Jabłoński: Łódź? Byłem tam kilka razy. Duże galerie, generalnie ładne miasto…

fot. FB Jabłoński Racing Team
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mirosław Jabłoński nie będzie w przyszłym sezonie reprezentował barw Startu Gniezno. Żużlowiec, który przez ostatnie trzy lata zdobywał punkty dla swojego macierzystego klubu, zdecydował się obrać inny kierunek. Absolutnie nie myśli jednak o sportowej emeryturze.

Wybiera się Pan na emeryturę?

O nie, Boże, nie!! Nie wiem w ogóle, skąd takie domysły, że zakończyłem karierę.

Napisał Pan, że teraz czas na nowe wyzwania i stawianie sobie nowych celów. Myślałem, że może chce Pan iść w kierunku telewizji?

Telewizja to moja pasja, ale wykonuję ją tylko wtedy, gdy jest na to czas. Mam bardzo dobre relacje z ludźmi z tv i myślę, że odnajduję się w swojej roli. Ale jest to tylko dodatek i nie pozwoliłbym na to, żeby pasja przełożyła się negatywnie na moje wyniki sportowe. Biorę się tylko za to, jak wiem, że w żadnym stopniu nie będzie kolidowało z żużlem. Owszem, mam cele, ale są one związane bezpośrednio z moją miłością, konikiem jakim jest oczywiście speedway. Cały czas czuję się w kwiecie wieku i mam zamiar zdobywać punkty na torach żużlowych jeszcze kilka lat. Żużel to całe moje życie, a plany i marzenia mam bardzo ambitne. Uważam, że stać mnie jeszcze na wiele.

Ma Pan żal do działaczy z Gniezna?

Nie, skąd. Taki jest sport, takie jest życie.

Jak Pan podsumuje sezon w swoim wykonaniu?

Sezon rozpoczął się dla mnie kapitalnie. Bardzo dobre mecze u siebie, ale niestety podczas spotkania z Wybrzeżem Gdańsk nabawiłem się kontuzji więzadeł tylnych krzyżowych. Potem niepotrzebnie pojechałem do Ostrowa, bo trzeba to było wyleżeć i dać organizmowi odpocząć. W Daugavpils ponownie nabawiłem się drugiego urazu, tym razem biodra. To rzutowało na wyniki sportowe. Sezon jednak uważam za dobry w swoim wykonaniu. Średnią poprawiłem, a przesiadka na innego tunera wyszła mi na dobre i wiem, że to zaprocentuje w przyszłości.

Celuje Pan nadal w kluby I-ligowe czy może ekstraliga?

Regulamin zabrania rozmów z innymi klubami, ale mam duże ambicje!

A podoba się Panu Łódź?

Byłem tam kilka razy. Mają duże galerie handlowe, dużo sklepów i generalnie miasto też jest ładne…

Doskonale w klasie 250 ccm radzi sobie Pana syn, Mateusz. Wiadomo, dla jakiego klubu będzie jeździł?

Mateusz w obecnym sezonie jest zawodnikiem Startu Gniezno, a jak potoczą się jego dalsze losy, to pokaże czas.

Co Pan czuje, gdy syn wyjeżdża na tor?

To są emocje trudne do opisania. Myślałem, że z biegiem czasu będę łatwiej to znosił, ale jest wręcz odwrotnie. Jak wyjeżdżam na tor, to wiem, że wszystko zależy tylko ode mnie. Jak wyjeżdża Mateusz, to czekam aż po wyścigu znów otworzy się brama do parkingu i wróci cały.

Ale nie próbował Pan go o tego odciągnąć?

Próbowałem wszystkiego, proszę mi wierzyć, ale już za późno. On to pokochał całym sercem.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał ŁUKASZ BRUNACKI