Mateusz Bartkowiak. FOT. JĘDRZEJ ZAWIERUCHA
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Junior Moje Bermudy Stali Gorzów, Mateusz Bartkowiak, minionego sezonu nie zaliczy do udanych. Młodzieżowiec Żółto-Niebieskich wystąpił zaledwie w dwóch meczach najlepszej żużlowej ligi świata, a wszystko przez groźną kontuzję.

14 lipca w Grudziądzu w przedostatnim biegu pierwszej rundy Ligi Juniorów doszło do makabrycznie wyglądającej kraksy Kacpra Pludry i Mateusza Bartkowiaka. Siła zderzenia była tak silna, że jeden z motocykli wylądował na trybunach stadionu przy ul. Hallera 4. 17- latek z Gorzowa doznał wstrząśnienia mózgu, złamania kilku kręgów piersiowych oraz miał zbite płuco. – Nie pamiętam momentu wypadku i myślę, że to jest dla mnie na plus – wyjawił po kilku miesiącach zawodnik.

Kilka dni temu Mateusz Bartkowiak na swoim fanpage’u poinformował kibiców, że wraca, a sezon zakończył tak, jak rozpoczął,  czyli na motocyklu. Jak czuł się na motorze po tak długiej przerwie? – Myślę, że tak, jak na pierwszym treningu w sezonie, po zimowej przerwie. Jechało mi się dobrze, ale jest jeszcze wiele do poprawy. Mogę powiedzieć tylko tyle na ten moment, że na bardzo duży plus to, że wyjechałem na tor – powiedział junior gorzowskiego klubu.

Dla każdego żużlowca dłuższy rozbrat z motocyklem jest niezwykle trudnym doświadczeniem, a czas, w którym nie można kręcić kółek na torze nieubłaganie przeciąga się. Jak radził sobie w tym okresie junior Stali?  – Przebywałem z rodziną, przyjaciółmi, rehabilitowałem się, także na pewno nie nudziłem się, aczkolwiek tak, jak już mówiłem, ciągnęło mnie na tor. Odciąłem się od tego sportu, oglądałem inne dyscypliny sportowe. Myślę, że to wszystko wyjdzie na plus – zdradził.

W swojej niedługiej karierze sportowej wychowanek nadwarciańskiego klubu miał kilka kontuzji, ale ta doznana na grudziądzkim owalu była najgroźniejszą. W środowisku nawet zaczęto spekulować, czy młody żużlowiec nie zakończy kariery. Ten jednak zaskoczył wszystkich, wrócił na tor bez rozgłosu i nie zamierza kończyć z czarnym sportem – To była decyzja, którą podpowiedziało mi serce, żeby wrócić na tor. Jak oglądałem żużel w telewizji to nie mogłem wytrzymać tego, że nie jeżdżę – mówił 17-latek. – Nie rozważałem opcji zakończenia kariery. Odpocząłem po prostu tylko od żużla – dodał.

Często w tego typu przypadkach pojawiają się pytania, czy rodzice młodego żużlowca, mając na względzie zdrowie i bezpieczeństwo swojego syna, nie próbują, mówiąc kolokwialnie, wybić mu żużel z głowy. – Z tym było różnie. Tak, jak powiedziałem już, odpocząłem od żużla, odciąłem się totalnie od tego środowiska przez te cztery miesiące, kiedy leczyłem się. W końcu nadszedł dzień, powiedziałem sobie OK, trzeba wrócić, zakończyć sezon na motorze i wróciłem – zakończył zdolny 17-latek.

ZOBACZ RÓWNIEŻ