Tomasz Gollob i ekipa Wizji Sport: Zenon Plech i Robert Sitnicki.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pamiętacie Turnieje Gwiazdkowe? Wokół okowy lodu, ale gorące, kibicowskie serca nie mogły już się doczekać sezonu. W takich okolicznościach przyrody, na genialny w swej prostocie pomysł wpadli działacze potężnej wówczas Polonii Piła, namówieni przez… Krzysztofa Hołyńskiego. Oni to zapraszali rokrocznie śmietankę żużlowego towarzystwa na luzackie i z dawką humoru, zawody Mikołajkowe. A że było zacnie, przekonują choćby nazwiska triumfatorów. To była zabawa, nie biznes, acz atrakcji mieli kibice aż nadto.

Był listopad 1993 roku. Na stadionie żużlowym w Pile odbywał się indywidualny turniej sponsorów na zakończenie sezonu. Właśnie te zawody miały zakończyć rok na torze przy ulicy Bydgoskiej. Stało się jednak inaczej. Legendarny dziennikarz i komentator sportowy Krzysztof Hołyński zasugerował miejscowym działaczom, aby przedłużyć sezon o kilka tygodni. Nikt w tamtych czasach nie organizował zawodów w grudniu. Działacze Polonii szybko podchwycili pomysł i postanowili sprawić kibicom prezent świąteczny w postaci turnieju na tydzień przed Wigilią. Tak narodziła się tradycja organizowania Turniejów Gwiazdkowych, które miały swój niepowtarzalny klimat i były zawodami definitywnie kończącymi żużlowe ściganie w Polsce.

Pierwsze świąteczne rodeo odbyło się dokładnie 18 grudnia 1993 roku. Przy oświetleniu zorganizowanym przez wojsko i z kolędami płynącymi przez głośniki triumfował 22-letni wówczas Tomasz Gollob. Wtedy zawodnik Polonii Bydgoszcz. On to upodobał sobie zwyciężanie w Pile, bowiem wygrał trzy pierwsze edycje turnieju, a czwarte zwycięstwo dorzucił w 1997 roku. W zawodach chcieli się ścigać najlepsi polscy żużlowcy. Poza Tomaszem Gollobem występy na swoim koncie mają choćby starszy brat Tomasza – Jacek Gollob, Andrzej Huszcza, Sebastian Ułamek, Roman Jankowski,  Rafał Dobrucki czy też Piotr Świst. Zawodnicy z zagranicy też chętnie przyjeżdżali do Piły. Nie mogło zabraknąć lokalnego matadora, Hansa Nielsena. Profesor z Oxfordu nigdy nie wygrał turnieju, ale dwukrotnie zajął drugie miejsce. Jedynym zagranicznym zwycięzcą został Jimmy Nilsen. Triumfował on w 1996 roku właśnie przed Nielsenem i Węgrem Zoltanem Adorjanem. Pierwszy i ostatni raz zdarzyło się, że na podium nie było żadnego Polaka.

Od lewej Piotr Świst, Tomasz Gollob i Waldemar Cieślewicz.

Zawodnicy ścigali się w ekstremalnych warunkach przy mrozie i po leżącym na torze śniegu. Mimo niewygody wszyscy uczestnicy miło wspominają udział w tych nietypowych turniejach. Niestety od 2009 roku tradycja zanikła i na razie nie słychać, by ktoś chciał na nowo podjąć się tego przedsięwzięcia.

– Pamiętam te turnieje głównie z powodu niepowtarzalnej atmosfery, która podczas nich panowała. Turniej Gwiazdkowy był okazją do spotkania się z kolegami z toru dwa miesiące po zakończeniu sezonu. Było dużo śmiechu i radości z samej możliwości rywalizacji. Szkoda, że młodzi żużlowcy nie chcą już kontynuować tej tradycji – opowiadał Jacek Krzyżaniak, który najlepszy wynik podczas grudniowych zawodów osiągnął w 1999 roku, gdy zajął drugie miejsce tuż za Jackiem Gollobem.

Trzy aniołki, w tym… Jarosław Hampel

– Dostając zaproszenie do udziału w Turnieju Gwiazdkowym wiedziałem, że będę uczestniczył w czymś historycznym. To był wielki honor i nawet nie myślałem o tym, by odmówić. Wtedy jeszcze żużel dla zawodników był przede wszystkim wielką przyjemnością, a nie tylko biznesem. Myślę, że to główny powód, dla którego te zawody nie są teraz organizowane. Inna sprawa, że koszty utrzymania silników wzrosły i to też stanowi problem – mówił niedawno Krzyżaniak. 

Były zawodnik m.in. klubów z Torunia i Wrocławia wspomina, że Turniej Gwiazdkowy był jedyną okazją w życiu do jazdy w zawodach przy temperaturze -4 stopni Celsjusza. – Byłem tak zgrzany, że nie zważałem na temperaturę i po każdym wyścigu zdejmowałem kevlar. Po prostu chciałem się ochłodzić – wspominał. 

Jeszcze w roku 2009 podjęto, ostatnią dotąd, próbę reaktywowania zawodów. Na torze Polonii Piła rozegrano 14. Turniej Gwiazdkowy. Finałowy wyścig zakończył się zwycięstwem Stanisława Burzy, lidera II-ligowego wtedy Orła Łódź. W gonitwie rozstrzygającej o kolejności miejsc na podium, Burza zrewanżował się Pawłowi Hlibowi za porażkę w półfinale. Mimo wysiłków organizatorów, tor był trudny. Niepokonany w rundzie kwalifikacyjnej Marcin Jędrzejewski, wówczas reprezentant Polski juniorów, finałowy wyścig ukończył dopiero na czwartym miejscu. Dla zawodników problemem nie była nawet zamarznięta nawierzchnia. Po kilku biegach na torze tworzyła się maź, ale już w ostatniej fazie zawodów, tor przypominał ten z wiosennych rozgrywek. Jak widać, dla chcącego nic trudnego.

Jacek Gollob

Dla większości żużlowców taki turniej jest teraz niepotrzebnym ryzykiem i stratą pieniędzy. Dlatego też od lat nikt nie podejmuje się  wznowienia tych rozgrywek. Pozostały jedynie wspomnienia. Nawet tegoroczna ankieta, przeprowadzona jeszcze w październiku przez pilskich działaczy, wobec niedawnego wycofania drużyny z rozgrywek , nie przyniosła oczekiwanego efektu. „Czy jesteś za reaktywacją Turnieju Gwiazdkowego?”– tak brzmiało pytanie w tejże, a trwała kilka dni. Sformułowane w prosty sposób, dawało tylko dwie możliwości odpowiedzi. Poparcie idei wśród użytkowników śledzących profil pilskiej drużyny było druzgocące. Około 93% głosów opowiadało się za tym pomysłem, a tylko 7% było przeciwnych, w ankiecie zaś wzięło udział ponad 1500 osób.

Piłę próbowali naśladować inni. W Częstochowie plany były początkowo równie ambitne. – Jeżeli pogoda się nie zmieni, turniej się odbędzie – mówił parę lat temu ówczesny prezes Stowarzyszenia Włókniarz Mirosław Ziębaczewski. – Włożyliśmy sporo wysiłku w przygotowanie toru, cały czas duża grupa ludzi pracuje i mam nadzieję, że impreza dojdzie do skutku. Zapraszamy, bo przygotowaliśmy sporo atrakcji, szczególnie dla dzieci. Atmosfera ma być świąteczna, będą czapki Mikołaja dla wszystkich, choinki, gorący barszcz i herbata za symboliczną złotówkę, a na koniec sztuczne ognie i kolędy. Chodzi o dobrą zabawę i spotkanie w świątecznej atmosferze, chociaż sportowych emocji też nie powinno zabraknąć. Pomysłów mamy wiele – dodawał prezes. – Nie wszystkie uda się zrealizować w tym roku, ale chcemy, żeby impreza była cykliczna i w kolejnych latach coraz lepsza – zapowiadał. Niestety, jak pokazał czas, nie powiodło się.

Andrzej Huszcza i Jacek Gollob

Ostatecznie odbyło się 14 edycji zawodów. Najczęściej, bo czterokrotnie zwyciężał, któż by inny, Tomasz Gollob, tylko o jedną wiktorię mniej zanotował Rafał Dobrucki. Jednak nie o wyniki tu chodziło. Bardziej o zabawę, relaks, piknik, jak ten w Pardubicach, choć w zgoła odmiennej scenerii. A że „przy okazji” powarczały stalowe rumaki, tym lepiej. No i nikomu nie było zimno z nadmiaru wrażeń. Szkoda, że takiego Turnieju już nikt w Polsce nie organizuje.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

2 komentarze on Mikołaj zwykle przychodził do Piły. W tym roku znów musieli być tam niegrzeczni
    SV
    6 Dec 2019
     11:44am

    Mając urodziny w grudniu w życiu nie sądziłem, że spędzę je kiedyś na żużlu … A dzięki temu klimatycznemu Turniejowi udało mi się w Pile uczcić swoją 30-tkę … Nie zapomnę tego nigdy … 🙂 -15 na liczniku „herbatka z prądem” i świetne towarzystwo … Było pięknie. Pozdrowienia z G-dza

    Viktor
    7 Dec 2019
     6:10pm

    Piękne wspomnienia jednak urok, czar, emocje tych imprez odchodzi wypierany przez pieniądze a może nawet brak chęci. Tak odchodzi w zapomnienie lecz zawsze jedno pozostaje wspomnienie nie tylko o tych imprezach ale też o najbliższych przyjaciół; którzy odeszli już na tą ciemną stronę a tam też byli.
    – I Ja tam byłem ale herbatki z duszą nie piłem mając w zwyczaju na imprezach – trzeźwy. Bez modlitwy Polaka- Do Ciebie o Panie wznoszę błaganie niech ta buteleczka pełną się stanie !!!!! „Szkoda, że takiego Turnieju już nikt w Polsce nie organizuje.”

Skomentuj

2 komentarze on Mikołaj zwykle przychodził do Piły. W tym roku znów musieli być tam niegrzeczni
    SV
    6 Dec 2019
     11:44am

    Mając urodziny w grudniu w życiu nie sądziłem, że spędzę je kiedyś na żużlu … A dzięki temu klimatycznemu Turniejowi udało mi się w Pile uczcić swoją 30-tkę … Nie zapomnę tego nigdy … 🙂 -15 na liczniku „herbatka z prądem” i świetne towarzystwo … Było pięknie. Pozdrowienia z G-dza

    Viktor
    7 Dec 2019
     6:10pm

    Piękne wspomnienia jednak urok, czar, emocje tych imprez odchodzi wypierany przez pieniądze a może nawet brak chęci. Tak odchodzi w zapomnienie lecz zawsze jedno pozostaje wspomnienie nie tylko o tych imprezach ale też o najbliższych przyjaciół; którzy odeszli już na tą ciemną stronę a tam też byli.
    – I Ja tam byłem ale herbatki z duszą nie piłem mając w zwyczaju na imprezach – trzeźwy. Bez modlitwy Polaka- Do Ciebie o Panie wznoszę błaganie niech ta buteleczka pełną się stanie !!!!! „Szkoda, że takiego Turnieju już nikt w Polsce nie organizuje.”

Skomentuj