Jepsen Jensen: Jestem wdzięczny za czwartą szansę. Nicki? To nie problem

Michael Jepsen Jensen i Patryk Dudek Fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Michael Jepsen Jensen przeżył w 97. Derbach Ziemi Lubuskiej drogę z piekła do nieba. Duńczyk wyraźnie męczył się w swoich pierwszych trzech startach, ale w dwunastym biegu przywiózł dla drużyny bardzo istotne zwycięstwo i wyprowadził Stelmet Falubaz na pierwsze prowadzenie w meczu. Po zawodach 27-latek podzielił się z nami wrażeniami na temat spotkania.

– To były dla nas, a w szczególności dla mnie, bardzo trudne zawody.  Jestem jednak bardzo wdzięczny sztabowi szkoleniowemu za danie mi czwartej szansy po tych trzech zerach. To pokazuje, że trener wraz z całym klubem we mnie wierzy. Dla mnie jest to bardzo istotne – mówił zaraz po spotkaniu Michael Jepsen Jensen.

Zaskoczeniem dla wielu sympatyków Stelmet Falubazu były decyzje Adama Skórnickiego przed derbowym meczem. Szkoleniowiec zielonogórzan nie dość, że ustawił Jepsena Jensena pod jedynką, to jeszcze na jego kolegę z pary wytypował Nickiego Pedersena. Wbrew obawom kibiców, Duńczycy nie przeszkadzali sobie jednak w spotkaniu.

– Jazda z Nickim w parze nie jest dla mnie problemem. Problemem dziś było to, że po prostu słabo mi szło w pierwszych trzech wyścigach. Największy kłopot był ze startami. Kiepsko wychodziłem ze startu i później trudno było to nadrobić. Dodatkowo w moim drugim wyścigu miałem trochę problemów z motocyklem. W tym czwartym starcie wszystko jednak zagrało już tak jak powinno i cieszę się z tego zwycięstwa – tłumaczył Duńczyk.

Gorącym tematem przed niedzielnym spotkaniem było również to, że w barwach Stelmet Falubazu wróciło do Gorzowa aż trzech zawodników. Jednym z tych żużlowców był właśnie Jepsen Jensen, który jednak nie odczuwał zbytniej przewagi przez to, że kiedyś startował w żółto-niebieskich barwach.

– Tor właściwie w każdym sezonie jest inny. Oczywiście byłem zawodnikiem Stali, ale było to bodajże w 2016 roku, więc już jakiś czas temu. Przez te lata ten tor się trochę zmienił. Zupełnie inną sprawą jest jeżdżenie dla danego klubu i styczność z danym torem na co dzień niż przyjeżdżanie tu na zawody raz w sezonie. Przyjechaliśmy tutaj z czystą głową, nie myśląc zbytnio o wcześniejszych wydarzeniach – zakończył żużlowiec z Grindsted.

BARTOSZ RABENDA