fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po sezonie 2019 Andrzej Lebiediew przeszedł z Betard Sparty Wrocław do PGG ROW-u Rybnik. Łotysz to nowy-stary zawodnik w ekipie Rekinów, bo startował przy Gliwickiej już w 2018 roku. 26-latek jest zadowolony ze składu zbudowanego przez Krzysztofa Mrozka i ma pewność, że atmosfera będzie sporym atutem rybnickiej drużyny.

Poza Lebiediewem, do beniaminka PGE Ekstraligi dołączyli także Vaclav Milik i Robert Lambert. Żużlowiec z Daugavpils szczególnie dobrze zna się z pierwszym z wymienionych zawodników. Łotysz i Czech startowali razem we wrocławskiej drużynie.

– Vaszek to taki jeden z moich najlepszych kolegów w żużlowej rodzinie. Mamy ze sobą dobry kontakt i się dogadujemy. W Rybniku mamy jednak tak dobrą atmosferę, że nie musimy o nią specjalnie dbać, nawet gdy przyszli nowi zawodnicy. Jestem pewny, że drużyna będzie się dobrze dogadywać. Będzie zarówno praca, jak i śmiech – mówi nam Lebiediew.

26-latek nie myślał jednak o tym, że mógłby stworzyć z Milikiem zgraną parę na torze. Podobnie jak wielu innych zawodników, podkreśla on, że jazda parowa w dzisiejszych czasach jest bardzo trudna.

– Od początku kariery staram się nie zastanawiać, z którym zawodnikiem jeździ mi się lepiej w parze. To też nie jest takie proste. Staram się jeździć parowo, ale myśli się o tym tak naprawdę wtedy, jak się jest pewnym swojej dyspozycji – tłumaczy żużlowiec.

– Jak wygrywasz z dużą przewagą, to można pomyśleć o tym, żeby kogoś przetrzymać i pomóc koledze. Gdy wszystko jest na centymetry, to starasz się uciekać. Jeśli jednak miałbym już wybierać kogoś do jazdy parą, to muszę wyróżnić Mateusza Szczepaniaka. Z nim w PGG ROW-ie bardzo dobrze mi się jeździło – kończy Lebiediew.

BARTOSZ RABENDA