fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie tygodnie można nazwać okresem niecierpliwości. Działacze, kibice, a także zawodnicy wyczekują kiedy w końcu ustanie pandemia koronawirusa i rozgrywki będą mogły wystartować. Od dłuższego czasu na przyjęcie żużlowców gotowe są także żużlowe tory, które, ze względu na łagodną zimę, przygotowano już wiele miesięcy temu.

– Zima była naprawdę bardzo łaskawa i po zrobieniu toru w Toruniu, około połowy listopada, cały ten okres zimowy można było jeździć dzień w dzień. Nawet sezon dałoby się odjechać. Troszeczkę się martwiłem, że przez to, że było mało deszczu i śniegu to ten tor odpowiednio się nie ułoży i nie będzie dobrze ubity. Po tych pierwszych treningach, które już odjechaliśmy na Motoarenie, muszę jednak powiedzieć, że tor jest w dobrej kondycji – mówił Tomasz Bajerski na antenie Canal+ Sport.

Nowy menedżer ekipy z grodu Kopernika opowiedział także o tym, jak sprawdza postępy treningowe zawodników. Jego podopieczni mają teraz za zadanie podtrzymywać formę, którą wypracowali przez okres przygotowawczy.

– Wstajemy rano, odpalamy komórkę i sprawdzamy, co kto przysłał. Zawodnicy przysyłają screeny ze swoich biegów, jazd na rowerze czy rolkach. Sprawdzamy, dzwonimy, kontaktujemy się z zawodnikami, także tymi zagranicznymi. Mam tu na myśli głównie braci Holderów, bo Wiktor Kułakow mieszka pod Toruniem, w Ciechocinku. Jedyną osobą, z którą kontaktuję się tak naprawdę z daleka jest Ryan Douglas, który po treningach poleciał do Australii – wyjaśnił szkoleniowiec Aniołów.

– Po tym jak rozmawiają ze mną zawodnicy i tym, co pokazują w mediach społecznościowych, można powiedzieć, że mamy naprawdę dobry kontakt. Wygląda na to, że testy wydolnościowe można by im było zrobić jeszcze raz. Wiem, że wszyscy cały czas trenują i nie mogą się doczekać tej decyzji, że w końcu jedziemy – kontynuował opiekun eWinner Apatora.

Najbardziej zniecierpliwionymi zawodnikami wydają się być australijscy ulubieńcy toruńskich kibiców. Chris i Jack Holderowie przebywają obecnie w Anglii, ale deklarują, że tymczasowa przeprowadzka do Polski nie byłaby dla nich problemem.

– Mam dużo zapytań od Chrisa i Jacka Holderów. Mamy z nimi kontakt i wiemy, że się niecierpliwą. Najważniejsze co od nich usłyszałem to to, że chcą jechać, przyjadą, odbędą kwarantannę i będą gotowi do jazdy – zapewnił Bajerski.

BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE: