FOT. MATEUSZ DZIERWA.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tylko trzy kolejki do rozstrzygnięć w rundzie zasadniczej Nice 1. Lidze Żużlowej, a odpowiedzi żadnych. Za to pole do dywagacji i proroctw szerokie. Póki co, na czele Rekiny z Rybnika, a do brydża pięciu chętnych i to mimo tylko siedmiu ekip w tegorocznych rozgrywkach.

Liderom zostały spotkania u siebie z Gnieznem i wyjazd do Łodzi. Zważywszy porażkę 10 punktami w pierwszej stolicy i specyficzny owal na Śląsku oraz kiepską formę Łodzi u siebie, to mimo wyraźnej różnicy w sile Rybnika na wyjazdach, powinni wziąć 6 punktów jak swoje i czekać na rywala w pierwszej rundzie play off. Pytanie, kto nim będzie.

Na miejscach 4/5 Ostrów i Gdańsk. Ostrów sam sobie sprawił psikusa porażką za 3 w Daugavpils. Gdańsk męczy się u siebie, ale coś tam zawsze „wymęczy”. Spójrzmy więc w terminarz. Ostrów dwa razy u siebie. Z pokonanym na wyjeździe Tarnowem i słabą Łodzią. Teoretycznie biorą minimum 4 oczka i załatwiają temat. Ale. Jeśli „Gapa” wróci, to może tak być, jeśli nie, mogą mieć ostrowianie kłopot. Wyjazd do Gniezna, biorąc aktualne dokonania Cash Gwarant Startu na własnych śmieciach, nie powinien dać zdobyczy Arged Malesie. Zatem minimum 4 punkty, w sumie 14. Co na to Gdańsk? Im zostało jedno spotkanie mniej. Jadą do Tarnowa i podejmują Gniezno. W Tarnowie zapewne wyniku Ostrowa nie powtórzą, tym bardziej, że wraca do składu gospodarzy Artur Mroczka i to najpewniej załatwi sprawę na korzyść ekipy z Wielkopolski. Póki jednak piłka w grze…

Na dole tabeli takoż gorąco. O uniknięcie nerwów w barażach walczą Łódź i Daugavpils. Na tę chwilę Łotysze z punktem przewagi, ale jednym spotkaniem mniej do rozegrania. Kapelusznicy z miasta włókniarek mogą więc, teoretycznie, osiągnąć swą ziemię obiecaną, choć apetyty były przed sezonem znacznie większe. Cóż, niegdysiejszy specjalista od awansów, Lech Kędziora, nie poprawi w tym sezonie statystyki. Po przymusowej przerwie, wyraźnie obecnemu szkoleniowcowi łodzian nie idzie. Słabo było w Gdańsku, gdzie nie dokończył rozgrywek jako trener, dobry wynik i „porażka” w starciu o fotel coacha z Markiem Cieślakiem w Częstochowie, a teraz wyraźnie mikro w Łodzi.

Wróćmy jednak do terminarza. Łotysze w ostatniej rundzie przyjmą Tarnów, dla którego może to być spotkanie o rozstawienie, więc nie odpuści. Orzeł zaś przyjmuje PGG ROW Rybnik, zatem lider nie odpuści, a ekipa Krzysztofa Mrozka i Piotra Żyto zechce zapewne z przytupem wkroczyć do play-offu. Jadą też łodzianie do Ostrowa, walczącego o „utrwalenie” awansu do czołowej czwórki, tam więc takoż łatwo nie będzie. Jeśli więc zakończy się z zerowym dorobkiem, to pupile Witolda Skrzydlewskiego będą musieli potykać się o zachowanie statusu pierwszoligowca, z wiceliderem drugiego frontu. Mizernie jak na przedsezonowe prognozy i zapędy. Wybierał się jak z Łodzi do lasu, powiada przypowieść, żeby uzmysłowić, że daleko i długo. Tyle zabrakło w tym roku Orłom do roli czołowej siły Nice 1. LŻ.

Poprawkę, jak przy każdych teoretycznych rozważaniach, należy brać jednakowoż na kilka aspektów owego gdybania. Opiera się bowiem ono na aktualnej dyspozycji i obecnych składach drużyn, tudzież własnym a nie pogodynkowym, tak to określmy, przygotowaniu toru. Jeśli te założenia zostaną gwałtownie zaburzone, kontuzją, czy diametralnie inną niż dotąd nawierzchnią, wszelkie dywagacje wezmą w łeb.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI