Niels Kristian Iversen. Foto: Radek Kalina/Stal Gorzów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niels Kristian Iversen kończącego się sezonu do udanych nie zaliczy. W cyklu Grand Prix zajął odległe, trzynaste miejsce, a wyniki ligowe w Polsce również nie były zadowalające. Na koniec złamał żebro i dowiedział się, że ma… koronawirusa.

– Przebywam w mieszkaniu w Gorzowie, w którym tak naprawdę mieszkam od pół roku. Podróżowanie do Anglii, gdzie mieszkam, ze względu na pandemię było uciążliwe. Trzy miesiące była ze mną rodzina, ale wrócili do Anglii, bo córka zaczynała szkołę. Jeśli chodzi o koronawirusa, to on przychodzi i odchodzi. Raz czuję się lepiej, a raz gorzej. Miałem w miniony weekend gorączkę i kaszel, ale to nic poważnego. Oczywiście jestem w izolacji, oglądam seriale i zajmuję się papierkową robotą – mówi na łamach dziennika BT zawodnik Stali Gorzów. 

Iversen przyznaje, że tak trudnego sezonu w swojej karierze to chyba jeszcze nie miał.

– Bez żadnej wątpliwości, to jest kompletnie stracony sezon. Kontuzje i słabe występy – to wszystko nie napawa optymistycznie. Najważniejsze jest, aby uporządkować sprawy ze zdrowiem. Jeśli chodzi o żużel, to zostają eliminacje do Grand Prix czy może starty w mistrzostwach Europy i czynienie starań, aby wrócić do formy, bo ścigać się na żużlu potrafię. Pozytywny w minionym sezonie to był tylko test na koronawirusa – kończy Duńczyk.