fot. Thomas Klemm
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zespół MSC Wolfe Wittsock przegrał w trzeciej kolejce 2. Ligi Żużlowej z zespołem Metalika Recycling Kolejarz Rawicz 34:56. Zdaniem menadżera niemieckiego zespołu, patrząc na składy obu zespołów, wynik ten nie stanowi jakiejkolwiek niespodzianki. 

– Dla mnie nasza wysoka przegrana nie jest jakimkolwiek zaskoczeniem.  Zespół niemiecki, tak jak było mówione przed sezonem, ma zbierać w tym roku doświadczenie. W meczu z Rawiczem gołym okiem była widoczna różnica pomiędzy naszymi zawodnikami, którzy w dużej mierze bawią się amatorsko w żużel, a drużyną Kolejarza, gdzie startowali zawodnicy na co dzień obecni w drużynie ekstraligowej. To była taka rywalizacja amatorów z Ekstraligą – mówi manager Wolfe, Marcin Sekula.

– Pojechaliśmy na tyle, na ile było to możliwe i okazało się, że możliwości skończyły się na trzydziestu czterech „oczkach”. Na plus na pewno po naszej stronie Lukas Fienhage za podjęcie rywalizacji, zaś na minus Steven Mauer, po którym spodziewałem się nieco lepszego występu – dodaje.

W przyszłą niedzielę MSC Wolfe podejmie na swoim torze drużynę z Krosna. Zdaniem menadżera Wittstock przed zespołem ciężkie wyzwanie. 

Czeka nas chyba najtrudniejszy mecz na własnym torze. Krosno wygląda w teorii i praktyce bardzo mocno, ale wierzę, że powalczymy o dwa punkty, podobnie jak to miało miejsce z Rzeszowem. Tor w Wittstock miejmy nadzieję ponownie będzie naszym atutem – podkreśla Sekula.