Tai Woffinden i Robert Lambert. Fot: GB Speedway Team
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pierwsze tygodnie tegorocznych zmagań nie obrodziły w wiele niespodzianek. Największą spośród nich jest niewątpliwie postawa Roberta Lamberta w PGE Ekstralidze, który po trudnym, debiutanckim sezonie w Motorze Lublin wyrósł na lidera PGG ROW-u Rybnik. Wiele wskazuje na to, że Brytyjczycy w końcu doczekali się drugiego zawodnika z najwyższej światowej półki i nareszcie mogą przypuścić skuteczny atak na trofeum dla zwycięzcy Speedway of Nations.

Z dotychczasowych dwóch edycji żużlowcy z Wysp Brytyjskich mają słodko-gorzkie wspomnienia. Przypomnijmy, że kadra prowadzona wówczas przez Aluna Rossitera najpierw, w 2018 roku, otarła się o złoto, wygrywając fazę zasadniczą zmagań, lecz w finale zawodów nieznacznie ustępując Rosjanom, zaś w ubiegłym roku zajęła ostatnie, siódme miejsce w Togliatti. Przyczyną fatalnego wyniku Brytyjczyków była nieobecność kontuzjowanego Taia Woffindena oraz upadki podczas zawodów w Rosji Roberta Lamberta i Craiga Cooka. Ostatecznie Lambert, Cook i Chris Harris zdobyli szesnaście punktów w dwunastu biegach. Przedostatni Niemcy mogli się pochwalić niemal dwukrotnie większym dorobkiem (trzydzieści punktów).

Przypomnijmy sobie jednak zawody sprzed dwóch lat. Impreza zorganizowana na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu była jedną z najlepszych w karierze Taia Woffindena. Trzykrotny indywidualny mistrz świata zwyciężył w dwunastu z trzynastu wyścigów (3,3,3,3,3,3,2,3,3,3,3,3,3). Jedynym żużlowcem, który znalazł sposób na lidera Betard Sparty Wrocław był ówczesny obrońca tytuł najlepszego jeźdźca globu, Jason Doyle. Brytyjczycy po pierwszym dniu zmagań przewodzili stawce z dwupunktową przewagą nad Rosjanami. Poza osiemnastoma punktami Taia Woffindena, na dorobek reprezentacji Wielkiej Brytanii złożyło się siedem oczek Roberta Lamberta w pięciu startach i jedno zero Craiga Cooka. Drugiego dnia było nieco gorzej – 21 punktów (Woffinden 17, Lambert 4 w sześciu startach), lecz to wystarczyło by uzyskać bezpośredni awans do finału zmagań. W nim Woffinden po raz kolejny okazał się najlepszy, lecz Lambert nie potrafił pokonać Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa. W efekcie to Rosjanie wygrali pierwsze w historii Speedway of Nations.

Finałowy wyścig Speedway of Nations 2018.

Wszystko wskazuje na to, że w tegorocznej edycji zmagań reprezentacyjnych Brytyjczyków ponownie reprezentować będzie duet Woffinden-Lambert. Obaj u progu sezonu prezentują się z dobrej strony, zajmując odpowiednio jedenastą i dziewiątą pozycję pod względem średniej biegowej w PGE Ekstralidze. O ile skuteczna jazda Woffindena nie jest dla nikogo niespodzianką (ponadto średnia 2,074 pkt/bieg może zostać przez niego znacząco podwyższona – od 2013 roku tylko raz zakończył sezon z gorszymi statystykami, a dokładnie w 2017 roku, kończąc go z wynikiem 2,064 pkt/bieg), o tyle Lambert wyrósł na odkrycie sezonu. W porównaniu do rezultatów osiąganych w barwach Motoru Lublin, 22-latek podniósł średnią o niemal punkt (2,100 pkt/bieg do 1,227 pkt/bieg). Młody Brytyjczyk to bezapelacyjny lider PGG ROW-u – drugi spośród sklasyfikowanych zawodników rybniczan, Siergiej Łogaczow, ma trzydziestą siódmą średnią, niższą o 0,683 pkt/bieg od tej Lamberta. Ponadto Anglik to najbardziej zapracowany żużlowiec ligi. Startuje on w sześciu biegach na mecz, a jego 30 wyścigów w pięciu kolejkach to najlepszy wynik w PGE Ekstralidze.

O opinię na temat lidera PGG ROW-u Rybnik poprosiliśmy dziennikarza Eleven Sports i znawcę brytyjskiego speedwaya, Marcina Kuźbickiego. – Tor w Manchesterze, jak na standardy brytyjskie, jest dosyć przyjazny zawodnikom. Na pewno będzie stanowił dla gospodarzy pewien atut, ale nie aż taki, jak chociażby ten w Wolverhampton. Robert faktycznie spisywał się na nim bardzo dobrze, przed rokiem wywalczył 20 punktów w finale DMŚJ. Co ciekawe, sztuki tej dokonał na silniku pożyczonym w ostatniej chwili od Justina Sedgmena, więc na pewno w Manchesterze czuje się świetnie. Inna sprawa, że Lambert w obecnej formie byłby groźny wszędzie. Przy ograniczonej liczbie imprez w 2020 jest spora szansa, że utrzyma tę dyspozycję do jesieni, mniej startów to niższe ryzyko kontuzji i mniejsza eksploatacja sprzętu, więc nie widzę przeszkód, żeby Robert utrzymał ten poziom do końca – uważa długoletni komentator Premiership i Elite League.

Robert Lambert przed Maciejem Janowskim podczas SoN-u w 2018 roku. Fot: GB Speedway Team

Pomimo więcej niż obiecującej dyspozycji seniorów, Brytyjczycy mają przed sobą dwa znaki zapytania. Po pierwsze, Daniel Bewley ma ogromne problemy z odnalezieniem się w PGE Ekstralidze. Najzdolniejszy junior z kraju Union Jacka w trzech meczach w barwach Betard Sparty wywalczył jeden punkt z bonusem i aż sześciokrotnie dojeżdżał do mety za trzema innymi zawodnikami. Zapytaliśmy Marcina Kuźbickiego, czy żużlowiec reprezentujący w Anglii Belle Vue Aces – gospodarza obiektu w Manchesterze – może być spokojny o miejsce w drużynie narodowej na październikowe zawody. – W kadrze Wielkiej Brytanii na SoN nie wyobrażam sobie nikogo innego na pozycji juniora niż Bewley. Oczywiście początek tego sezonu ma słaby a zderzenie z PGE Ekstraligą wyjątkowo bolesne, ale to wciąż zawodnik o ogromnym potencjale, który w dodatku doskonale czuje się na torze w Manchesterze. Moim zdaniem jeszcze za wcześnie, by mówić o powodach do obaw. Im dalej w sezon, tym powinno być lepiej, zwłaszcza, jeśli Dan upora się z problemami sprzętowymi. W pierwszych meczach jego sprzęt ewidentnie nie jechał tak, jak powinien – uważa ekspert. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pomoc rudowłosemu młodzieżowcowi zadeklarował jego kolega z Betard Sparty i reprezentacji, Tai Woffinden. Najbardziej utytułowany brytyjski żużlowiec w historii w wywiadzie udzielonym podczas meczu przeciwko RM Solar Falubazowi wspomniał, że użycza Bewleyowi swoje silniki.

Dan Bewley w barwach reprezentacji Wielkiej Brytanii. Fot: GB Speedway Team

Drugą niewiadomą jest duet nowych opiekunów reprezentacji – Oliver Allen i Simon Stead. Obu 38-latków można kojarzyć ze startów na polskich torach. Allen przez kilka lat związany był z grudziądzkim ośrodkiem, natomiast Stead zasmakował nawet jazdy na najwyższym poziomie rozgrywkowym – w 2006 roku reprezentował barwy ówczesnej Adriany Toruń. Trenerzy ci zastąpili związanego z kadrą przez sześć lat Aluna Rossitera. Czy taka roszada może się odbić czkawką Woffindenowi i jego młodszym kolegom? Marcin Kuźbicki rozwiewa wątpliwości. – Wątpię, żeby ten ruch był wymierną stratą dla Brytyjczyków. Alun Rossiter to bardzo sympatyczny facet, ale nie wszyscy zawodnicy byli zachwyceni ze współpracy z nim, czego wyraz dał Tai Woffinden w swojej książce. Simon i Oliver, jako menedżerowie z młodszego pokolenia, mogą tchnąć powiew świeżości w tę kadrę. Chociaż pamiętajmy, że żużel to sport bardziej indywidualny niż drużynowy, więc koniec końców najważniejsza będzie dyspozycja dnia zawodników. Jeśli Lambert utrzyma formę a Woffinden zrobi swoje, to Wielka Brytania będzie głównym faworytem do złota – podsumował komentator Eleven Sports.

Przypomnijmy, że tegoroczne zmagania o miano najlepszej żużlowej reprezentacji na świecie rozpoczniemy pod koniec września. 25 i 26 dnia tego miesiąca odbędą się półfinały w łotewskim Dyneburgu (Polacy będą rywalizować w pierwszej odsłonie z Niemcami, Danią, Słowenią, Czechami, Francją i Włochami). Z obu turniejów awans do finału uzyskają po trzy zespoły. Ten z kolei odbędzie się w Manchesterze w dniach 24-25 października. Czy Brytyjczycy jako pierwsi przełamią monopol Rosjan i wygrają tegoroczne Speedway of Nations?

JAKUB WYSOCKI