Już nie czekam na żużlowe Grand Prix. Wolę jednodniowy finał, wyłaniający najlepszego zawodnika globu. Nie ufam BSI i strasznie nuży mnie bezczynność Anglików. Scenariusze startu pandemicznych indywidualnych mistrzostw świata mówiły o początku rywalizacji we wrześniu, a potem w październiku. Jak na razie cicho sza. Mam wrażenie, że za chwilę pojawi się pomysł jazdy w grudniu, bo mamy ocieplenie klimatu, więc zimy nam niestraszne. A zatem nie chcę bylejakości w Grand Prix. Za to jednodniowy finał mógłby cieszyć się iście rekordową oglądalnością. A część żużlowych fanów mogłaby poczuć namiastkę tego, co czuli świadkowie legendarnych finałów na Wembley, Ullevi lub na naszym Śląskim. Nawet, jeśli przyjdzie nam oglądać walkę jedynie w telewizji.
Uczestnicy cyklu Grand Prix mogą czuć się opuszczeni. Podejrzewam, że większość z nich już zimą poczyniła sporo inwestycji, aby wiosną rozpocząć bój o koronę najlepszego żużlowca na świecie. Wiadomo, że pandemia zatrzymała wszystko. Ale, odmrożenie nastąpiło już kilka tygodni temu. Tymczasem BSI tkwi w epoce lodowcowej, w której jeszcze nikt nie słyszał o topnieniu lodów. W nowej normalności zawodnicy też powinni mieć czas, żeby przygotować się do występów w Grand Prix. Na nowo zaplanować kalendarz startów i wydatków. Mają prawo oczekiwać szacunku i tego, że promotor mistrzowskiego cyklu w końcu zaprezentuje plan działania. Jak na razie jednak cisza w eterze.
BSI już dawno temu dała się poznać jako instytucja, która żyje z żużla, a nie dla żużla. I za nic w świecie nie chce dać się poznać z lepszej strony. Zastanawiam się, czy w panice i akcie bezmyślności Anglicy nie zaczną organizować swoich imprez w ekstraligowych terminach. BSI powoli kończy z żużlem, więc może przestać liczyć się z biznesowymi partnerami. A Armando Castagna już nie raz dawał do zrozumienia, że bliżej mu do opcji angielskiej niż polskiej. Według mnie jeden finał i jedna noc zakończy wszelkie dywagacje, niedomówienia i całe mnóstwo niedogodności.
Na krajowym podwórku Główna Komisja Sportu Żużlowego chce zorganizować finał indywidualnych mistrzostw Polski bez żadnych eliminacji, a finalistów nominować według własnego widzimisię. Mam nadzieję, że póki co to jedynie propozycja, z której można jeszcze się wycofać. Rozumiem, że kalendarz nie jest z gumy, że trzeba działać szybko i stanowczo. Ale przy okazji należy zachować ostrożność i rozwagę. Uważam, że do startu w indywidualnych mistrzostwach Polski należy nominować trzydziestu dwóch zawodników i rozegrać dwa półfinały i finał. Finałowe starcie na torze w Lesznie, a kto miałby płacić za organizację półfinałów? Jeśli nie byłoby chętnych, to koszty winien ponieść Polski Związek Motorowy.
GKSŻ z tymi nominacjami stąpa po cienkim lodzie. Bo kogo nominuje? Kadrowiczów? Niektórzy z nich cieniują. A co z grupą L-4, czyli zawodnikami, którzy nie stawili się na testmeczu reprezentacji, zamykającym ubiegły sezon? Odkupili już swoje winy, czy jednak nie zasłużą na nominację do finału? Tylko finał i zaledwie szesnaście nazwisk nominowanych do rywalizacji to mało. To musi generować konflikty, pytania i kontrowersje. Dwa półfinały nie są rozwiązaniem idealnym, ale w tym gronie szeroką czołówkę żużlowców już zmieścimy. A kluczy do nominacji nie trzeba będzie szukać w układach towarzyskich.
Koniec żużla indywidualnego, przechodzimy do rywalizacji drużynowej. W trzeciej rundzie ekstraligi w końcu mieliśmy żużel w pełnej krasie, czyli pełen różnorodności. Bo deszczowo–błotnisty i słoneczno–betonowy. Żużel nie może być jednolity. Taki jego urok, że pogoda czasami zrobi tor. Bywa mokro i sucho. Przyczepnie i betonowo. Czasami nawet dziurawo. Mam nadzieję, że mecz RM Solar Falubazu Zielona Góra z MrGarden GKM-em Grudziądz pokazał ekstraligowym władzom, że deszcz nie musi oznaczać odwołanego widowiska. Za to Wojciech Stępniewski w trakcie meczu PGG ROW-u Rybnik z Moje Bermudy Stalą Gorzów przekonywał, że na betonie żużel może być atrakcyjny. To akurat wszyscy żużloholicy doskonale wiedzą. Nie w tym rzecz, żeby przekonywać przekonanych. Sens w tym, żeby żużel mógł wrócić do korzeni i cieszyć nas swoją różnorodnością. Za mecz w Zielonej Górze brawa dla sędziego i zawodników.
Duży szacunek kieruję w stronę Mateusza Tudzieża. Debiut w ekstralidze zaliczył bolesny i nieudany. Jedna z gazet występ młodzieżowca z Rybnika okrasiła sformułowaniem „Jeździ Tudzież upada”. Powiedzmy sobie wprost, że skrzydeł to nie dodaje. Tudzież został rzucony na głęboką wodę. Żużlowe rzemiosło ma wciąż mocno nieoszlifowane. On w zasadzie jest na wstępie do żużlowej kariery, a musi śmigać wśród najlepszych. W meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów młody rybniczanin dwa razy przywiózł za plecami Nielsa K. Iversena, byłego medalistę Grand Prix. Bardzo dobrze startował i w trakcie meczu wyciągał sensowne wnioski. Już nie było śmiesznie, stało się radośnie. Doceniam.
A jeśli już jesteśmy przy Iversenie, to na użytek własny nazywam go głównym architektem spadku Apatora Toruń z ekstraligi. Dwa sezony, które spędził w Toruniu okazały się dla anielskiego klubu straconymi. Teraz Duńczyk dołuje w Gorzowie. Wraca po kontuzji, co trochę go usprawiedliwia. Tylko trochę. Bo jednak w Rybniku okazał się najsłabszym zawodnikiem spotkania, co uczestnikowi Grand Prix nie przystoi. Żeby się nie okazało, że kto ma Iversena, ten spada z ekstraligi.
DAWID LEWANDOWSKI
Pasywna jazda Duńczyka świadczyła jednak, że nie wszystko jest jeszcze w porządku z jego barkiem. W związku z tym żużlowiec wczoraj był na badaniach i możliwe, że znów wyląduje na L-4. Gdyby się tak stało, to gorzowianie znów (do końca 1. rundy, czyli wyjazdowego meczu w Grudziądzu) będą mogli zastosować za niego „zastępstwo zawodnika”.
Jakim prawem zastępstwo za Iversena.Przepisy w ekstralidze są nienormalne i znowu kombinacje.
Może by tak podać źródło cytatu?
Żużel. Koziołki odarły Stal ze złudzeń! Holder show w Lublinie! (RELACJA)
Żużel. Specjalna atrakcja teamu BOLL przed SGP w Warszawie! W planach m. in. spotkanie z zawodnikami!
Żużel. Apator gromi osłabione Byki! Ściganie wróciło na Motoarenę (RELACJA)
Żużel. Groźnie wyglądający upadek Lebiediewa! Piękna postawa rywali
Żużel. Sobotnie ściganie odwołane także w KLŻ! Jest decyzja
Żużel. Świetne wieści dla ostrowian! Czugunow błyskawicznie wraca na tor