Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nicki Pedersen, trzykrotny indywidualny mistrz świata, powraca na tory w Anglii. Jak już pisaliśmy, w sezonie 2020 będzie występował w ekipie z Sheffield. 

– Bardzo się cieszę, że znów będę startował w Anglii. Sheffield znam, podoba mi się tutaj. Jestem podekscytowany, że będę znów ścigał się w Anglii. Wielokrotnie w ostatnich latach pytano mnie, czy wystartuję w Anglii i odpowiadałem, że prawdopodobnie już nie. Zdanie jednak zmieniłem i, jak to się mówi, nigdy nie mów nigdy – mówi na łamach Speedway Star, Duńczyk. 

Zawodnik GKM-u Grudziądz przekonuje, że to nie będzie łatwy kawałek żużlowego chleba. 

– Na pewno tak nie jest. Może i są słabsze spotkania, ale to jest wciąż wymagająca liga i żadna łatwa praca mnie na pewno nie czeka. Tu wciąż startują bardzo dobrzy zawodnicy, jak choćby Jason Doyle. Anglia to dla mnie nowe wyzwanie. Od kiedy nie startuję w Grand Prix, jestem bardziej zrelaksowany i naprawdę cieszę się z mojego powrotu na brytyjskie tory – kontynuuje Pedersen. 

Co ciekawe, zawodnik zdaje sobie sprawę z faktu, że podczas poprzednich swoich startów w Anglii – czy to dla Newcastle czy Woverhampton – nie był zbytnio lubiany przez angielskich fanów speedwaya.

– Wiem, że byli i pewnie są kibice, którzy za mną nie przepadają. Ja myślę, że bez względu na to jak jestem lubiany i nielubiany, to kibice będą mogli mnie oglądać na torze, a profity z tego faktu będzie czerpał cały brytyjski żużel – podsumowuje Pedersen. 

Kontrakt Pedersena nie przeszedł w Sheffield bez echa. Sporo miejsca temu wydarzeniu poświęciły lokalne media. Ze spokojem do sprawy podchodzi szef zespołu Sheffield – Simon Stead. 

– Dla nas to bardzo duży sukces, że Nicki wraca na Wyspy. Po trzydziestu latach wracamy do Premiership z trzykrotnym mistrzem świata na pokładzie. To też bardzo dobra wiadomość dla całego angielskiego żużla i najbardziej spektakularny kontrakt ostatnich lat w angielskim żużlu. To jedna strona medalu. Druga jest taka, że musimy wszyscy robić to, co możliwe, aby angielski żużel ligowy się ponownie odrodził i miał swoje zasłużone miejsce – tłumaczy Stead.