fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znakomite otwarcie i bardzo słaby finisz. Tak można w skrócie podsumować jazdę Marcina Nowaka w niedzielnym starciu z Orłem Łódź. 24-latek notuje bardzo dobry sezon i ma nadzieję, że za rok będzie się ścigał na zapleczu Ekstraligi.

Jego dobra jazda w pierwszej fazie zawodów pozwoliła Skorpionom z Poznania trzymać kontakt z Orłem Łódź. Jako pierwszy w niedzielne popołudnie znalazł sposób na Kaia Huckenbecka. Szkoda tylko, że na koniec Marcinowi Nowakowi wpadły dwie „śliwki”.

– Wydaje mi się, że długie przerwy gdzieś tam spowodowały, iż powinienem zmienić coś w motocyklach, a tego nie zrobiłem. To był mój błąd, jak tak patrzę na chłodno po meczu – przyznaje zawodnik PSŻ-u. – Celem drużyny była czwórka z przodu, więc jesteśmy dobrej myśli. Nie osiadamy na piórkach, tylko pełne skupienie – dodaje.

Szczególnie przed wyścigami nominowanymi odnotowaliśmy bardzo długą przerwę, która była przeznaczona na polewanie toru i analizę zapisu ciągłego. Arbiter musiał sprawdzić sytuację Tungate – Borodulin, gdzie zawodnicy skakali sobie do gardeł. – Widziałem tylko po fakcie, jak już ich rozdzielili. Rywal skosił mojego kolegę, powinien przyjść i przeprosić – mówi krótko Nowak.

Średnia 2,219 w 2. LŻ i dobry występ na pierwszoligowym torze w Łodzi powinien być jasnym sygnałem dla obserwatorów z innych klubów – na tego gościa warto zwrócić uwagę.

– Ja uważam się za pierwszoligowego zawodnika. Myślę, że w niedzielę to pokazałem, choć końcówka w moim wykonaniu była po prostu słaba. Wiem, że sprzęt mam dobry i będę dobrym zawodnikiem na 1. ligę. Tego się trzymam, bo 2. liga nie do końca mi pasuje. Może uda się wejść z moim klubem? Mam nadzieję! – podsumowuje Marcin Nowak w rozmowie z po-bandzie.com.pl.

KONRAD MARZEC