Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Trzy dekady temu Henryk Piekarski wprowadzał go do drużyny Sparty Wrocław, częstokroć holując w parze i otaczając ojcowską niemal opieką. To były jeszcze czasy, gdy ubezpieczany przez starego wygę junior – o ile para jechała na podwójnym prowadzeniu – zwalniał tuż przed metą, by oddać starszemu koledze szacunek. I biegowe zwycięstwo.

Pamiętacie Waldemara Szubę? Załapał się jeszcze na końcówkę mrocznego okresu II-ligowej Sparty Wrocław i był nadzieją klubu na lepsze jutro. W 1991 roku awansował z zespołem do najwyższej ligi, a w latach 1993-1995 sięgał z ekipą Ryszarda Nieścieruka i Witolda Zwierzchowskiego po trzy tytuły DMP.

Wspomniany Piekarski, do niedawna toromistrz WTS-u, potrafił się opiekować takimi żółtodziobami, co kibice do dziś mu pamiętają i z sentymentem wspominają. Szuba miał to szczęście, że był jednym z tych żółtodziobów. Jeszcze w 2017 roku pomagał przy domowych meczach Betard Sparty. I znów jeździł w parze z Henką Piekarssonem, lecz tym razem traktorem, równając ze starszym kumplem nawierzchnię.

– Co porabiam? Mam firmę transportową, a poza tym wciąż pracujemy z ojcem na roli. Właśnie miałem siać kukurydzę, a tu dzwoni pani Krysia Kloc i pyta, czy bym nie pomógł. To przyjechałem – tłumaczył nam po jednym ze spotkań Szuba.

Wytrawni fani powinni go też pamiętać z Łodzi, bo w 1996 roku zaliczył świetny sezon w barwach II-ligowego JAG Speedway. Nawet wrócił po nim do Wrocławia, by w sezonie 1997 spróbować zastąpić Piotra Protasiewicza, który po długich negocjacjach z Andrzejem Rusko postanowił się przenieść, po dwóch latach spędzonych we Wrocławiu, do Bydgoszczy. A Szuba nie pomógł wrocławskiemu klubowi uchronić się przed spadkiem. Jedynym do tej pory w historii WTS-u.

WOJCIECH KOERBER