FOT. KS ROW RYBNIK.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jeszcze kilka tygodni temu za pewnik uważało się, że zespół z Łodzi poprowadzi duet Adam Skórnicki – Lech Kędziora. Ten ostatni Łódź w przenośni i dosłownie opuścił. Już w piątek będzie oficjalnie w szalupie pod nazwą ROW Rybnik. Decyzja Lecha Kędziory zszokowała łódzkich działaczy. 

– Nie było ze strony trenera żadnych sygnałów o tym, że odchodzi. Dziś rano złożył oficjalną rezygnację. Przyznam, że jesteśmy zszokowani jego decyzją, tym bardziej, że podjął ją u progu nowego sezonu. Mamy plany długoterminowe i były one wiadome byłemu już trenerowi i w pełni je akceptował. Prawda jest taka, że swoją decyzją Lech Kędziora postawił nas pod ścianą. Czy mamy żal? Tylko o to, że przecież takich decyzji nie podejmuje się z godziny na godzinę. Każdy miesiąc pracy trenera to były koszty jego utrzymania w sensie wynagrodzenia, a opuścił nas tuż przed sezonem. Na pewno nie było to zagranie fair play. Wierzymy, że Adam Skórnicki poradzi sobie w roli trenera, mimo że będzie w naszym, łódzkim  środowisku nową osobą – mówi rzecznik prasowy klubu, Agnieszka Szafran. 

Okazuje się, że nagła decyzja Kędziory dziwi nie tylko łódzkich działaczy. 

– Lechu to porządny człowiek. Ma swój charakter. Jeśli wejdzie faktycznie  w Rybnik, to się zdziwię. Będzie pewnie odpowiadał tylko za tor, bo resztą będzie władał prezes. Zespół spadnie, będzie wina Lecha, utrzyma się, to na quadzie będzie jechał prezes. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w Rybniku pozbyto się wielu osób, w tym tych odpowiedzialnych za przygotowanie toru. Tak na poważnie to nie wiem czy Kędziora wie, co robi. Wyjścia są dwa – albo prezes Mrozek nagle zmienił podejście do ludzi, albo Lechu zgodził się być bezdecyzyjny. Co z tego mariażu wyjdzie, to się okaże. Ja na jego miejscu zostałbym w Łodzi – mówi nam jeden z pierwszoligowych  działaczy.