Fot. Facebook Włókniarza Częstochowa
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Michał Gruchalski z roku na rok staje się coraz pewniejszym punktem forbet Włókniarza Częstochowa. 21-latek w poprzednim sezonie wygrywał nie tylko biegi juniorskie, ale potrafił również odnaleźć się w starciach z seniorami. Rozmawiamy o najważniejszych wygranych pojedynkach na torze, walce o miejsce w składzie drużyny trenera Marka Cieślaka na kolejny rok, a także o tym, czym zawodnik zajmuje się w czasie wolnym.

W sezonie 2017 nie udało Ci się wygrać żadnego biegu w PGE Ekstralidze, a w poprzednim roku tych biegów wygrałeś dziewięć. Uważasz poprzedni sezon za w pełni udany?

Kurczę, tylko dziewięć ich było? To słabo.

Tak wynika ze statystyk…

Mówiąc poważnie – to był dobry sezon, ale nie z jakimś wielkim „wow”. Na pewno oczekuję od siebie więcej. Przede mną ostatni rok juniorski i muszę się pokazać z jak najlepszej strony. Chciałbym na kolejny sezon zostać we Włókniarzu i jeździć w PGE Ekstralidze.

Masz z tyłu głowy to, że Włókniarz ma silnie obsadzone pozycje seniorskie i trzeba będzie mocno zawalczyć, by się w tym składzie znaleźć?

Do tego stopnia żebym bez przerwy o tym myślał, to nie. Do sezonu przygotowywałem się tak samo jak do każdego. A co się zmieniło? Coraz lepiej idzie mi oddzielenie życia prywatnego od zawodowego. Oprócz tego, staram się mniej ścigać w głowie przed meczami i myślę, że są tego efekty.

Poprzedni sezon był także pierwszym rokiem Twojej współpracy z Markiem Cieślakiem. Praca z takim trenerem również wpłynęła na lepszą dyspozycję?

Praca z trenerem Markiem jest na bardzo wysokim i profesjonalnym poziomie. Oczywiście ma się w głowie, że to kawał legendy, ale z każdym szkoleniowcem trzeba współpracować jak najlepiej. Trener w wielu momentach wiedział, co muszę zmienić w swojej jeździe i potrafił mi z tymi zmianami pomóc.

W półfinałowym starciu ze Stalą Gorzów zdobyłeś 11 punktów i byłeś liderem zespołu. Starsi, bardziej doświadczeni koledzy, podchodzili do Ciebie i pytali jak mają jechać?

Tak, zdarzały się takie sytuacje. To nie jest jakiś wyjątek, bo u nas we Włókniarzu zawsze jest tak, że zarówno ci, którym idzie, jak i ci, którzy nie punktują danego dnia, dzielą się ze sobą spostrzeżeniami. Jednak super doświadczeniem jest to, gdy doświadczony zawodnik widzi, że jestem szybki i pyta się o jakieś wskazówki.

Do mety przywoziłeś za sobą nie tylko juniorów, ale biegi kończyli za Tobą Tai Woffinden czy Krzysztof Kasprzak. To szczególne uczucie, wygrać z medalistami mistrzostw świata?

Staram się nie patrzeć, z kim jadę w danym biegu, tylko skupić się po prostu na tym, żeby go wygrać. Ten wygrany bieg z Woffindenem był jednak szczególny. Udało nam się go przywieźć z Matejem Zagarem na 5:1. Gdy zjechałem do parku maszyn, to chyba nie ściągnąłem kasku przez pięć minut, bo nie mogło to do mnie dotrzeć.

Według statystyk to właśnie z Zagarem jeździło Ci się w parze najlepiej. Zauważyłeś to na torze czy raczej wolisz jeździć z Lindgrenem bądź Madsenem?

Taka statystyka to raczej przypadek, ale fakt jest taki, że Matej przez to pokazał, że umie jeździć parowo. Właśnie w tym meczu z Wrocławiem to on mnie świetnie doholował przed Drabikiem i Woffindenem, bez jego pomocy tego zwycięstwa mogłoby nie być. Jeździ nam się dobrze w parze, sparingi też to zresztą potwierdziły, więc będzie super, jeśli to on będzie w parze z juniorami w kolejnym sezonie.

Do pary juniorskiej z kolei dokooptowano we Włókniarzu Jakuba Miśkowiaka. Jakie masz wrażenia po pierwszych wspólnych startach z tym juniorem?

Bardzo dobre. Z Kubą też już się znamy parę lat. Chłopak zawsze miał dryg to tego sportu. Jeździ bardzo dobrze i fajnie prezentuje się na torze. Także może coś z nas będzie.

A określiłbyś go raczej mianem startowca czy walczaka na trasie?

Wydaje mi się, że podobnie jak w moim przypadku jest to startowiec. Chciałbym, żeby w trakcie sezonu zaczęto nas nazywać taką parą startowców i żeby rywale obawiali się nas, gdy będziemy razem stawać pod taśmą.

Start sezonu już jutro. Wiesz na czym pojedziesz ze Stalą?

Mam już jednostki, które jadą. Do sprawdzenia pozostały jeszcze tak naprawdę tylko detale. Wielu zmian jednak nie będzie. To, co ma jechać na lidze, to powinno jechać. Trzeba się jeszcze trochę z tym pobawić, rozjeździć i będzie dobrze.

A jak z Twoją formą? Chyba jest dobrze, bo jako pierwszy w tych przedsezonowych sparingach pokonałeś Maksyma Drabika.

Czuję się dobrze i w tych sparingach też jeździło mi się nie najgorzej. Jestem dobrze przygotowany fizycznie, sprzętowo i, co najważniejsze, psychicznie. Do sezonu podchodzę z dużym optymizmem, ale nie nakręcam się za bardzo. Jeszcze chwila do rozgrywek została, mam jeszcze trochę tej „laby”, żeby uspokoić głowę. Będziemy rozmawiać we wrześniu o tym, jak to dokładnie było.

W trakcie tej laby czym się zajmujesz poza żużlem?

Z tą labą to bardziej mi chodziło o to, że jeszcze nie ma Ekstraligi, a nie, że mam pełny odpoczynek. Przygotowania do sezonu trwają, więc tak do końca o tej labie mówić nie można. Poza żużlem, lubię grać w piłkę nożną. Oprócz tego uwielbiam drift i wszystko, co związane z motoryzacją.

Sezon zaczniecie od meczów z tymi teoretycznie słabszymi zespołami. Na początek macie na rozkładzie Gorzów, Grudziądz i Lublin. To dobre rozwiązanie czy wolałbyś zacząć z mocniejszymi rywalami?

Z tymi pierwszymi kolejkami jest różnie, bo przez pogodę nigdy tak naprawdę nie wiadomo, która z kolejek będzie pierwszą. Cieszę się, że zaczynamy u siebie, bo bywało już tak, że mieliśmy najpierw sporo spotkań na wyjeździe i nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu jazdy. Zaczynamy z Gorzowem, mam nadzieję, że pogoda pozwoli nam odjechać ten mecz i uda nam się wygrać. Jak zaczniemy sezon z górki, to powinno być dobrze. Jesteśmy dobrze przygotowani, nic tylko czekać do piątku.

Dwa lata temu było piąte miejsce, a rok temu czwarte. Teraz Włókniarz doczeka się medalu?

Chcielibyśmy, chcielibyśmy i jeszcze raz chcielibyśmy. Wszystko zweryfikuje jednak tor i dyspozycja poszczególnych zawodników. Rywalizacja w tym roku na pewno będzie ciekawsza, bo mamy w PGE Ekstralidze więcej mocnych klubów. U nas na papierze wszystko wygląda idealnie, ale poczekamy, co przyniesie sezon.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA