Nie tylko w Polsce żużla, póki co, brak. Sytuacja z koronawirusem dotknęła również Niemcy, gdzie odwołano wszystkie zawody do 18 kwietnia. Patrząc jednak na obecną sytuację, można zakładać, że termin ten zostanie przedłużony. O tym jak się żyje obecnie w Niemczech, w rozmowie z uczestnikiem Grand Prix – Martinem Smolinskim.
Martin, sytuacja w Niemczech robi się z dnia na dzień coraz bardziej dramatyczna…
To prawda. Widzę i śledzę na bieżąco, co się dzieje i nie napawa to jakimkolwiek optymizmem. Można mieć tylko nadzieję, że państwo zapanuje nad sytuacją i będzie to wszystko kontrolowane. Z tego, co wiem, ma być stan wyjątkowy. Wesoło więc nie jest.
U Martina Smolinskiego już kwarantanna czy jeszcze nie?
Na tę chwilę nie nazywam tego kwarantanną. Jak wiadomo, u nas na południu Niemiec rozwija się to bardzo szybko i unikam jakichś szerszych kontaktów. Zalecane jest pozostawanie w domu. Działam więc zgodnie z zalecaniami władz.
Nie takiego początku sezonu wszyscy oczekiwaliście.
Nie początku sezonu, a raczej wiosny. Czy i kiedy zacznie się sezon, tego nie wiadomo. Widzimy, co się dzieje na świecie i nie uważam, że żużel jest w tej chwili najważniejszy.
Wielu zawodnikom może grozić bankructwo.
W Niemczech mamy zakaz imprez do 18 kwietnia i podejrzewam, że zostanie on przedłużony. To niemal pewne. Co ja mam ci powiedzieć? Że jest fajnie? Nie ma zawodów – nie jeździsz, nie jeździsz, nie zarabiasz, nie mówiąc o tym, że masz jakichś sponsorów, a nie dajesz im reklamy. To wszystko jest fatalne tak naprawdę. To jest dla wielu zawodników bardzo trudne. Ci najlepsi mają przecież mechaników, poczynili olbrzymie zakupy itd. Nie będzie za wesoło u wielu zawodników i wiem to już teraz. Jest zdecydowana większość zawodników, którzy żyją tylko z tego, co zarobią na torze plus umowy sponsorskie, wielu z nich będzie więc po prostu w trudnej sytuacji. Sponsorzy jak będą, nie daj Bóg, bankrutowali, to myślisz, że za reklamę będą płacili w pierwszej kolejności?
U Ciebie pewnie zatem też może być niewesoło…
Oczywiście, że może ale jest jedna różnica. Dla mnie żużel nie był jedynym sposobem na życie. Ja na szczęście mam jeszcze coś poza nim. Zajmuję się renowacją samochodów i jest to dla mnie dodatkowe źródło dochodów. Już w tej chwili rozmawiam z klientami, że prawdopodobnie będę miał więcej czasu na pracę dla nich, ale wiesz, tu się pojawia kolejny problem czy klienci będą chcieli teraz dalej restaurować samochody. Jeśli to wszystko się zakończy jakoś pozytywnie dla ludzi, to i tak dotknie nas kryzys gospodarczy. To jest tak naprawdę niewyobrażalnie ciężka sytuacja, a jakie będą jej skutki, tego nikt jeszcze nie wie. Najważniejsze w tej chwili, aby to opanować i być zdrowym. Wszystko inne to sprawa mniejszej wagi.
Bierzesz pod uwagę, że w tym roku w ogóle nie będzie oficjalnych żużlowych zawodów?
Jak powiedziałem wcześniej. Nie wiem, co będzie, a czego nie będzie. Żyjemy wszyscy teraz z tygodnia na tydzień i wypada sobie tylko życzyć, abyśmy byli zdrowi. Jesteś w Berlinie, więc też się trzymaj zdrowo. Pozdrawiam wszystkich kibiców.
Żużel. Z ROW-em zgarnął złoto 11 razy! Miał trenować ZSRR, został bohaterem transferowego skandalu
Żużel. Sp******* cieniasie i żebyś zdechł, czyli sposoby kibicowania w polskim żużlu
Żużel. Co za prezent Łaguty dla małżonki! Sprawił jej auto marzeń za zawrotną kwotę!
Żużel. Kibice posunęli się za daleko. „Szczerze mówiąc, jest mi wstyd”
Żużel. Viva las Vegas! Promotor wynagrodzi zawodnikom tryplet
Żużel. On też jest opcją dla Orła Łódź. Mogą postawić na Szweda!