Miał być tytuł mistrzowski, wyszedł spadek – Lotos Wybrzeże Gdańsk 2000 (cz. I)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szumne zapowiedzi, rozbudzone nadzieje i tylko efekt końcowy zgoła odmienny. Znacie takie przypadki? Jednym z najbardziej spektakularnych była drużyna Lotosu Wybrzeże Gdańsk w rozgrywkach 2000. Co poszło nie tak? Zapraszamy do przeczytania pierwszej części wspomnień z tamtego sezonu.

Sezon 1999 rozbudził w Gdańsku nadzieję, niektórzy wierzyli nawet w zdobycie złotego medalu DMP w kolejnych rozgrywkach. Dodajmy, że byłby to pierwszy medal z najcenniejszego kruszcu w historii klubu. W roku 1999 klub wywalczył brąz i podstawowym celem było utrzymanie dotychczasowego stanu posiadania. W drużynie pozostał szwedzki czempion Tony Rickardsson oraz krajowi liderzy: Sebastian Ułamek i Adam Fajfer. Oprócz nich na pozostanie w zespole zdecydowali się: Marek Dera, Krzysztof Pecyna, Paweł Duszyński. Do drużyny dołączył znakomity młodzieżowiec z Gorzowa Wielkopolskiego – Krzysztof Cegielski. Zespół ponownie miał poprowadzić trener Lech Kędziora. Wszystko zapowiadało się znakomicie, przygotowano bardzo mocny skład. Niestety, problemy zazwyczaj wychodzą w trakcie rozgrywek.

Tak prezentowała się drużyna z Gdańska w „brązowym” sezonie 1999 w meczu domowym z Unią Leszno.

Uwagę należy zwrócić na pewne ułomności zbudowanego składu. Rok 2000 to czasy „podwójnego” limitu KSM. Zarówno dla całego zespołu oraz dla duetu obcokrajowców występującego w meczu. Tony Rickardsson miał tak wysoki KSM, że nie pasował do niego prawie żaden zawodnik. Z konieczności próbowano Węgra Sandora Tihanyia oraz Szweda Daniela Anderssona (nie Stefana lub Denisa, na których wskazują niektóre źródła). Żaden z nich nie wniósł do zespołu niczego wielkiego, ale przed rozpoczęciem sezonu nikt nie zakładał konieczności korzystania z drugiego obcokrajowca.

  • Apator Netia Toruń – Lotos Wybrzeże Gdańsk 44:45

W pierwszej kolejce Wybrzeże pojechało do Torunia. Inauguracja, wielkie oczekiwania. Wspólnie z tatą dotarliśmy pod kasy stadionu im. Mariana Rosego w Toruniu (dziękuję Ci za ten i wszystkie inne wyjazdy!). Nie było żadnej kolejki po bilety, toczyła się wielka przepychanka w celu uzyskania wejściówek. Do dzisiaj pamiętam ojcowskie słowa: „Czekaj tutaj, a ja idę załatwić bilety”. Po kilku minutach wyszedł zwycięsko z tej bitwy, wrócił po mnie i mogliśmy udać się na stadion, a tam kolejna niespodzianka – brak wolnych miejsc. Całe zawody śledziliśmy z podwyższenia dla kamer telewizyjnych, na które udało nam się wdrapać z kilkoma innymi śmiałkami. Piękne czasy, kiedy nie wszystko było uregulowane przez przepisy o imprezach masowych. Początek zawodów toczył się pod dyktando gości z Gdańska. W drugiej części meczu torunianie wrócili do gry. O wszystkim miała zdecydować ostatnia, piętnasta gonitwa dnia przy stanie 43:41 dla gości. Ze strony gdańskiej niezawodna para Tony Rickardsson i Sebastian Ułamek, torunian mieli reprezentować Wiesław Jaguś i Ryan Sullivan. Kilka chwil przed startem zgasła maszyna szwedzkiego mistrza. Rickardsson rozpaczliwie pobiegł do parku maszyn, wsiadł na rezerwowy motocykl i wyskoczył z parku maszyn na jednym kole. W międzyczasie upłynęły dwie minuty, sędzia musiał wykluczyć Szweda. Z sektora gości posypały się butelki, na tor zaczęli wybiegać kibice, których zatrzymywał ówczesny prezes gdańskiego klubu – Henryk Majewski, pokazując, że mamy jeszcze Ułamka i nie wszystko stracone. Po starcie 5:1 dla Aniołów, gdańskie sektory zamilkły. Tymczasem na trzecim okrążeniu defekt zanotował Wiesław Jaguś. Nastroje odmieniły się diametralnie – gospodarze umilkli, eksplozja radości po stronie przyjezdnych. Końcowy wynik 44:45, bohaterem Sebastian Ułamek. Gdańszczanie rozpoczynają od zwycięstwa, tego dnia marzenia o tytule wydawały się realne. Punkty dla Lotosu Wybrzeże zdobywali: Ułamek 12, Rickardsson 11, Fajfer 9, Pecyna i Dera po 5, Cegielski 2, Duszyński 1.

Tony Rickardsson w walce z Ryanem Sullivanem. Fot. Jarosław Pabijan.
  • Lotos Wybrzeże Gdańsk – Atlas Wrocław 46:44

W drugiej serii spotkań do Gdańska przyjechała ekipa z Wrocławia. Z zawsze groźnymi Gregiem Hancockiem i Brianem Andersenem wspartymi zawodnikami krajowymi: Robertem Sawiną i Jackiem Krzyżaniakiem oraz mocnymi młodzieżowcami: Mariuszem Węgrzykiem i Andrzejem Zieją. Wrocławianie nie zaliczali się do faworytów rozgrywek, ale do ostatniego wyścigu utrzymywali w grze. Triumfy Sebastiana Ułamka w gonitwie numer 14 i Rickardssona w 15 wyścigu dnia pozwoliły gospodarzom na budowanie zwycięskiej passy i wygraną w meczu 46:44. Było to pierwsze ostrzeżenie, które wskazywało, że sezon nie będzie należał do najłatwiejszych. Punkty tego dnia zdobywali: Rickardsson 13, Ułamek 10, Fajfer 8, Pecyna 7, Cegielski 6, Duszyński 2, Dera 0.

  • Pergo Stal Gorzów Wielkopolski – Lotos Wybrzeże Gdańsk 49:41

Trzecia kolejka i pierwsza porażka w sezonie. Gorzowskie Pergo zaliczało się do faworytów całych rozgrywek i w sposób dobitny obnażyło problemy gdańskiego zespołu. Najsłabszy wśród gorzowian Craig Boyce zdobył sześć punktów i bonus. Po stronie gdańskiej po raz kolejny najsłabszym ogniwem był ulubieniec nadmorskiej publiczności – Marek Dera. Już po trzeciej kolejce spotkań zaszła potrzeba zmian w składzie. Dodatkowo w początkowej fazie rozgrywek martwiła mizerna postawa Krzysztofa Cegielskiego, z którym wiązano spore nadzieje. Porażka 49:41 w Gorzowie wstydu nie przynosiła. Po stronie gospodarzy wystawiono bardzo mocne zestawienie z Jasonem Crumpem, Tomaszem Bajerskim i Rafałem Okoniewskim na czele. Poza nimi uzupełnili je wspomniany Boyce i Tomasz Cieślewicz. Szczególnie na własnym torze Pergo było zespołem niezwykle groźnym. Dla gdańszczan punktowali: Rickardsson 14,Ułamek 11, Fajfer 7, Pecyna 4, Cegielski 3, Duszyński 2, Dera 0.

  • Lotos Wybrzeże Gdańsk – Ludwik Polonia Piła 53:35

W upalne, kwietniowe popołudnie wypełniony po brzegi stadion przy ulicy Zawodników mógł cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. Zawody trwały ponad trzy godziny z powodu dziury, która powstała przy wejściu w drugi łuk gdańskiego toru (przy bramie maratońskiej). Pomimo protestów sztabu pilskiej drużyny, z Władysławem Gollobem na czele, zawody kontynuowano, a gdańszczanie zmietli pilan, którzy również uchodzili za kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Dwa razy na prowadzeniu upadali liderzy gości: Rafał Dobrucki i Chris Louis. Z torem zapoznali się również Robert Flis i startujący w charakterze zawodnika polskiego Andy Smith. Wśród gospodarzy brylowali niepokonani tego dnia Tony Rickardsson i Krzysztof Cegielski. Wielu z Was stwierdzi, że jest to błąd w treści artykułu, gdyż obaj zawodnicy w oficjalnych statystykach zdobyli trzynaście punktów i bonus w pięciu startach. Należy wskazać, że zawodnicy Ci startując razem w parze dwukrotnie pokonywali rywali 5:0, a w takiej sytuacji bonus nie jest przyznawany. Na przeciwległym biegunie po efektownym zwycięstwie znajdował się Marek Dera, który po raz kolejny zawiódł i zdobył zaledwie jeden punkt. Dla zespołu znad morza punktowali: Ułamek 14, Rickardsson i Cegielski po 13, Fajfer 8 , Pecyna 4, Dera 1, Duszyński nie startował.

W Gdańsku długo musieli czekać na solidne występy Krzysztofa Cegielskiego. Fot. Jarosław Pabijan.
  • Lotos Wybrzeże Gdańsk – Radson Malma Włókniarz Częstochowa 57:29

Tuż przed meczem okazało się, że goście nie będą mogli tego dnia skorzystać ze swojej największej gwiazdy – Marka Lorama. W jego miejsce postanowiono ściągnąć rezerwowego obcokrajowca Jonasa Kylmaekorpiego, ale zdobył on jedynie 4 punkty. Ciekawostką może być fakt, że sędzia zawodów dopuścił do startu Fina, pomimo że oczekiwanie na jego przybycie trwało powyżej 30 minut od rozpoczęcia spotkania. Po zakończeniu meczu punkty zdobyte przez zawodnika z Finlandii zostały…anulowane. Lwy bez swojego lidera nie miały w Gdańsku wielkich szans na odniesienie zwycięstwa. W upalne popołudnie Wybrzeże rozbiło rywali w stosunku 57:33, ale należy pamiętać o weryfikacji wyniku na 57:29. Znakomite spotkanie odjechali niemalże tradycyjnie Rickardsson i Ułamek. Tego dnia posiadali wsparcie w dobrze dysponowanych Krzysztofie Pecynie i Adamie Fajferze. Aż siedem punktów i pięć bonusów do dorobku zespołu dołożył zawodzący dotychczas Marek Dera. Wśród gości godnym przeciwnikiem był z pewnością Sławomir Drabik (11 punktów w 6 startach) oraz Rune Holta (9 punktów w 6 startach). Zawiedli Grzegorz Walasek i Adam Skórnicki oraz juniorzy Zbigniew Czerwiński i Dariusz Fijałkowski. Dla Lotosu Wybrzeże punkty zdobywali: Ułamek 13, Rickardsson i Pecyna po 11, Fajfer 9, Dera 7, Cegielski 6, Duszyński nie startował.

Tak prezentowała się okładka programu meczowego. Fot. Archiwum własne autora.
  • Polonia Bydgoszcz – Lotos Wybrzeże Gdańsk 49:41

Gdańszczanom nigdy nie szło w pojedynkach z bydgoszczanami. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że poza sezonem 1999, gdy Wybrzeże cieszyło się z brązowych medali na torze w Bydgoszczy, Polonia była prawdziwą zmorą dla zespołu znad morza. Poloniści dysponowali tego dnia znakomitym Tomaszem Gollobem, który miał bardzo silne wsparcie ze strony Piotra Protasiewicza i Todda Wiltshire’a. Gdańszczanie po raz kolejny nie mieli wartościowego piątego seniora, gdyż kompletnie zawodził Marek Dera. Już na początku meczu gospodarze wskazali gościom miejsce w szeregu – po 2 biegach na tablicy świetlnej widniał wynik 10:2. W trzeciej gonitwie licznie przybyli kibice gości mogli cieszyć się z podwójnego triumfu pary Rickardsson – Cegielski, ale gospodarze odpowiedzieli tym samym w czwartej odsłonie. Wypracowana przewaga dwunastu punktów pozwoliła na spokojne kontrolowanie wydarzeń na torze i dowiezienie zwycięstwa do końca. Po stronie miejscowych zawiódł Henrik Gustafsson, który zdobył jedynie cztery punkty, ale dobra postawa Przemysława Tajcherta i cenne punkty Michała Robackiego pozwoliły na dowiezienie zwycięstwa do ostatniego wyścigu. Punkty dla zespołu z Gdańska zdobywali: Rickardsson 12 (6 startów), Ułamek 10, Fajfer 8, Pecyna 6 (6), Cegielski 5 (4), Dera i Duszyński po 0.

Pojedynki Rickardssona i Tomasz Golloba zawsze były niezwykle ciekawe.
  • Lotos Wybrzeże Gdańsk – Unia Leszno 45:44

Było to drugie zwycięstwo gdańszczan w najniższym możliwym rozmiarze. Po raz trzeci z rzędu pogoda dopisała fanom czarnego sportu w Gdańsku. Mecz rozstrzygnął się w ostatnim, piętnastym wyścigu dnia. Rickardsson i fenomenalnie tego dnia dysponowany Cegielski ograli podwójnie Scotta Nichollsa oraz Jacka Rempałę. Wypełniony po brzegi stadion eksplodował z radości. Drużyna z Leszna była skazywana na pożarcie w Gdańsku, ale pomimo tego postawiła bardzo twarde warunki i prowadziła niemal przez cały mecz. Po raz pierwszy zdecydowano się na odsunięcie od składu Marka Dery. W jego miejsce pojechał zawodnik z Węgier – Sandor Tihanyi, który wywalczył pięć punktów (0,3,0,2,0). Nie był to debiut marzeń, ale Węgier dorzucił bardzo cenne punkty do dorobku zespołu i wreszcie gdańszczanie mieli piątkę wyrównanych seniorów. Gdańska publika, której ulubieńcem przez wiele lat był Marek Dera, nie odczuła odsunięcia swojego ulubieńca od składu. Dla ekipy z Gdańska punkty zdobyli: Rickardsson 11, Cegielski 10, Ułamek 8, Fajfer 6, Pecyna i Tihanyi po 5, Duszyński nie startował.

W tym momencie wydawało się, że drużyna z Gdańska ma ogromne szanse na realizację swoich założeń sprzed rozpoczęcia sezonu. Pierwsze miejsce na półmetku sezonu zasadniczego, pomimo rozegrania aż czterech spotkań u siebie i kompletu trzech wyjazdowych porażek. O dalszych przygodach drużyny Lotosu Wybrzeże Gdańsk przeczytacie w kolejnej części.

PAWEŁ ZAŁUCKI