Maciej Janowski: trzecie miejsce to dla nas duży sukces, patrząc na to, co działo się na przestrzeni ostatnich miesięcy

fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Betard Sparta Wrocław pewnie pokonała na własnym torze RM Solar Falubaz Zielona Góra 50:40 i zdobyła brązowy medal PGE Ekstraligi w sezonie 2020. Kapitan wrocławian Maciej Janowski opowiadał po meczu o trudach pandemicznego sezonu, jednocześnie ciesząc się z sukcesu, jaki osiągnął wspólnie z kolegami.

Rok 2020 jest dla żużla, i nie tylko, absolutnie wyjątkowy. Jego końcówka szczególnie mocno dała się we znaki zawodnikom Sparty Wrocław. Na trudy sezonu rozgrywanego w cieniu pandemii koronawirusa nałożyły się problemy natury kadrowej: spartanie w decydujących spotkaniach musieli radzić sobie bez kontuzjowanego w rewanżowym półfinale w Gorzowie Taia Woffindena oraz nieobecnego od początku play-offów Maksyma Drabika. Mimo to nie poddali się, a ich liderem w ostatnich meczach okazał się Maciej Janowski, który po ostatnim spotkaniu sezonu był gościem mix zone na antenie Eleven Sports. – Wiadomo, że każdy chce zdobywać złote medale, ale trzeba patrzeć realnie na to, na co nas stać w tym roku. Wydaje mi się, że to trzecie miejsce to jest dla nas duży sukces, patrząc na to, co się działo na przestrzeni ostatnich paru miesięcy – przyznał wrocławianin przed kamerą telewizyjną.

Zapytany o to, czy kończący się właśnie sezon był dla niego trudny, Janowski odrzekł: – Na pewno był to inny sezon niż każdy poprzedni. Był dosyć wymagający w niektórych momentach, ale pamiętajmy o tym, że fajnie, że w ogóle mogliśmy się zaprezentować i stoczyć walkę o Mistrzostwo Polski i w Grand Prix i ogólnie zaprezentować się kibicom. Miejmy nadzieję, że „stare” czasy szybko wrócą. Zawsze patrzę na siebie jak na największego krytyka, więc może być lepiej. Już mam plan na to, żeby trochę pozmieniać swoje przygotowania i może motocykle. Cały czas chcę stawać się lepszym zawodnikiem, jeżeli patrzę na ligę, mam dosyć dobrą średnią, jestem dosyć zadowolony, ale wiadomo, że chciałbym jeździć lepiej – podsumowywał ze sporą dozą samokrytyki aktualny Indywidualny Mistrz Polski.

W meczu decydującym o medalu Janowski zaprezentował bardzo solidną postawę. Jego dorobek, czyli 11 punktów i 3 bonusy wydatnie przyczynił się do pokonania gości z Zielonej Góry. Mało tego, popularny „Magic” oddał jedną ze swoich jednostek napędowych Chrisowi Holderowi, a Indywidualny Mistrz Świata z roku 2012 na niej właśnie zaliczył najlepszy występ w tegorocznym sezonie PGE Ekstraligi: 14 „oczek” w sześciu startach. Mimo to, czwarty zawodnik tegorocznego cyklu Grand Prix nie był w pełni zadowolony ze swoich poczynań. – Moje silniki bardzo dobrze pracują, akurat Chris fajnie go przełożył do swoich ustawień. Ja troszeczkę na początku gubiłem koncentrację, nie mogłem za bardzo wystartować. Później było trochę lepiej, ale, szczerze mówiąc, to nie był mój najlepszy dzień. Cieszę się, że koledzy dzisiaj wszyscy fajnie zapunktowali i razem pojechaliśmy po brązowy medal – zakończył kapitan Betard Sparty.