Źródło: Facebook Lampart Racing
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątkowy wieczór zawodnicy Speed Car Motoru Lublin stawili opór drużynie wicemistrza Polski – truly.work Stal Gorzów, przegrywając na Jancarzu różnicą 8 oczek (41:49). Teraz przed nami dwutygodniowa przerwa w zmaganiach ligowych, ale lublinianie nie rozstają się z motocyklami.


Dawid Lampart, po siedmioletniej przerwie, powraca do ściągania w lidze angielskiej. Dziś wieczorem będzie bronił barw Swindon Robins w starciu z Wolverhampton Wolves. Robert Lambert i jego King’s Lynn Stars na swoim torze podejmą Ipswich Witches. 


Na brak zajęć nie mogą także narzekać juniorzy Motoru, którzy wystartują jutro (16 kwietnia) w eliminacjach Srebrnego Kasku. Młodszy z braci Lampartów, Wiktor, razem z Maciejem Kuromonowem pojedzie w Krośnie, a Wiktor Trofimow będzie ścigał się w Rawiczu. Drugiego dnia Świąt Wielkanocnych (22 kwietnia) w meczu Polska – Reszta Świata w Rzeszowie wystąpi też wspomniany Wiktor Lampart.


Po meczu w Gorzowie w drużynie z Lublina wieje optymizmem. – Nastroje są dwojakie. Z jednej strony jest zadowolenie, bo przekroczyliśmy 40 punktów, które sobie założyliśmy, ale trochę szkoda punktów, które uciekły. Nie mówię o wygranej, ale 2-3 oczka więcej były do zdobycia, co jest istotne dla rewanżu i punktu bonusowego. Jesteśmy jednak drużyną, która się nie poddaje i walczymy dalej – mówi Jacek Ziółkowski, menedżer Speed Car Motoru Lublin.


Najbliższe spotkanie beniaminek PGE Ekstraligi rozegra na wyjeździe, 26 kwietnia. Rywalem Koziołków będzie forBet Włókniarz Częstochowa. – Liczę, że w Częstochowie Andreas Jonsson będzie już w pełni sił. Choć dokładne badania nie wykazały żadnych pęknięć i poważniejszych urazów, a jedynie mocne stłuczenie, to od upadku w Lublinie do meczu w Gorzowie upłynęły zaledwie cztery dni i skutki upadku były jeszcze dla niego odczuwalne – dodaje Ziółkowski.

KAMILA JANKOWSKA