Leon Madsen. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Leon Madsen spędził na salach operacyjnych niemal całą zimę. Wicemistrz świata za wszelką cenę chce pozbyć się wszystkich obciążeń, by w pełni sprawnym przystąpić do sezonu 2020. Po zabiegu usunięcia kamienia nerkowego, Duńczyk przyznał, że była to najgorsza rzecz jaka go spotkała.

Poprzednie operacje, które przechodził zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa były spowodowane pęknięciem dwóch dysków, a także wyciągnięciem śrub z kostki. Tym razem, Madsen miał problemy z kamieniami nerkowymi.

 – Kamienie nerkowe to najgorsza rzecz jaka mnie kiedykolwiek spotkała. To był koszmar, a ja przeszedłem przez piekło. Ten ból jest nie do zniesienia i to najgorsza rzecz na świecie. Wolałbym złamać obie nogi w tym samym czasie niż znów mieć kamienie nerkowe – mówi Duńczyk w rozmowie z speedwaygp.com.

– Musiałem się z tym zmagać przez kilka tygodni. Ciągle chodziłem po szpitalach, dostawałem leki i sprawdzano czy kamienie same ze mnie wyjdą. Potem miałem tomografię komputerową i lekarze zobaczyli, że kamień jest zbyt duży żeby sam się wydostał. Musiałem więc przejść operację. To było kilka tygodni piekła. Mam nadzieję, że już nigdy mi się to nie przytrafi, ponieważ to bardzo, bardzo bolesne. Bardzo się cieszę, że operacja jest już za mną i wreszcie widzę światełko w tunelu – kontynuuje najskuteczniejszy zawodnik PGE Ekstraligi 2019.

Jak się okazuje, operacja nie zakończyła definitywnie sprawy usunięcia kamienia nerkowego u Madsena. Duńczyk jeszcze przez kilkanaście dni będzie miał założony cewnik. – Nadal mam w sobie cewnik i muszę go mieć do 14 dni po operacji. Zdejmę go i wszystko będzie idealnie. Z tymi wszystkimi operacjami to była dla mnie trudna zima. Teraz w końcu wracam do zdrowia i będę w stanie przygotować się do nowego sezonu – opowiada lider częstochowskich Lwów.

Madsen widzi również pozytywne strony swoich problemów. Podopieczny Marka Cieślaka zaznacza, że nie darowałby sobie gdyby przez konieczność takiej operacji przegrał tytuł mistrza świata. – To szczęście, że przytrafiło mi się to teraz. Nie zniósłbym tego, że przegrałem mistrzostwo w taki sposób. Jestem pewien, że wrócę do zdrowia, a nawet będę silniejszy i bardziej głodny tytułu niż wcześniej. Nie mogę się doczekać, aby znów zacząć się ścigać. Jestem pewien, że to będzie dobry sezon – kończy 32-latek.

BARTOSZ RABENDA