Miesiąc twierdzi, że Motor będzie postrzegany inaczej niż w sezonie 2019

fot. Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon 2019 był dla Pawła Miesiąca bardzo udany. 34-latek przebojem wdarł się do PGE Ekstraligi i zdecydowanie pomógł Speed Car Motorowi Lublin w utrzymaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz Łełka i jego ekipę czeka znacznie trudniejsze zadanie, bo Koziołki chcą się bić o miejsce w najlepszej czwórce sezonu 2020.

Znaczna część zawodników jest już po wakacjach. Żużlowcy wrzucali na media społecznościowe wiele zdjęć z najbardziej odległych zakątków świata. Porządnego urlopu nie zrobił sobie jeszcze natomiast Paweł Miesiąc.

– Właściwie to nie miałem wakacji z prawdziwego zdarzenia, podczas których poleciałbym gdzieś i odpoczął. Niewykluczone jednak, że jeszcze znajdę na to czas. Póki co, normalnie przygotowuję się do nowego sezonu, trenuję i pracuję nad sprzętem. Wiadomo, że mam trochę więcej luzu i czasu wolnego, ale cały czas działamy. Sprzęt zaczyna się kompletować, silniki mam już zamówione, także wszystko idzie w dobrym kierunku – tłumaczył ulubieniec kibiców Speed Car Motoru w rozmowie z motorlublin.com.pl.

Miesiąc był na ustach wszystkich fanów czarnego sportu przez znaczną część sezonu 2019. 34-latek zachwycał nie tylko wynikami i pokonywaniem najlepszych zawodników na świecie, ale także widowiskową jazdą. Jak się okazuje, wiele osób chciało poznać przepis na sukces krajowego reprezentanta Koziołków.

– To zainteresowanie nie wzięło się znikąd, tylko szło w parze z dobrą jazdą. Wiele osób chciało się dowiedzieć, co za tym stoi. Nie było na mnie żadnej presji i podchodziłem do całej tej sytuacji normalnie – mówił żużlowiec, który wykręcił w PGE Ekstralidze średnią 1,623 punktu na bieg.

Do nowych rozgrywek lublinianie przystąpią ze zdecydowanie innymi zadaniami niż w sezonie 2019. Skład ekipy Jacka Ziółkowskiego został wzmocniony Matejem Zagarem i Jakubem Jamrogiem. Celem Koziołków będzie zatem awans do kluczowej fazy sezonu.

– Stawiamy sobie cel, by awansować do najlepszej czwórki. Jesteśmy ambitną drużyną, która chce ten plan zrealizować. Pomimo tego, że Lublin wrócił na mapę PGE Ekstraligi po bardzo długim czasie, to pokazaliśmy, że niejednemu możemy utrzeć nosa. W wielu momentach było gorąco. Teraz na pewno będziemy postrzegani inaczej, jako bardziej doświadczony zespół. Sezon pokaże, jak to wszystko poskutkuje zarówno na nas samych, jak i na rywalach. Presja przed startem rozgrywek pojawia się co roku, niezależnie od tego na którym poziomie ligowym jeździsz. Nie trzeba jednak o tym myśleć, tylko należy się skupić na przygotowaniach, a później najważniejsze to trafić ze sprzętem – zakończył Miesiąc.

BARTOSZ RABENDA