Emil Sajfutdinow (z prawej) i Brady Kurtz. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie ma we mnie zgody, aby żużlowców nazywać „złotówami”, „sprzedawczykami”, a już tym bardziej zdrajcami klubowych barw. W mojej ocenie to z jednej strony sportowcy, a z drugiej biznesmeni, którzy mają na utrzymaniu swoje teamy i rodziny. Nic więc dziwnego, że podczas negocjacji kontraktowych prowadzą nieustępliwą grę. W końcu od powodzenia pertraktacji zależy, ile pieniędzy zainwestują w sprzęt. A co z walorami czysto sportowymi? W ubiegłym sezonie obejrzałem wszystkie mecze ekstraligi i nie zauważyłem, żeby zawodnicy lekceważyli swoje obowiązki. Widziałem za to zawzięcie, mnóstwo ambicji i hektolitry testosteronu. Mam przeczucie, graniczące z pewnością, że żużlowcom zależało na jak najlepszym wyniku. Czyli podejście biznesowe do rozmów kontraktowych nie wyklucza sportowej charyzmy w trakcie sezonu.  

Niepoprawni optymiści żyją nadzieją, że dzięki epidemii sport wróci do tradycji. Że pieniądz zejdzie na dalszy plan, a liczyć będzie się przede wszystkim sam udział w rywalizacji. Albo chociaż pensje sportowców zostaną urealnione i zbliżone do tych otrzymywanych przez zwykłego Kowalskiego, Schmidta lub Smitha. Stoję na stanowisku, że cudownego nawrócenia nie będzie. Na przestrzeni dziesiątek lat sport stał się w sensie globalnym wielkim biznesem. O powrocie do sportowej rywalizacji w czasie epidemii czytamy codziennie. O negocjacjach kontraktowych, zaangażowaniu telewizji, w końcu o powstającym reżimie sanitarnym. To wszystko jest wielkim przedsięwzięciem, które wywołuje mnóstwo emocji. Już dzisiaj nie mogę się doczekać pierwszych meczów piłkarskiej Bundesligi. A za chwilę zacznę odliczanie do startu naszej żużlowej ekstraligi. Pierwsze mecze rozegrane tuż po odmrożeniu rywalizacji najprawdopodobniej spotkają się z rekordową oglądalnością. Wnioskuję zatem, że sport jest czymś więcej niż tylko pospolitym hobby.

Nie mam zamiaru obrażać się na sport w wersji komercyjnej. Świata nie zmienię. Można się z nim kopać, a można wybrać z niego to, co najfajniejsze i żyć z pasją. Marzenia o świecie sportu, pełnym romantycznych uniesień, są już dawno poza mną. Zrozumiałem, że zaraz za walką o najdalszy skok, najszybszy bieg i najcelniejszy strzał, pędzi przez sportowy świat zasada, żeby zarobić jak najwięcej i jak najszybciej. Już dawno się z tym pogodziłem. Nie płaczę, nie narzekam, jedynie stwierdzam fakty.

Sport, w tym żużel, stał się fabryką emocji. Przychodzimy na stadion lub oglądamy mecze w telewizji, żeby na moment przenieść się do innego świata, przeżyć niezapomniane chwile i stać się częścią niecodziennego spektaklu. Poprzez kibicowanie mamy poczucie przynależności do konkretnej grupy. Mamy kolegów i koleżanki z pracy, z podwórka i ze stadionu. Wspólnie oczekujemy spektakularnych akcji, wyjątkowości, a przede wszystkim zwycięstw swojej drużyny. Chcemy, żeby nasz klub był profesjonalny, solidny, dobrze zarządzany i bogaty rzecz jasna. Siłą rzeczy wszystko to wtłacza sport w ramiona biznesu i komercyjnego podejścia do sprawy. A skoro największymi gwiazdami żużlowej ekstraligi są zawodnicy, to nie dziwmy się, że te gwiazdy chcą zarabiać jak najwięcej. Nie znam takich, co pieją z zachwytu, jak im pracodawca tnie pięćdziesiąt procent pensji. I nie oczekujmy od żużlowców, że to właśnie oni w świecie biznesowej bezwzględności będą wykazywali się empatią, zrozumieniem i cierpliwością. Do tego żużel poprzez specyficzny sposób wynagradzania zawodników zmusza ich do twardych negocjacji i dbania o własne cztery litery. Bo przecież nikt inny za nich tego nie zrobi.   

W czasie epidemii koronawirusa część zjawisk nabiera bardziej jaskrawych barw, przez co stają się w końcu zauważalne. Okazuje się, że żużlowe kluby stoją na wątłych fundamentach finansowych. Ledwie epidemia zamknęła nas w domach, a cała ekstraliga i środowisko prezesów krzyczało w niebogłosy, że zaraz będzie po żużlu i klubach. Że koniec jest bliski. Wychodzi więc na to, że kluby przejadają wszystkie pieniądze, które mają do dyspozycji. Jeżeli na klubowe konta trafia pięć milionów złotych, to taka kwota zostanie wydana. Jeśli kluby dysponują ośmioma, dziesięcioma lub dwunastoma milionami, to również i takie pieniędze znikną z konta w trakcie jednego sezonu. Jakby miało nie być jutra. Po każdym sezonie skarbiec robi się pusty. O gorszych czasach, kryzysach i innych epidemiach nikt nie pomyślał. Żeby nauka nie poszła w las, ekstraliga powinna stworzyć Fundusz Oszczędnościowy. Prezes Wojciech Stępniewski i dowodzona przez niego Speedway Ekstraliga dysponuje środkami od telewizji i sponsora tytularnego ligi. Część w ten sposób pozyskanych pieniędzy mogłaby trafiać do wspólnego funduszu, zamrożonego na gorsze czasy. Kwestią dyskusji jest to, czy rachunek oszczędnościowy powinien być zasilany pięcioma, dziesięcioma lub piętnastoma procentami z ogółu pozyskanych środków.

Ekonomiści zalecają, aby każde gospodarstwo domowe stworzyło oszczędności, które w sytuacji kryzysowej, np. w czasie choroby lub po utracie pracy, pozwolą na skuteczne funkcjonowanie minimum przez trzy miesiące. W przypadku klubów żużlowych, widać jak na dłoni, że ich działalność nastawiona była na tu i teraz. Czas to w końcu zmienić. Przecież już wiemy, że prosperita nie trwa wiecznie.

DAWID LEWANDOWSKI 

5 komentarzy on Lewandowski: Żużlowcy nie są „złotówami” i „sprzedawczykami”
    Nίghtmare
    13 May 2020
     11:21am

    No panie Lewandowski chylę czoła, myślę dokładnie tak samo.
    Zaskoczył mnie tylko pomysł funduszu oszczędnościowego jak w spółkach finansowych, jednak to świetny pomysł, jednak wątpię by taki projekt przeszedł. Pan prezes Stępniewski nie jest osobą elastyczną i szybko reagującą, nie widzę w nim także siły przebicia.
    Wracając do „złotów” i „sprzedawczyków”. Zawsze potępiałem takie stwierdzenia i zawsze będę po stronie zawodników. To są wolni ludzie którzy decydują o swoim losie a że są, z racji swego zawodu fighterami, zawsze będą chcieli osiągnąć jak najwięcej bo chcą zapewnić sobie byt. Przecież każdy z nas robi dokładnie to samo, inna sprawa, że jednym wychodzi a innym nie. Ale o to nie miejcie pretensji do Emila, albo Piotrka czy Jarka.

    simon68
    13 May 2020
     12:12pm

    Oszczedzajanie pieka rzecz tylko na czym ??? Zmienic kolejnosc . Najpierw budzet i pieniadze na koncie , potem licencje i na koniec trasfery . Problem nie jest w tym , ze dobrzy rajderzy chca zarabiac duzo . Problemem jest ilosc tych dobrych . A skad ich brac ? Szkolic , szkolic a przede wszystkim stwarzac warunki do szkolenia . To PZM jest wlacicielem tej dyscypliny i to ten Zwiazek powinien na glowie stawac aby ta dyscyplina sie rozwijala . Dlaczego nikt w PZM nie utworzyl Funduszu Szkolenia Mlodych Zuzlowcow ? Dlaczego jedynym wsparciem PZM jest karanie klubow za to , ze nie wyrobily durnej normy uzyskania licencji Z? Przeciez takiej istytucj jak PZM jest duzo latwiej pozyskac sposorow dla takiego fuduszu szkolenia niz pojedynczym osrodkom zuzlowym .Sila przebicia PZM jest nie porownywalna z takim Krosnem , Pila czy i tutaj ! Swietochlowicami !!! Panie Dawidzie zacheca Pan do oszczedzania , tylko na czym te oszczednosci ??? Polski Zuzel to nie tylko Najlepsza Liga Swiata , w ktora jestesmy zapatrzeni jak w obraz na Jasnej Gorze . Dobrobyt nie jest oceniany przez ilosc milionerow , ale niestety przez ilosc biedakow , a tych ostanich u nas jest duzo wiecej . Nawet DMP Unia Leszno jest teraz na etapie zebractwa , ktore szumnie nazwano zbiorka przez fanow klubu . Ciekaw jestem co bedzie z Rawiczem , spadnie tam pare okruchow z panskiego stolu ?

      Nίghtmare
      13 May 2020
       12:51pm

      Tak jest Simonie68, wszyscy mówią o klubach o zawodnikach o kierownikach spod taśmy a nawet podprowadzających a nikt nie chce się zająć tymi którzy tym zarządzają.
      Zacznijmy od dołu:
      -GKSŻ – twór który niczemu nie służy, może tylko temu by maksymalnie zniechęcać kluby z 1 i 2 ligi do awansów. Gdy słyszę wypowiedzi prezesów klubów z 1LŻ, że nie są zainteresowani Ekstraligą to aż mnie zatyka, po co te kluby istnieją?
      Nie potrafię pojąć, gdy oglądam GP Szwecji, Niemiec Słowenii, że tam mogą się odbywać zawody. Brak trybun, 2-3 tysiące widzów siedzących na murawie a w Polsce wymagamy stadionów narodowych. Niech mi ktoś udowodni, że stanowiska komentatorskie, lub sędziowskie, albo toalety stacjonarne a nie TOI-TOI, telebim czy dwie maszyny startowe wpływają na bezpieczeństwo obiektu, albo frekwencję. W Lublinie zamiast zainwestować w klub i doszkalanie młodzieży wydano 1,3 mln. zł na pierdoły, bo takie są wytyczne. Dlaczego zamiast propagować żużel robi się wszystko by go niszczyć?
      -Ekstraliga i pan Stępniewski, wg. mnie człowiek nieudolny, wcale nie potrafiący walczyć o rozwój żużla a dbający tylko o swój stołek, myślący kryteriami: „oj tam, oj tam, byle się utrzymać, jakoś to będzie”. Przecież to on powinien kontrolować kluby, nie dopuszczać do sytuacji o której pisze się a propos Stali Gorzów. Choć przypuszczam, że to nie jeden przypadek a jest ich pewno kilka. Tyle że jeszcze nie wypłynęły.
      -PZM, no tu to już mamy kompletną zlewkę – „rubta co chceta byle byśta odprowadzili pieniążki na czas” i zawsze się podeprą zarządzeniami FIM.
      -FIM – Kto dopuścił, by szefem działu żużlowego pozostał człowiek, może i wielokrotny mistrz swojego kraju, ale prawdopodobnie nie mający już żadnej wiedzy o realiach współczesnego żużla, to przecież amator z Włoch.
      Czy rzeczywiście w Polsce nie ma ludzi przebojowych, dążących do rozwoju tej upadającej dyscypliny sportu? A może należy pomyśleć o zmianach … zmianach ludzi którzy tym kierują. Jednak nie widzę takiej możliwości – ZBYT WIELE UKŁADÓW.

        simon68
        13 May 2020
         1:59pm

        To nie rajderzy sa „zlotowami” tylko wielkie grono granatowych marynarek , ktore zeruje na tym sporcie . Chcialbym porownania rocznych zarobkow n.p pana Stepniewskiego z n.p Piotrem Pawlickim . Takie rozliczenie roczne brutto . Wtedy bedzie skala porownawcza i dowiemy sie kto kogo doi :}}} Pozdrawiam Muchomorku :}

Skomentuj

5 komentarzy on Lewandowski: Żużlowcy nie są „złotówami” i „sprzedawczykami”
    Nίghtmare
    13 May 2020
     11:21am

    No panie Lewandowski chylę czoła, myślę dokładnie tak samo.
    Zaskoczył mnie tylko pomysł funduszu oszczędnościowego jak w spółkach finansowych, jednak to świetny pomysł, jednak wątpię by taki projekt przeszedł. Pan prezes Stępniewski nie jest osobą elastyczną i szybko reagującą, nie widzę w nim także siły przebicia.
    Wracając do „złotów” i „sprzedawczyków”. Zawsze potępiałem takie stwierdzenia i zawsze będę po stronie zawodników. To są wolni ludzie którzy decydują o swoim losie a że są, z racji swego zawodu fighterami, zawsze będą chcieli osiągnąć jak najwięcej bo chcą zapewnić sobie byt. Przecież każdy z nas robi dokładnie to samo, inna sprawa, że jednym wychodzi a innym nie. Ale o to nie miejcie pretensji do Emila, albo Piotrka czy Jarka.

    simon68
    13 May 2020
     12:12pm

    Oszczedzajanie pieka rzecz tylko na czym ??? Zmienic kolejnosc . Najpierw budzet i pieniadze na koncie , potem licencje i na koniec trasfery . Problem nie jest w tym , ze dobrzy rajderzy chca zarabiac duzo . Problemem jest ilosc tych dobrych . A skad ich brac ? Szkolic , szkolic a przede wszystkim stwarzac warunki do szkolenia . To PZM jest wlacicielem tej dyscypliny i to ten Zwiazek powinien na glowie stawac aby ta dyscyplina sie rozwijala . Dlaczego nikt w PZM nie utworzyl Funduszu Szkolenia Mlodych Zuzlowcow ? Dlaczego jedynym wsparciem PZM jest karanie klubow za to , ze nie wyrobily durnej normy uzyskania licencji Z? Przeciez takiej istytucj jak PZM jest duzo latwiej pozyskac sposorow dla takiego fuduszu szkolenia niz pojedynczym osrodkom zuzlowym .Sila przebicia PZM jest nie porownywalna z takim Krosnem , Pila czy i tutaj ! Swietochlowicami !!! Panie Dawidzie zacheca Pan do oszczedzania , tylko na czym te oszczednosci ??? Polski Zuzel to nie tylko Najlepsza Liga Swiata , w ktora jestesmy zapatrzeni jak w obraz na Jasnej Gorze . Dobrobyt nie jest oceniany przez ilosc milionerow , ale niestety przez ilosc biedakow , a tych ostanich u nas jest duzo wiecej . Nawet DMP Unia Leszno jest teraz na etapie zebractwa , ktore szumnie nazwano zbiorka przez fanow klubu . Ciekaw jestem co bedzie z Rawiczem , spadnie tam pare okruchow z panskiego stolu ?

      Nίghtmare
      13 May 2020
       12:51pm

      Tak jest Simonie68, wszyscy mówią o klubach o zawodnikach o kierownikach spod taśmy a nawet podprowadzających a nikt nie chce się zająć tymi którzy tym zarządzają.
      Zacznijmy od dołu:
      -GKSŻ – twór który niczemu nie służy, może tylko temu by maksymalnie zniechęcać kluby z 1 i 2 ligi do awansów. Gdy słyszę wypowiedzi prezesów klubów z 1LŻ, że nie są zainteresowani Ekstraligą to aż mnie zatyka, po co te kluby istnieją?
      Nie potrafię pojąć, gdy oglądam GP Szwecji, Niemiec Słowenii, że tam mogą się odbywać zawody. Brak trybun, 2-3 tysiące widzów siedzących na murawie a w Polsce wymagamy stadionów narodowych. Niech mi ktoś udowodni, że stanowiska komentatorskie, lub sędziowskie, albo toalety stacjonarne a nie TOI-TOI, telebim czy dwie maszyny startowe wpływają na bezpieczeństwo obiektu, albo frekwencję. W Lublinie zamiast zainwestować w klub i doszkalanie młodzieży wydano 1,3 mln. zł na pierdoły, bo takie są wytyczne. Dlaczego zamiast propagować żużel robi się wszystko by go niszczyć?
      -Ekstraliga i pan Stępniewski, wg. mnie człowiek nieudolny, wcale nie potrafiący walczyć o rozwój żużla a dbający tylko o swój stołek, myślący kryteriami: „oj tam, oj tam, byle się utrzymać, jakoś to będzie”. Przecież to on powinien kontrolować kluby, nie dopuszczać do sytuacji o której pisze się a propos Stali Gorzów. Choć przypuszczam, że to nie jeden przypadek a jest ich pewno kilka. Tyle że jeszcze nie wypłynęły.
      -PZM, no tu to już mamy kompletną zlewkę – „rubta co chceta byle byśta odprowadzili pieniążki na czas” i zawsze się podeprą zarządzeniami FIM.
      -FIM – Kto dopuścił, by szefem działu żużlowego pozostał człowiek, może i wielokrotny mistrz swojego kraju, ale prawdopodobnie nie mający już żadnej wiedzy o realiach współczesnego żużla, to przecież amator z Włoch.
      Czy rzeczywiście w Polsce nie ma ludzi przebojowych, dążących do rozwoju tej upadającej dyscypliny sportu? A może należy pomyśleć o zmianach … zmianach ludzi którzy tym kierują. Jednak nie widzę takiej możliwości – ZBYT WIELE UKŁADÓW.

        simon68
        13 May 2020
         1:59pm

        To nie rajderzy sa „zlotowami” tylko wielkie grono granatowych marynarek , ktore zeruje na tym sporcie . Chcialbym porownania rocznych zarobkow n.p pana Stepniewskiego z n.p Piotrem Pawlickim . Takie rozliczenie roczne brutto . Wtedy bedzie skala porownawcza i dowiemy sie kto kogo doi :}}} Pozdrawiam Muchomorku :}

Skomentuj