fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zanim na Stadionie im. Edwarda Jancarza zawyją motocykle, zawodnicy ustawią się pod taśmą, a nas dosięgną emocje związane ze startem najlepszych żużlowców, sprawdźmy, co mówią na temat kolejnych dwóch rund cyklu dane statystyczne.

Już po raz 9. i 10. najlepsi żużlowcy świata będą ścigać się o punkty do klasyfikacji generalnej w mieście nad Wartą. W obecnej stawce cyklu nie ma nikogo, kto startowałby we wszystkich dotychczasowych gorzowskich rundach. 7 startów mają na swoim koncie przodujący w tej statystyce Fredrik Lindgren i Bartosz Zmarzlik, jeden mniej Matej Zagar. Z kolei czterech jeźdźców doczeka się debiutu w startach w Gorzowie. Będą to Max Fricke, Leon Madsen, Mikkel Michelsen i Anders Thomsen.

Zmarzlik ma też najwięcej zaliczonych finałów w Gorzowie, aż 6 – oznacza to, że zaledwie raz (w 2013 roku) zabrakło go w decydującym biegu turnieju. Z kolei niebywałą statystyką może pochwalić się Tai Woffinden. Brytyjczyk pięciokrotnie pojawiał się w zawodach w Gorzowie i za każdym razem meldował się w finale! Ciekawym jest, że pomimo iż tyle razy wjechali do najlepszej czwórki zawodów, obaj mistrzowie świata mają tylko jedno zwycięstwo na swoim koncie. W tej klasyfikacji przegrywają z jedynym zawodnikiem, który doświadczył radości stania na najwyższym stopniu podium Grand Prix na Jancarzu więcej niż raz – Martinem Vaculikiem. Słowak tryumfował w roku 2012 oraz w ostatnim dotychczas rozegranym turnieju, przed dwoma laty. Zwłaszcza pierwsza wiktoria weszła do historii speedwaya, był to bowiem trzeci w przekroju całego cyklu przypadek (wcześniej: Tomasz Gollob w GP Polski w 1995 roku i Emil Sajfutdinow w GP Czech 2009) gdy zawodnik wygrał turniej w debiutanckim starcie w Grand Prix.

Powracając do wspomnianego wyżej Thomsena, nie jest on pierwszy zawodnikiem startującym z dziką kartą w Gorzowie, który nie pochodzi z Polski. W 2011 roku tego zaszczytu dostąpił Darcy Ward. Australijczyk jest za to jedynym jak dotąd zawodnikiem, który w momencie startu z „dzikusem” nie był związany kontraktem ze Stalą Gorzów. Z numerem 16. najwięcej razy, bo aż czterokrotnie, wystartował Bartosz Zmarzlik. W 2012 wystartował w zawodach mając ledwie nieco ponad 17 lat, więcej, zajął w nich trzecie miejsce. Z kolei w 2014 był najlepszy. Dzięki tym wydarzeniom Polak zapisał się w annałach żużla jako najmłodszy zdobywca podium (w 2012) i najmłodszy zwycięzca (w 2014) turnieju z cyklu Grand Prix.

Gdy spojrzymy na średnie zdobycze biegopunktowe, jakie notowali aktualnie ścigający się w cyklu zawodnicy podczas SGP na Janczarzu, to zdecydowanie na czoło wysuwa się Tai Woffinden, zdobywający średnio ponad 2 punkty na bieg – konkretnie 2,14. Za nim, co nie dziwi, wspomniani już w tym tekście Bartosz Zmarzlik (średnia 1,94) i Martin Vaculik (1,92). Jedynym żużlowcem, który nie osiągał średnio nawet 1 punktu w biegu jest Antonio Lindback (0,88 i 0,36 punktu straty do przedostatniego w tej klasyfikacji Macieja Janowskiego).

Który kolor kasku powinniśmy najczęściej oglądać z przodu? Statystyka mówi, że żółty. Zawodnicy startujący spod bandy wygrali 30% biegów, jednak w ostatnich biegach dnia najbardziej opłaca się ruszać z pierwszego pola – to dało 3 zwycięstwa z 7 rozegranych finałów (raz, w 2011 roku, zawody przerwano po 4. serii startów). Najtrudniej zabrać się z pola C, które notuje zarówno najniższą średnią (1,24 punktu na bieg), jak i procentowo wygrywano z niego najrzadziej, tylko co piąty start kończył się zwycięstwem.

Nie ma też numeru startowego, który gwarantowałby stuprocentowy wjazd do półfinału. Godnym polecenia wydaje się numer 8 – startujący z nim osiągnęli średnio najwyższy wynik, 8,9 punktu w rundzie zasadniczej i w 75% przypadków meldowali się w decydujących biegach. Smaczku dodaje fakt, że w wyniku losowania w obu turniejach z ósemką pojedzie dotychczasowy lider cyklu, Maciej Janowski. Być może więc los zrekompensuje mu zakaz jazdy na oponach firmy Anlas, nałożony przez FIM. Nie polecamy za to numeru 15. Jedynie Tomasz Gollob zdołał z nim zakończyć udział w turnieju w czołowej ósemce, ale był to już wspomniany rok 2011, gdy odjechano tylko 16 wyścigów z powodu deszczu. W tym roku zmierzą się z nim Antonio Lindback i Niels Kristian Iversen.

Oprócz statystyk związanych z gorzowskim owalem, zawodnicy będą mieli szansę na pobicie własnych rekordów punktowych. Tai Woffinden zgromadził jak dotąd 978 oczek w cyklu. Zatem na pewno nie w piątek, ale być może w sobotę przekroczy, jako dziewiąty zawodnik w historii, barierę 1000 punktów w zawodach Grand Prix. Szansę na okrągły jubileusz punktowy będą mieli ponadto już podczas pierwszych zawodów: Bartosz Zmarzlik (590), Martin Vaculik (387), Jason Doyle (583) i Leon Madsen (181) oraz ewentualnie 12 września Emil Sajfutdinow (872) i przy perfekcyjnych obu występach Maciej Janowski (563 oczka na chwilę obecną).

Przypomnijmy więc, że dwie rundy Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim odbędą się 11 i 12 września, obie rozpoczną się o godzinie 19.00. Transmisję z piątkowych zawodów przeprowadzi Canal+ Sport 2, zaś sobotnie będzie można obserwować na Canal+ Premium.