Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Z siedmioma punktami na koncie zakończył Martin Vaculik Grand Prix Polski w Warszawie. Dało mu to wówcza sdziewiąte miejsce. Już w sobotę zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra powalczy o powiększenie swojego dorobku punktowego w cyklu IMŚ 2019. Na słoweńskim torze w Krsku.

– Jadę na Słowenię z pozytywnym nastawieniem. W Krsku jest tor, który bardzo lubię i udaję się tam „głodny” jazdy oraz ścigania z najlepszymi zawodnikami na świecie. Podchodzę do rywalizacji na luzie i będę bieg po biegu próbował walczyć o jak najlepszy wynik. Co z tego wyjdzie, dowiemy się w sobotę wieczorem – mówi nam Martin Vaculik.

Zawodnik nie ukrywa, że podczas inauguracji cyklu w Warszawie na przeszkodzie do osiągnięcia lepszego wyniku stanęły kwestie dopasowania sprzętowego.

– W Warszawie, tak naprawdę, po moim trzecim biegu pogubiliśmy się z przełożeniami. Tak niestety też się zdarza. Nie zrobiliśmy korekt, które powinniśmy zrobić. Jestem przekonany, że gdyby korekty zostały zrobione, wynik byłby lepszy i tym samym punktów byłoby więcej. Wiemy, co zrobiliśmy źle, wyciągnęliśmy z tego występu wnioski i jedziemy walczyć dalej – kontynuuje zawodnik.

A co sprawia, że w lidze jest zawodnikiem, którego niezwykle trudno pokonać?

– Ja jestem oczywiście do pokonania (śmiech – dop. red.). Nie zawsze wygrywam, ale faktycznie wszystko się tak ułożyło, że fajnie to zaczęło funkcjonować. Myślę, że ta ligowa forma była też w poprzednich sezonach, jednak zawsze czegoś brakowało. Teraz mi się wydaje, że mam to „coś”, ale to się dopiero okaże. Sądzę, że staję się coraz bardziej kompletnym zawodnikiem – kończy Słowak.