Tobiasz Musielak był w tym sezonie filarem Swindon Robins. W dużej mierze dzięki dobrej postawie Polaka ten zespół wywalczył mistrzostwo Premiership.
Gratulacje! Razem z kolegami zostałeś mistrzem Anglii. Da się porównać emocje z tym, co przeżywałeś zdobywając złoto DMP z Unią Leszno?
Dziękuję, jest to troszeczkę inny wymiar szczęścia. Polska to mój rodzimy kraj i to szczególne uczucie, ale zdobycie mistrzostwa w Anglii to też sukces okraszony wieloma wyrzeczeniami i dużo potu kosztowało nas to, aby zdobyć trofeum.
Spodziewałeś się, że w rewanżowym meczu z Ipswich wygracie tak zdecydowanie?
Byliśmy skoncentrowani, ale pewni siebie. Od pewnego momentu sezonu wiedzieliśmy, że możemy wszystko i tak naprawdę zdobyliśmy nie tylko Premiership, ale także Knock Out Supporters Cup.
W przyszłym sezonie ponownie planujesz starty w Anglii?
Jeszcze moja decyzja nie zapadła, jeśli chodzi o starty w lidze angielskiej. Podpisałem już kontrakt w lidze szwedzkiej, w drużynie Lejonen Gislaved, a nad Anglią będę się zastanawiał po spotkaniu AGM, czyli wszystkich promotorów. Wtedy będę czekał na oferty. Nie ukrywam, że starty w Anglii to duże obciążenie dla organizmu i chciałbym, żeby bardziej doceniano tam wysiłek żużlowców. Póki co, ten temat zostawiam na później.
Jesteś zadowolony ze swojego sezonu w lidze polskiej?
Myślę, że w kategorii drużynowej powinniśmy osiągnąć fazę play-off – nie udało się, a nawet jechaliśmy w barażach… Cóż mogę powiedzieć? Brakowało nam w wielu meczach dosłownie „kropki nad i”, żeby wygrać spotkanie. Przegrywaliśmy większość spotkań naprawdę małą liczbą punktów. To budowało presję i piętrzyło frustrację. Indywidualnie nie było źle, ale mierzę wyżej.
Gdyby pojawiła się oferta z ekstraligi, byłbyś gotowy na powrót?
Pojawiły się oferty z ekstraligi. Nie ukrywam, że byłbym gotowy, ale nie tylko literki mają znaczenie. Nie chcę odgrywać marginalnej roli w zespole. Stać mnie na więcej, w związku z tym nadal wszystko może się wydarzyć.
Ten sezon nie był dla Ciebie łatwy, ale chyba ostatecznie udany.
To prawda, nie był łatwy. Co krok łapałem kontuzje. Z początku delikatne „zadrapania”, które eliminowały mnie na tydzień czy dwa, a później była ta nieszczęsna kontuzja kolana. Poznałem jednak dzięki temu wielu wspaniałych ludzi, którzy chcieli mi pomóc. Tymi ludźmi była ekipa „Ortomedsport” z Łodzi, z Bartkiem Kacprzakiem na czele. Oni zasługują na szczególne podziękowania. Trafiłem do nich dzięki Dawidowi Kownackiemu, z którym się kumpluję oraz teamowi Bartka Smektały. To naprawdę zacne grono osób. Dzięki nim po trzech tygodniach od zerwania więzadeł przednich krzyżowych jeździłem na motocyklu. Mimo tych kontuzji, sezon ukończyłem z przyzwoitą średnią, co napawa mnie optymizmem.
Teraz czas na wakacje?
Czas na relaks przyjdzie około połowy stycznia. Planujemy z moim przyjacielem, Maćkiem Pietraszkiem, który pomagał mi w Anglii, polecieć gdzieś w ciepłe kraje z naszymi najbliższymi.
ROZMAWIAŁ MICHAŁ CZAJKA
ZOBACZ TAKŻE:
Żużel. Legenda dziennikarstwa w dużej rozmowie. Napisał biografie Woffindena i Maugera, bywał w domu Hendrixa (WYWIAD)
Żużel. Wiedźmy lepsze od beniaminka. Pechowy występ Sajfutdinowa
Żużel. Drugi sezon serialu o żużlu już dostępny! Na kibiców czeka pięć odcinków pełnych emocji
Żużel. Przedsezonowe derby w najmocniejszym wydaniu! Apator i GKM pojadą w pełnych składach
Żużel. Dobry występ utalentowanego Ukraińca. Unia zwycięża sparing ze Spartą
Żużel. Wyjaśniła się przyszłość Unii! Trener mówi o składzie