Jason Doyle chce wrócić na szczyt/ fot. Łukasz Wilk
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ze sporym zaciekawieniem przeczytałem tekst mojego redakcyjnego kolegi Tomasza Kani pod tytułem „Pierwszoligowe, ekstraligowe spojrzenie”, traktujący o dwóch kandydatach do spadku z PGE Ekstraligi. Od tamtego czasu wyklarowało się sporo i zdecydowanym faworytem do wejścia pod gilotynę jest Get Well Toruń. A jednak matematycznie wszystko jeszcze jest możliwe, więc pozwolę sobie na prywatną refleksję nad kondycją dwóch drużyn zamykających aktualnie tabelę.

Też nie będę obiektywny. Zresztą, tak szczerze, to kto z nas jest? Momentami trzeba się naprawdę sporo namęczyć, żeby nie ujawnić swoich prawdziwych uczuć względem jakiejś drużyny czy też zastanego zjawiska. Z reguły jednak wypada być szczerym, a kibic powinien zrozumieć. Otóż to, kto spadnie w tym sezonie do Nice 1. Ligi Żużlowej ani mnie ziębi, ani parzy. Powiem więcej. Jeśli o mnie chodzi, to wolałbym, żeby z ligi nie spadł nikt, a z zaplecza awansowały dwa zespoły. Wiemy jednak, że przynajmniej do końca obecnego kontraktu telewizyjnego jest to żużlowe science fiction, więc moje marzenia śmiało można natenczas wyrzucić do kosza.

Jeśli chodzi o Speed Car Motor Lublin, to w wielu aspektach podzielam zdanie Tomasza. Rzeczywiście, lublinianie dysponują całą masą wiernych i na ogół bardzo sympatycznych kibiców. Sam pamiętam, jak w zeszłym sezonie kibic ROW-u Rybnik z błyskiem w oku opowiadał, że przy okazji wyjazdu do Lublina nie dość, że wszystkie płyny miał podstawiane pod nos za darmo, to jeszcze miejscowi zanieśli go do autobusu, bo sam nie był w stanie do niego trafić. A do domu szmat drogi i co trzeźwiejsi koledzy już się powoli niecierpliwili.

Równie imponujące były, niemające wcześniej precedensu dwa awanse Motoru pod rząd i całkiem niezłe odnalezienie się w ekstraligowym towarzystwie. Drużyna na początku rozgrywek nawet gdy przegrywała, zostawiała na torze kawał serducha i tym zaskarbiła sobie autentyczną sympatię środowiska. Poza wszystkim drużyna wygrała z torunianami obydwa mecze, tym samym pokazując, komu się miejsce barażowe należy. Tak, należy jeszcze zwyciężyć w barażu, żeby się utrzymać.

Mam z lubelekami tylko jeden problem. Problemowi na imię Pan Łaguta. Tomasz w swoim tekście wspomniał o uosobieniu romantyzmu w sporcie. Otóż ja uważam, że sytuacja, w której prezes klubu dzwoni do zawodnika werbalnie już zaklepanego przez inną drużynę i oferuje mu 800 tysięcy za podpis, 8 tysięcy za punkt i 6,5 tysiąca złotych zwrotu kosztów przejazdu jest tak daleka od romantyzmu, jak „Psy” od filmu przyrodniczego. I nie przekona mnie żadna argumentacja, że to przecież w interesie klubu działał obrotny pan Kępa. Tak się po prostu nie robi. A karma lubi wracać, o czym właśnie przekonuje się drużyna, która najprawdopodobniej opuści szeregi ekstraligowców po raz pierwszy w swej długiej historii.

Bo to właśnie w Toruniu zapoczątkowali serię wrogich przejęć zawodników z innych zespołów. To przecież Jason Doyle najpierw na szpitalnym łóżku uścisnął dłoń prezesowi Falubazu Zielona Góra, zgadzając się na warunki nowej umowy. Potem, gdy zadzwonili z grodu Kopernika okazało się, że ten uścisk to był jednak na pożegnanie. Ciekawe, jak przy okazji następnego meczu ligowego w Częstochowie powitają kibice kolejnego z Aniołów, Runego Holtę? Kapitan i nieomal legenda częstochowskich Lwów nie miał najmniejszych skrupułów, by po raptem jednym przejechanym sezonie przy Olsztyńskiej oddelegować się do Get Well Toruń. I to mimo mocarstwowych planów i powrotu pod Jasną Górę Marka Cieślaka. Człowieka, dzięki któremu mógł Holta zawiesić na szyi złoty medal za drużynowe mistrzostwo świata.

Takie działania, jak widać, nie były najlepszym pomysłem na budowanie zespołu. Choć oczywiście to nie jedyny powód, dla którego Get Well najprawdopodobniej pożegna się z PGE Ekstraligą. Być może niewielu już pamięta, ale Toruń już raz z ligi spadł. To znaczy spadł, ale się utrzymał. Przed dwoma laty dzielnie okupował ostatnie miejsce w tabeli aż do momentu, gdy do gry wkroczyła Ekstraliga Żużlowa i skasowała Rybnikowi dokładnie tyle, by to on znalazł się pod kreską. Potem nastąpił zaskakująco wyrównany baraż ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk zakończony szczęśliwym wyjściem spod topora.

Wychodzi na to, że Get Well Toruń po prostu nie wyciąga wniosków. Kontuzje, oddanie co bardziej oddanych zawodników rywalom, przetrzymywanie wyblakłych gwiazd za zasługi i kastastrofalna forma juniorów. Do tego fatalna astmosfera w parku maszyn i brak komunikacji z trenerem. Swoje zrobili też kibice, delikatnie mówiąc nie pomagając swoim bohaterom. Pustki na trybunach w arcyważnym meczu derbowym z MrGarden GKM-em Grudziądz to po prostu skandal. Ten właśnie splot okoliczności złożył się na toruńską katastrofę. Może się rzeczywiście okazać, że spadek okaże się dla Aniołów wybawieniem. Oby tylko banicja potrwała rok. Naprawdę szkoda tego stadionu…

MATEUSZ ŚLĘCZKA

5 komentarzy on Nie podkradaj innym, bo możesz spaść z ligi
    repoo
    8 Jul 2019
     10:31am

    stek bzdur. Widac, ze pan redaktor przy zadnym transferze do Torunia nie byl

      Tornado
      8 Jul 2019
       11:21am

      Zgadzam się, typowa wierszówka. Jak na portal żużlowy z ambicjami to zdecydowanie poniżej przyzwoitości.
      Pisząc o Doylu zapomniał co było wcześniej z D. Wardem, taka wybiórcza pamięć…

    Tornado
    8 Jul 2019
     11:22am

    Zgadzam się, typowa wierszówka. Jak na portal żużlowy z ambicjami to zdecydowanie poniżej przyzwoitości.
    Pisząc o Doylu zapomniał co było wcześniej z D. Wardem, taka wybiórcza pamięć…

Skomentuj

5 komentarzy on Nie podkradaj innym, bo możesz spaść z ligi
    repoo
    8 Jul 2019
     10:31am

    stek bzdur. Widac, ze pan redaktor przy zadnym transferze do Torunia nie byl

      Tornado
      8 Jul 2019
       11:21am

      Zgadzam się, typowa wierszówka. Jak na portal żużlowy z ambicjami to zdecydowanie poniżej przyzwoitości.
      Pisząc o Doylu zapomniał co było wcześniej z D. Wardem, taka wybiórcza pamięć…

    Tornado
    8 Jul 2019
     11:22am

    Zgadzam się, typowa wierszówka. Jak na portal żużlowy z ambicjami to zdecydowanie poniżej przyzwoitości.
    Pisząc o Doylu zapomniał co było wcześniej z D. Wardem, taka wybiórcza pamięć…

Skomentuj