Z siedmioma punktami na koncie zakończył Martin Vaculik Grand Prix Polski w Warszawie. Dało mu to wówcza sdziewiąte miejsce. Już w sobotę zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra powalczy o powiększenie swojego dorobku punktowego w cyklu IMŚ 2019. Na słoweńskim torze w Krsku.
– Jadę na Słowenię z pozytywnym nastawieniem. W Krsku jest tor, który bardzo lubię i udaję się tam „głodny” jazdy oraz ścigania z najlepszymi zawodnikami na świecie. Podchodzę do rywalizacji na luzie i będę bieg po biegu próbował walczyć o jak najlepszy wynik. Co z tego wyjdzie, dowiemy się w sobotę wieczorem – mówi nam Martin Vaculik.
Zawodnik nie ukrywa, że podczas inauguracji cyklu w Warszawie na przeszkodzie do osiągnięcia lepszego wyniku stanęły kwestie dopasowania sprzętowego.
– W Warszawie, tak naprawdę, po moim trzecim biegu pogubiliśmy się z przełożeniami. Tak niestety też się zdarza. Nie zrobiliśmy korekt, które powinniśmy zrobić. Jestem przekonany, że gdyby korekty zostały zrobione, wynik byłby lepszy i tym samym punktów byłoby więcej. Wiemy, co zrobiliśmy źle, wyciągnęliśmy z tego występu wnioski i jedziemy walczyć dalej – kontynuuje zawodnik.
A co sprawia, że w lidze jest zawodnikiem, którego niezwykle trudno pokonać?
– Ja jestem oczywiście do pokonania (śmiech – dop. red.). Nie zawsze wygrywam, ale faktycznie wszystko się tak ułożyło, że fajnie to zaczęło funkcjonować. Myślę, że ta ligowa forma była też w poprzednich sezonach, jednak zawsze czegoś brakowało. Teraz mi się wydaje, że mam to „coś”, ale to się dopiero okaże. Sądzę, że staję się coraz bardziej kompletnym zawodnikiem – kończy Słowak.
Żużel. Kończyłby dziś 45 lat. W Hastings zadzwonił telefon…
Żużel. Zszedł na najniższy szczebel i to się opłaciło. Chciałby wrócić do Gdańska jako lider
Żużel. Co ze zdrowiem Buczkowskiego? Bajerski mówi o gotowości na Orła
Żużel. Pawlicki nie jest zadowolony po GKM-ie. „Mogliśmy wygrać wyżej”
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej