W ubiegły piątek w Lublinie Matej Zagar uległ groźnemu upadkowi po kontakcie z klubowym kolegą, Mateuszem Tonderem. Słoweniec nie był w stanie kontynuować zawodów, a jego drużyna, Marwis.pl Falubaz Zielona Góra wysoko przegrała wyjazdowe spotkanie. Podczas magazynu żużlowego Eleven Sports „Wszystko zweryfikuje tor” prowadzący Michał Korościel zapytał Mateja Zagara o jego samopoczucie oraz ocenę sytuacji, w której uległ kontuzji lewej nogi.
– Cóż mogę powiedzieć. Nikt nie lubi takich upadków. Tuż po tym zdarzeniu czułem się całkiem nieźle, ale moja lewa noga ucierpiała najmocniej. Mam kłopot z normalnym chodzeniem i poruszaniem się o własnych siłach. Na szczęście, czeka nas obecnie ponad dwutygodniowa przerwa od ligowego ścigania. Mam nadzieję, że zdążę do tego czasu się wykurować. Gdyby najbliższe spotkanie było za tydzień, mój występ z pewnością nie byłby możliwy – wyznał Matej Zagar.
Prowadzący studio magazynu słusznie zauważył, że już za tydzień rozpoczną się zmagania w ramach cyklu Grand Prix 2021. Już 16 lipca czołówka światowa po raz pierwszy w tym sezonie zmierzy się w Pradze w batalii o tytuł indywidualnego mistrza świata. Słoweniec został zapytany o szansę jego występu na praskiej Markecie.
– Na ten moment mogę powiedzieć tylko tyle, że zrobię wszystko, aby być gotowym na wystąpienie w rundzie inaugurującej cykl Grand Prix. Przechodzę rehabilitację i wierzę, że niebawem znów wsiądę na motocykl żużlowy – przekazał Słoweniec.
Winnym upadku jednego z liderów Falubazu Zielona Góra był jego kolega z drużyny, Mateusz Tonder. Sam zainteresowany uważa, że wina leży jednak po obu stronach i zarówno on, jak i Matej Zagar mogli wyjść z tej sytuacji inaczej, spróbować uniknąć wypadku.
– Na żywo nie do końca wiedziałem co się stało ani kto we mnie uderzył. Chwilę później oglądałem szereg powtórek. Powiem tak, to jest żużel, a ryzyko jest wpisane w ten zawód. Powiedziałem chłopakom w parku maszyn, że dzięki Bogu, że nic poważnego się nie stało. Ucierpiała lewa noga oraz motocykl i tyle. Mogło być gorzej, ale skończyło się bez poważnej kontuzji. Na samym początku myślałem, że być może będę w stanie kontynuować zawody w Lublinie. Przy tego typu upadkach towarzyszy nam dodatkowy zastrzyk adrenaliny, przez co ciężko ocenić skalę urazu na gorąco. Po chwili pojawił się potężny ból w nodze i opuchlizna. Nie mogłem nawet stanąć i zdałem sobie sprawę, że nie będę w stanie wspomóc kolegów z drużyny – podsumował zawodnik Marwis.pl Falubazu Zielona Góra.
SEBASTIAN SIREK
Żużel. Wilki szybko załatwiły Rekiny. Pewny triumf krośnian (RELACJA)
Żużel. Mecz bez historii. Falubaz pewnie zwycięża (RELACJA)
Żużel. Tak pożegnali trenera. Kibice Falubazu wysyłają szkoleniowca do… urzędu pracy
Piłka nożna. Cristiano Ronaldo chce opuścić Manchester United
Żużel. Mirosław Jabłoński bawił się w sędziego. „To jest niepoważne”
Żużel. Jerzy Kanclerz: W sędziowaniu na tę chwilę jest za dużo przypadkowości