaledwie wyścigiem Polaka-seniora w zawodach, na dwóch aż wystawionych w składzie.

W tym konkretnym przypadku rzecz dotyczyła konkretnie złego losu pokrzywdzonego Kościucha, któremu zimą wmawiano, że nie jest kevlarem w składzie, że jeśli będzie trenował, przygotuje sprzęt i osiągnie dobrą formę, to ędzie się ścigał. „Norbi” uwierzył, przepracował okres przygotowawczy, zainwestował w motocykle, osiągnął niezłą dyspozycję i w nagrodę …nie startuje. Ktoś powie : ” wiedział co robi, z góry było wiadomo, że to kevlar w zestawieniu”. Być może. Tylko wówczas należało postawić sprawę uczciwie od początku, nie zaś mydlić zawodnikowi oczy. Miał prawo uwierzyć w czcze obietnice ? Myslę, że tak. A kiedy traktują cię niepoważnie, to nawet oaza spokoju, za jaką uchodzi „Norbi”, miała prawo eksplodować.

Wróćmy na chwilę do historii, szczególnie lat dziewięćdziesiątych. Skąd brali się Protasiewicze, Walaskowie, Ułamki, Dobruckie i wielu innych ? Otóż w ośmioosobowym składzie musiało pojawić się minimum trzech juniorów pod numerami 6, 7 i 8, a do tego, by uniknąć „taktycznych” kombinacji z rezerwami, zmuszeni byli odjechać najmniej 6 biegów w meczu. I tu jest klucz. Nie tylko do składu na sztukę, ale minimalna ilość startów. I o tym jasno, wyraźnie i bez fałszywego udawania mówił Baron w żużlowym magazynie stacji Eleven. Minimalna liczba startów – przraźliwie proste i genialne zarazem. Chwilę potem głos zabrał narodowy polewaczkowy, ale swoim zwyczajem Cieślak okazał się konkretny jak amerykański polityk, hołdujący zasadzie : „nie daj się zacytować”. Przypuszczam, że mimo „okrągłych” zdanek w rodzaju „należałoby się zastanowić”, „być może trzeba rozważyć” i takich tam „popierdółek” Cieślak pierwszy skorzystał by z mozliwości, a raczej niedoskonałości regulaminu w tej materii.

Niedawno pisałem o konieczności promowania rodzimych juniorów. teraz problem się rozwija, bo dotyczy także Kościucha, wcześniej Dróżdża i innych „skazanych” na rolę kevlaru w zestawieniu drużyny. Jasne, że Plech, Jancarz i może kilku jeszcze wielkich i wybitnych nie potrzebowało najmniejszej ochronki, czy promocji. To jednak zawodnicy wybitni, których jak na lekarstwo, kluby zaś, szczególnie te w niższych ligach, potrzebują świeżej krwi, a ostatnio wręcz kogokolwiek do uzupełnienia składów i tu zaczynają się powoli schody. A były czasy, że nawet riderzy do 23 roku życia korzystali z przywilejów, dzięki czemu miał się kto ścigać. Zawodnik to nie tylko gwiazda, lider i kandydat na mistrza świata. Skądś trzeba też brać „wyrobników” w dobrym tego słowa znaczeniu. Przydałoby się w niższych ligach kilkunastu przynajmniej chłopaków, najlepiej poniżej pięćdziesiątki, pokroju Łęgowika, Bobera, Polisa, Gały, Nowaka, Czaji, Gomólskiego, czy Przedpełskiegoi nie ma to nic wspólnego z odgórnym limitem wieku „pomysłu” Andrzeja Witkowskiego. Skoro krajowy zawodnik przegrywa równorzędną rywalizację z obcokrajowcem, tylko dlatego że nie może liczyć na przychylność i konsekwencję klubowego menedżera, to trzeba mu zafundować odrobinę cieplarni, by nie zginął i nie zrezygnował.

Na tę chwilę duże kłopoty ze skompletowaniem odpowiednio silnego zestawienia na miarę ekstralipy mają głównie beniaminkowie. Poporzedni sezon i kłopoty bogatego Tarnowa, w efekcie spadek. W bieżącym nie mniejsze problemy takoż bogatego Lublina i mimo bardzo obiecującego początku, walka o ligowy byt. Dlaczego ? Bo rynek szczuplutki, a świeżej krwi notoryczny niedobór. Czy Lampart senior i Miesiąc startowaliby w ekstralipie, gdyby Speed Car zakontraktował dwóch Zengotów i dwóch Łagutów ? Oczywiście, że nie. Uznano by że są zbyt słabi i wszystkie związane z ich występami, na czele z wyścigiem miesiąca, szlag by trafił, zanim się jeszcze zaczął. Do tego kurczący się rynek sprawia, że gwiazdy zgarniają zeń wększą część kasy, bo i konkurencji brak i chętnych sporo. To z kolei następny gwóźdź do trumny „przeciętniaków”. Pogłębiają się różnice w umiejętnościach, bo niewiele jazdy, zwiększa się przepaść sprzętowa, bo brakuje mamony. Ligi zagraniczne niedostępne, bo ich jak na lekarstwo, a do tego bezimienny zawodnik bez odpowiedniej logistyki, zaplecza sprzętowego i na relatywnie niskim poziomie sportowym – marny to kąsek. Gdzie więc się uczyć ? Ktoś powie : „dobra, każecie startować po 4, czy 6 biegów rodzimym seniorom, do tego 6 startów juniorów – poziom spadnie”. To ja się pytam i co z tego ? Warto chyba przeżyć 3 może 4 sezony, by dochrapać się armii młodych wilczków i solidnych wyżeraczy, zamiast liczyć, coraz mniej skutecznie, na efekty szkolenia przez obcych i regularny dopływ z zagranicy. No i z czasem jakiś mądry granatowomarynarkowy gotów wówczas wprowadzić przepis o zakazie startów Polaków w naszej lidze, bo będzie miał taką fantazję, argumentując, że jest ich mało i do tego za słabi.

Zgadzam się z Baronem w stu procentach i podpisuję pod jego przemyśleniami. Prochu ani koła nie wymyślił. Wrócił do rozwiązań, które obowiązywały kiedy sam startował i przynosiły dobry skutek. Zatem utrzymać limit Polaków w lidze, dodać minimalną ilość startów, utrzymać limit juniorów z obowiązkowymi biegami i pomyśleć jeszcze o 22 i 23 latkach, by pomóc im nie rezygnować z marzeń, mimo iż mistzrami świata już nie zostaną. Wątek cen sprzętu, jakże istotny, tutaj celowo pomijam, bo to szeroki temat na odrębne wypracowanie. Tu jednak również jest kilka sposobów na obniżenie kosztów. Wracając więc do Polaków w naszych klubach i systemu delikatnej „ochronki”. Kto z Pań i Panów posłów jest za, proszę podnieść rękę i wcisnąć przycisk. Dziękuję.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

One Thought on Nieposzlakowane: Polak jako kevlar, a sposób przeraźliwie prosty
    Koko
    26 Apr 2019
     1:10pm

    No ja ręki nie podniosę, ja chce oglądać żużel na najwyższym poziomie wiec taka jest ekstraklasa powinna być bez żadnych limitów, a jak ktoś chce oglądać „kevlarow” ma Anglię Czechy 1 i 2 czy Szwecję. Wywalczyliśmy sobie miano naj naj i teraz to inni chcą spierdo… bez jaj bo nie zawodników są tylko inni boja się zaryzykować i stawiać np na starszego Walaska niż np na Miesiadza

Skomentuj

One Thought on Nieposzlakowane: Polak jako kevlar, a sposób przeraźliwie prosty
    Koko
    26 Apr 2019
     1:10pm

    No ja ręki nie podniosę, ja chce oglądać żużel na najwyższym poziomie wiec taka jest ekstraklasa powinna być bez żadnych limitów, a jak ktoś chce oglądać „kevlarow” ma Anglię Czechy 1 i 2 czy Szwecję. Wywalczyliśmy sobie miano naj naj i teraz to inni chcą spierdo… bez jaj bo nie zawodników są tylko inni boja się zaryzykować i stawiać np na starszego Walaska niż np na Miesiadza

Skomentuj