Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Lekarz Betard Sparty przesłał do Polskiej Agencji Antydopingowej wyjaśnienia dotyczące sprawy dopingowej Maksyma Drabika. – Poprosiliśmy też o dodatkowe informacje doprecyzowujące – mówi nam Michał Rynkowski, szef POLADA.

Lekarz Betard Sparty jest ważnym puzzlem całej układanki. Zwłaszcza od momentu, w którym wrocławski klub jego właśnie wskazał jako osobę, która zaordynowała Maksymowi Drabikowi półlitrową kroplówkę, a więc pięciokrotnie przekraczającą dopuszczalną normę 100 mililitrów (kilka lat temu norma była dwukrotnie niższa i wynosiła 50 mililitrów).

– Działanie to zostało zaordynowane przez klubowego lekarza i było podyktowane stanem zdrowia żużlowca – napisało WTS w oświadczeniu. Co na to sam zainteresowany?

– Bez komentarza. Do czasu zakończenia sprawy nie będę nic komentował. Mogę tylko potwierdzić, że jestem lekarzem Betard Sparty – mówi nam Bartosz Badeński. Mało kto wie, że to jeden z pięciorga polskich lekarzy z licencją Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM). To oznacza, że mają oni prawo zabezpieczać nie tylko zawody żużlowe pod auspicjami FIM-u, lecz również wszystkie inne, a więc szeroko pojęty motosport. Nota bene w grudniu dr Badeński obsługiwał mistrzostwa świata w superenduro, rozgrywane w krakowskiej Tauron Arenie. A jaka była jego rola w całej sprawie? Niebawem poznamy wersję oficjalną. Co nie musi wcale oznaczać, że prawdziwą… Zresztą, wlewkę może też podać ratownik medyczny.

Wrocławska strona pozostaje, co zrozumiałe, przy tej właśnie wersji, że kroplówkę podał lekarz klubowy. – On się do tego poniekąd przyznaje. To mogę potwierdzić – mówi nam Michał Rynkowski. A więc linia obrony wrocławskiej strony się nie zmienia. Czy to zmienia postać rzeczy?

– Nie. Nie w tym sensie, że w każdym przypadku to zawodnik jest odpowiedzialny za swoje czyny. Choć, oczywiście, ma to jakiś wpływ na ocenę winy – wyjaśnia szef POLADA.

Dodajmy, że pełnomocnikiem Drabika jest mec. Łukasz Klimczyk. To właśnie on bronił wcześniej Grigorija Łagutę, ale nie tylko w czasie tej sprawy dał się poznać pracownikom Polskiej Agencji Antydopingowej.

– Znamy go bardzo dobrze. Mógłby mieć u nas biurko… – dodaje szef POLADA.

Panel dyscyplinarny w sprawie Drabika zbierze się w lutym.

WOJCIECH KOERBER