Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa, Michał Świącik, bardzo aktywnie włączył się do walki z panującą epidemią. Raz za razem w mediach społecznościowych apeluje do ludzi o rozwagę oraz poważne podejście do tematu. Sam wychodzi również z inicjatywą pomocy, nie siedzi w miejscu z założonymi rękami. O całej obecnie panującej sytuacji, przygotowaniach Włókniarza do sezonu, a także o tym, jak nie zwariować przeczytacie poniżej.

Jak wygląda obecnie sytuacja, spowodowana epidemią koronawirusa z perspektywy prezesa klubu żużlowego?

My, jako klub, jesteśmy w pełni przygotowani do jazdy, tak jakby sezon miał rozpocząć się w pierwotnym zakładanym terminie, czyli na początku kwietnia. Tak naprawdę jedynie tor nie został jeszcze odebrany, ponieważ z wiadomych przyczyn jest to w tej chwili niemożliwe. Na ten moment w klubie nie ma jednak żadnych wyhamowań organizacyjnych, pomimo tego, że wszyscy pracownicy przebywają w domach. Również sprzęt dla szkółki i miniżużla jest już przygotowany i czekamy na wyjazd na tor.

Ma Pan obecnie kontakt z zawodnikami Włókniarza? Gdzie przebywają? Co robią? Jak komentują zaistniałą sytuację?

Oczywiście, jesteśmy w stałym kontakcie z chłopakami, regularnie wymieniamy się telefonami. Najtrudniej z pewnością jest Fredrikowi Lindgrenowi, który przebywa wraz ze swoją żoną w Hiszpanii, gdzie sytuacja naprawdę wymyka się spod kontroli. Fredka siedzi jednak w domu, nigdzie nie wychodzi, przysyła nam zdjęcia z domowych treningów, także wszystko jest tak, jak być powinno. Rune Holta jest u siebie w Norwegii, Jason Doyle w Anglii, Leon Madsen dla odmiany przebywa w Polsce, a dokładnie w Wejherowie gdzie mieszka wspólnie z żoną i córeczką. Jesteśmy w stałym kontakcie, uważam, że to ważne, abyśmy w tym ciężkim okresie wzajemnie się wspierali i rozmawiali ze sobą.

Jak Pan uważa, patrząc na dziś – jest szansa na to, że sezon w tym roku wystartuje?

Myślę, że jest na to szansa. Obym się nie mylił, ale po prostu uważam, że tak jak szybko ten wirus do nas przyszedł, tak szybko uda się go zwalczyć. Chiny już praktycznie sobie poradziły, a przecież tam mieszka ponad miliard ludzi. Dlatego naprawdę ważne jest, abyśmy nie lekceważyli sobie wszelkich naniesionych regulacji i ograniczeń. Trzeba wytrzymać w tych domach, nie gromadzić się w większych grupach, aż w końcu każdy z nas odetchnie z ulgą. Jeszcze cztery tygodnie temu żyliśmy normalnie, a wirusa u nas nie było. Teraz jest, ale wierzę, że za kilka tygodni będzie tylko przykrym wspomnieniem. Uważam, że ten sezon nie jest jeszcze stracony i uda się go odjechać. Przyjdą cieplejsze dni, a podobno ten wirus słabnie w wysokiej temperaturze. Musimy optymistycznie patrzeć w przyszłość, bo inaczej powariujemy. Osobiście, abstrahując na moment od obecnej sytuacji, ja nigdy nie byłem zwolennikiem, aby sezon rozpoczynać tak wcześnie, gdzie w nocy są jeszcze przymrozki, a w ciągu dnia temperatura rzadko przekracza 10 stopni. Dobre przygotowanie toru w takich warunkach graniczy z cudem, zawodnicy się męczą, kibice na trybunach również. Jazda na żużlu, kiedy jest tak zimno to żadna przyjemność, a także żadna weryfikacja formy danego zawodnika. Żużlowcy myślą tylko o tym, aby odjechać bieg, jak najszybciej zjechać do boksu i się ogrzać. Moim zdaniem sezon żużlowy powinien rozpoczynać się w maju.

Wirus mocno odbija się na gospodarce, cierpią firmy i przedsiębiorstwa. Jak ma się sprawa ze sponsorami w Częstochowie?

Nasi sponsorzy są z nami, nie zostawili nas, choć jesteśmy świadomi coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej. Staramy się mieć dobry kontakt z naszymi sponsorami, jesteśmy też wyrozumiali, każdy wie i widzi, co się dzieje. Na ten moment ci sponsorzy, którzy byli z nami tak naprawdę od początku, to znaczy od momentu, kiedy żużel w Częstochowie odżył, są z nami nadal.

Czy otrzymuje Pan pytania od kibiców, co w przypadku gdyby żużla w tym roku nie było? Co z zakupionymi karnetami?

Oczywiście kibice poruszają temat startu sezonu, pytają w mediach społecznościowych o opinię. Ale generalnie jest też tak, że ludzie naprawdę w większości przypadków rozumieją powagę obecnego stanu rzeczy, dodatkowo kibice w Częstochowie chyba podzielają moje zdanie odnośnie tego, że start ligi na początku kwietnia to przedwczesny termin bez względu na wirusa czy jego brak. Jeżeli chodzi o karnety, na ten moment nie otrzymujemy takich pytań, w tej kwestii również jest pełna wyrozumiałość. Kibice wiedzą, że my jesteśmy gotowi i chcemy ten żużel w tym sezonie im dostarczyć, prędzej czy później. Cóż, musimy trzymać się teraz razem, nie panikować, ponieważ w niczym nam to nie pomoże i czekać na zielone światło. Na dziś mogę jedynie apelować do ludzi o rozwagę, nielekceważenie sobie problemu, który dotyka nas wszystkich, a z drugiej strony nie jestem zwolennikiem panikowania. Trudno uniknąć słuchania wiadomości o kolejnych przypadkach i ofiarach, po prostu nie da się wyłączyć. Jednak panika nie jest dobra ani potrzebna. Tylko rozwaga i zakasanie rękawów, a potem zobaczymy się znów na stadionach żużlowych.

Dziękuję za rozmowę, życzę zdrowia.

Ja również dziękuję.