Fredrik Lindgren ze swoim małym sobowtórem Wiktorem
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Każdy z nas, jako dziecko, miał swojego idola, którego nazwisko skandował na stadionie bez przerwy, nawet gdy sam zawodnik nie uczestniczył w danym biegu. Posiadanie idola wiąże się z tym, że chcemy go naśladować, być tacy jak on, a nawet czasami wyglądać tak samo. I tak w Częstochowie jest sobie mały kibic, któremu żużel we krwi zaszczepiono jeszcze za niemowlaka, a dziś wygląda jak kilkuletni sobowtór Fredrika Lindgrena. Zapraszamy na rozmowę z tatą sześcioletniego Wiktora.

Nie będę pytał kto jest idolem sześcioletniego Wiktora, bo chyba widać, zatem zapytam kto zaszczepił u niego tego żużlowego bakcyla?

To zawsze była moja rola, sam na żużel chodzę już od 35 lat, najpierw zaraziłem żonę, która wcześniej nie wiedziała nawet co to za dyscyplina, a teraz nie potrafi bez tego żyć. Następnie zaraziłem dzieci. Syna pierwszy raz zabrałem na stadion, gdy miał trzy miesiące, a dziś jeździmy po całej Polsce i nie tylko, żyjemy tym, a Wiktor do tego stopnia, że już dziś próbuje swoich sił w częstochowskich Lwiątkach. Czekamy tylko na koniec prac torowych i będziemy się uczyć żużla od tej strony, nazwijmy to, czynnej.

A dlaczego Wiktor upodobał sobie akurat Fredrika Lindgrena do tego stopnia, że wyglądają niemal tak samo?

Hehe, nie sądziłem, że młody jest aż tak medialny i ta kitka przysporzy mu popularności. Cóż, no zawsze obcinaliśmy go na krótko, a jak tylko pierwszy raz zobaczył Fredrika w barwach Włókniarza w 2018 roku, stwierdził, że zapuszcza i chce wyglądać tak samo. Poszliśmy do naszej fryzjerki i powiedzieliśmy, że tym razem poprosimy „na Fredrika”. Z początku nie załapała, ale po chwili dodała „Aaa, na Lindgrena, w porządku”. I od tamtej pory już zawsze wiadomo, o co chodzi. Teraz ludzie śmieją się, że to nieślubne dziecko Lindgrena.

Sam kiedyś chciałem wyglądać jak Ryan Sullivan, ale niestety ten miał zbyt duże zakola. Jaka była reakcja Fredki, gdy zobaczył Wiktora wyglądającego tak samo, jak on?

Uśmiechnął się, pokazał ręką na swoją kitkę na głowie i krzyknął do nas „heeej, taka sama jak moja, super”, po czym oczywiście Wiktor musiał sobie zrobić z nim zdjęcie.

Michał Gruchalski z Wiktorem, małym kibicem z Częstochowy.

Dziś dzień dziecka, zatem jaki jest wymarzony prezent Wiktora? Domyślam się, że na pewno coś związanego z ulubioną dyscypliną.

No i tutaj wyjdzie, że Fredka nie jest jedynym idolem młodego, gdyż jako prezent zażyczył sobie kask, koniecznie koloru czerwonego oraz koniecznie z numerem 30, a więc taki jak u Leona Madsena. No i teraz trwają uporczywe poszukiwania, bo nie łatwo taki kask zamówić, ale czego się nie robi…

Czyli Wiktor chce wyglądać jak Lindgren, a w przyszłości śmigać jak Madsen?

Dokładnie, na to wygląda, widocznie stylówka Fredki bardziej mu przypadła do gustu, a i kolor włosów się zgadza. Uwielbia Madsena, ale chce wyglądać jak Lindgren, co zrobisz jak nic nie zrobisz.

Rozumiem, że skoro rodzina żużlowych fanatyków, to karnety macie już naszykowane i tylko czekacie na start sezonu?

Oczywiście, że tak. Cała rodzina została wyposażona w karnet, również dzieciaki, także z niecierpliwością czekamy już na pierwszy mecz. Jeśli tylko wszystko będzie „normalnie”, to będzie mega ekscytujący sezon.

Dziękuję serdecznie za rozmowę, wszystkiego najlepszego dla Wiktora oraz wszystkich dzieciaków z okazji Dnia Dziecka. Do zobaczenia na stadionach.

Dziękuję również, dołączam się do życzeń, miłego dnia!

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK