Fot. Artur Makowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Warto momentami sięgnąć po nietuzinkowe tematy, ponieważ mogą otworzyć oczy wielu. Tak było z otwarciem się na cichych bohaterów żużla, czyli mechaników. Ciężko pracują na sukces swojego zawodnika, a przy tym są skromni i ukryci w cieniu. Potrafią jednak zaciekawić człowieka historiami z busa, parku maszyn. Mają dostęp do informacji, o których nam się nawet nie śniło. Odczuwają trudy pracy, podróży i przede wszystkim presji. W ostatniej części wywiadu Kamil i Aureliusz zdradzili przepis na to, jak pracować, żeby nie zwariować.

Zawodnicy potrafią być kapryśni?
Aureliusz: I to bardzo, ale każdy musi mieć swojego pierdolca.

Twój jaki był?
Aureliusz: Lubiłem sobie poprzeklinać, pokrzyczeć?
Kamil: Porzucać czymś.

Potrafiłeś obwiniać mechanika za swój słabszy występ?
Aureliusz: Nigdy, bo w żużlu mnóstwo rzeczy idzie nie po Twojej myśli. Są takie przypadki, które nie powinny się zdarzyć, a jednak się zdarzają. Nigdy nie obwiniałem za to mechanika, ani siebie. Tak musiało być.

Jakie sytuacje w żużlu są niezależne od Was?
Aureliusz: W tym roku szpilki od koła nam wywalało. Nikt nie wie dlaczego. Jako zawodnik pamiętam jak paliwo mi uciekało. Wszystko było dokręcone. Wygrywałem start, a do mety przyjeżdżałem ostatni na oparach paliwa. Okazało się, że tarczki sprzęgłowe były fatalnie zrobione.

Aureliusz Bieliński, Kamil Jóźwiak
Fot. Artur Makowski

Zawodnik prędzej szuka winy u siebie, czy u mechaników?
Kamil: Różnie bywa. Zawodnik zjeżdża po biegu i mówi, że motocykl jest do dupy. Jedzie w drugim biegu na tych samych ustawieniach i wygląda dobrze. No i kto był do dupy w tym pierwszym biegu? Czasem zjeżdża i mówi, że nie chce nic zmieniać, bo  wie, że sam popełnił błąd. Zależy od typu zawodnika.

Wy budujecie markę zawodnika?
Kamil: Jeśli zawodnik daje ciała, to też przekłada się na opinię o nas. Podczas zawodów w tylu ligach, każdy na każdego patrzy. Obserwują to, czy jesteś przygotowany, masz wszystko umyte i stosujesz jakieś nowinki. Sam staram się coś podpatrzeć i wprowadzić nowe rzeczy u Mikkela.

Dlaczego o mechanikach mówi się więc tak mało?
Kamil: Co ci będę mówił, wina mediów. Tak na poważnie, to my jesteśmy tylko tłem. Można porównać nasz team do zespołu rockowego. Wokalista stoi na środku i każdy go pamięta. O perkusiście, który uderza w bębny gdzieś z tyłu, nikt nie wspomina.

Ale przecież bez was zawodnik niczego nie zrobi.
Kamil: Kibic dostrzega tylko tego, który walczy o punkty. Zawodnik spija śmietankę lub gorycz. To też jest odpowiedzialność: umieć wyjść do publiczności i przyznać się do porażki. Zawodnik jeździ, ryzykuje, upada na tor, więc przyjmuje wszystko, co dobre jak i złe w tym sporcie.
Aureliusz: Może i dobrze, że się nie mówi. Jak powiesz, że praca mechanika ma duży wpływ na jazdę żużlowca, to w przypadku, kiedy coś pójdzie nie tak, powiedzą, że mechanik zawinił. 

Kamil Jóźwiak przy motocyklu Mikkela Becha
Fot. Artur Makowski

Jak ważna jest psychika w pracy mechanika żużlowego?
Kamil: Powiem ci, że po jedenastu latach nie jest dobrze. Można ześwirować.

Można ten proces spowolnić?
Kamil: Oczywiście, a przepis jest prosty: szklaneczka, whisky, trochę coli i dobra muzyka.
Aureliusz: Każdy musi mieć jakieś odskocznie od tego wszystkiego.

Zawodnicy miewają zniszczoną psychikę?
Kamil: Nie ma normalnych ludzi na żużlu. Wśród żużlowców to już na pewno. To jest uzależnienie, dlatego wszyscy to robimy.

Aureliusz Bieliński przy motocyklu Mikkela Becha
Fot. Artur Makowski

Koniec części trzeciej.