Maksymilian Bogdanowicz (na zdj. w kasku czerwonym) nie może być zadowolony z sezonu 2019
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maksymilian Bogdanowicz okazał się… ostatnim zawodnikiem tegorocznego rankingu PGE Ekstraligi. Ze średnią 0,258 na bieg zajął 57. miejsce, tuż za swoim kolegą z młodzieżowej pary Get Well, Igorem Kopciem-Sobczyńskim (0,571). Nie wygrał żadnego biegu, nigdy nie przyjechał też drugi, za to siedmiokrotnie zdobywał oczko i 22 razy mijał metę z napisem „koniec wyścigu”. To był jego ostatni sezon w gronie juniorów. Czy ostatni będą jeszcze pierwszymi? Trzymamy kciuki! Bo to bardzo inteligentny, młody człowiek. Zresztą – student.

Kto jest Twoim żużlowym idolem?
Nikt konkretny.

Pierwszy raz na żużlu?
Dawno temu.

Największe żużlowe osiągnięcie?
Nie ma.

Ulubiony tor żużlowy?
Wszystkie, na których można się pościgać.

Czy długo musiałeś prosić rodziców o zgodę na jazdę na żużlu?
Niekoniecznie, nie było dużo namawiania.

Co, gdyby nie żużel?
Hokej.

Twój pierwszy poważny wypadek na żużlu?
Pierwszy rok po zdaniu licencji. Złamałem wtedy obojczyk.

Jaka była Twoja najśmieszniejsza sytuacja z fanem?
Prześladowanie po godzinach.

Najlepszy żart na Prima Aprilis, jaki Ty zrobiłeś i jaki Tobie zrobiono?
Takich rzeczy już się nie pamięta (śmiech).

Ulubione danie?
Wszystko to, co dobrze przygotowane.

Najskrytsze marzenie?
Jest tego zbyt wiele, żeby wybrać jedno.

Twoja pierwsza randka?
Ciężka sprawa (śmiech)… Na pewno było fajnie i na pewno było to 14 lutego, ale roku nie pamiętam.

Ideał kobiety?
Wszystkie są piękne.

Jaki był Twój pierwszy samochód, marka i jak na niego zarobiłeś?
Jeszcze nigdy nie miałem samochodu, ale mam nadzieję, że się dorobię w niedalekiej przyszłości.

Na co wydałeś pierwsze wynagrodzenie z żużla?
Na sprzęt.

Sportowe marzenie?
Jak najlepszy rozwój.

Z jakiego przedmiotu byłeś najgorszy w szkole?
Biologia to była tragedia.

Przepytała PAULINA MRUK