Vaclav Milik chce zostać w PGE Ekstralidze na sezon 2020. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Betard Sparta Wrocław zdecydowanie przegrała drugi mecz finałowy PGE Ekstraligi. Wrocławianie uzbierali przy Strzeleckiej zaledwie 31 punktów i nie byli w stanie przeszkodzić leszczynianom w zdobyciu trzeciego tytułu mistrzowskiego z rzędu. Poza Maksymem Drabikiem i Maxem Fricke, wszyscy żużlowcy klubu ze stolicy Dolnego Śląska pojechali poniżej oczekiwań. O przyczynach gorszego występu i perspektywach na przyszły sezon opowiadał Vaclav Milik.

Niedzielne spotkanie ułożyło się pod dyktando Byków. Podopieczni Piotra Barona prowadzili od pierwszego biegu i sukcesywnie powiększali przewagę nad spartanami. Milik w swoim pierwszym starcie przywiózł punkt z bonusem i zostawił za plecami Jarosława Hampela, ale w kolejnych wyścigach ścigał się już na końcu stawki.

– Cała nasza drużyna, od początku do końca meczu, nie mogła się dopasować do tego leszczyńskiego toru. Robiłem duże korekty w ustawieniach i nic się nie sprawdziło. U reszty chłopaków był ten sam problem. Chłopaki z Leszna jadą tu bardzo dobrze. Muszą mieć chyba coś specjalnego na ten tor. Był to bardzo trudny mecz, a Leszno było zdecydowanie lepsze. Gratulacje dla nich za to złoto – mówił Czech.

Przed sezonem 2019 spartanie otwarcie mówili o tym, że celują w złoto. W meczu finałowym znacznie lepsi okazali się jednak żużlowcy Fogo Unii Leszno. Zawodnicy Betard Sparty zgodnie podkreślają, że cieszą się z wywalczenia srebrnych medali.

– Srebro również jest dla nas sukcesem. Chcieliśmy oczywiście zdobyć złote medale, ale to jest najlepsza liga świata. Świat się nie kończy na przegranym finale – tłumaczył żużlowiec legitymujący się średnią 1,233 punktu na bieg.

Po piętnastym wyścigu rewanżowego starcia finałowego pojawiły się głosy, że mógł to być ostatni występ 26-latka w barwach drużyny z Wrocławia. Jeszcze kilka tygodni temu, wydawało się, że Czech będzie idealną opcją dla pierwszoligowego Get Well Toruń, ale w zespole Aniołów prawdopodobnie zmieniono koncepcję budowy składu na przyszły sezon. Żużlowiec z Caslavia zaznaczył, że chciałby zostać w PGE Ekstralidze.

– Nie wiem czy to był mój ostatni mecz w barwach Betard Sparty. Dopiero teraz będę prowadził rozmowy, bo zakończył się sezon. Chciałbym zostać w PGE Ekstralidze, bo do pierwszej ligi iść można zawsze. Zresztą czytałem już w mediach, że ponoć kwestia Get Well Toruń jest zamknięta i nie ma tam dla mnie miejsca – zakończył z uśmiechem na ustach Milik.

BARTOSZ RABENDA