Pierwsze tygodnie tegorocznych zmagań nie obrodziły w wiele niespodzianek. Największą spośród nich jest niewątpliwie postawa Roberta Lamberta w PGE Ekstralidze, który po trudnym, debiutanckim sezonie w Motorze Lublin wyrósł na lidera PGG ROW-u Rybnik. Wiele wskazuje na to, że Brytyjczycy w końcu doczekali się drugiego zawodnika z najwyższej światowej półki i nareszcie mogą przypuścić skuteczny atak na trofeum dla zwycięzcy Speedway of Nations.
Z dotychczasowych dwóch edycji żużlowcy z Wysp Brytyjskich mają słodko-gorzkie wspomnienia. Przypomnijmy, że kadra prowadzona wówczas przez Aluna Rossitera najpierw, w 2018 roku, otarła się o złoto, wygrywając fazę zasadniczą zmagań, lecz w finale zawodów nieznacznie ustępując Rosjanom, zaś w ubiegłym roku zajęła ostatnie, siódme miejsce w Togliatti. Przyczyną fatalnego wyniku Brytyjczyków była nieobecność kontuzjowanego Taia Woffindena oraz upadki podczas zawodów w Rosji Roberta Lamberta i Craiga Cooka. Ostatecznie Lambert, Cook i Chris Harris zdobyli szesnaście punktów w dwunastu biegach. Przedostatni Niemcy mogli się pochwalić niemal dwukrotnie większym dorobkiem (trzydzieści punktów).
Przypomnijmy sobie jednak zawody sprzed dwóch lat. Impreza zorganizowana na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu była jedną z najlepszych w karierze Taia Woffindena. Trzykrotny indywidualny mistrz świata zwyciężył w dwunastu z trzynastu wyścigów (3,3,3,3,3,3,2,3,3,3,3,3,3). Jedynym żużlowcem, który znalazł sposób na lidera Betard Sparty Wrocław był ówczesny obrońca tytuł najlepszego jeźdźca globu, Jason Doyle. Brytyjczycy po pierwszym dniu zmagań przewodzili stawce z dwupunktową przewagą nad Rosjanami. Poza osiemnastoma punktami Taia Woffindena, na dorobek reprezentacji Wielkiej Brytanii złożyło się siedem oczek Roberta Lamberta w pięciu startach i jedno zero Craiga Cooka. Drugiego dnia było nieco gorzej – 21 punktów (Woffinden 17, Lambert 4 w sześciu startach), lecz to wystarczyło by uzyskać bezpośredni awans do finału zmagań. W nim Woffinden po raz kolejny okazał się najlepszy, lecz Lambert nie potrafił pokonać Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa. W efekcie to Rosjanie wygrali pierwsze w historii Speedway of Nations.
Wszystko wskazuje na to, że w tegorocznej edycji zmagań reprezentacyjnych Brytyjczyków ponownie reprezentować będzie duet Woffinden-Lambert. Obaj u progu sezonu prezentują się z dobrej strony, zajmując odpowiednio jedenastą i dziewiątą pozycję pod względem średniej biegowej w PGE Ekstralidze. O ile skuteczna jazda Woffindena nie jest dla nikogo niespodzianką (ponadto średnia 2,074 pkt/bieg może zostać przez niego znacząco podwyższona – od 2013 roku tylko raz zakończył sezon z gorszymi statystykami, a dokładnie w 2017 roku, kończąc go z wynikiem 2,064 pkt/bieg), o tyle Lambert wyrósł na odkrycie sezonu. W porównaniu do rezultatów osiąganych w barwach Motoru Lublin, 22-latek podniósł średnią o niemal punkt (2,100 pkt/bieg do 1,227 pkt/bieg). Młody Brytyjczyk to bezapelacyjny lider PGG ROW-u – drugi spośród sklasyfikowanych zawodników rybniczan, Siergiej Łogaczow, ma trzydziestą siódmą średnią, niższą o 0,683 pkt/bieg od tej Lamberta. Ponadto Anglik to najbardziej zapracowany żużlowiec ligi. Startuje on w sześciu biegach na mecz, a jego 30 wyścigów w pięciu kolejkach to najlepszy wynik w PGE Ekstralidze.
O opinię na temat lidera PGG ROW-u Rybnik poprosiliśmy dziennikarza Eleven Sports i znawcę brytyjskiego speedwaya, Marcina Kuźbickiego. – Tor w Manchesterze, jak na standardy brytyjskie, jest dosyć przyjazny zawodnikom. Na pewno będzie stanowił dla gospodarzy pewien atut, ale nie aż taki, jak chociażby ten w Wolverhampton. Robert faktycznie spisywał się na nim bardzo dobrze, przed rokiem wywalczył 20 punktów w finale DMŚJ. Co ciekawe, sztuki tej dokonał na silniku pożyczonym w ostatniej chwili od Justina Sedgmena, więc na pewno w Manchesterze czuje się świetnie. Inna sprawa, że Lambert w obecnej formie byłby groźny wszędzie. Przy ograniczonej liczbie imprez w 2020 jest spora szansa, że utrzyma tę dyspozycję do jesieni, mniej startów to niższe ryzyko kontuzji i mniejsza eksploatacja sprzętu, więc nie widzę przeszkód, żeby Robert utrzymał ten poziom do końca – uważa długoletni komentator Premiership i Elite League.
Pomimo więcej niż obiecującej dyspozycji seniorów, Brytyjczycy mają przed sobą dwa znaki zapytania. Po pierwsze, Daniel Bewley ma ogromne problemy z odnalezieniem się w PGE Ekstralidze. Najzdolniejszy junior z kraju Union Jacka w trzech meczach w barwach Betard Sparty wywalczył jeden punkt z bonusem i aż sześciokrotnie dojeżdżał do mety za trzema innymi zawodnikami. Zapytaliśmy Marcina Kuźbickiego, czy żużlowiec reprezentujący w Anglii Belle Vue Aces – gospodarza obiektu w Manchesterze – może być spokojny o miejsce w drużynie narodowej na październikowe zawody. – W kadrze Wielkiej Brytanii na SoN nie wyobrażam sobie nikogo innego na pozycji juniora niż Bewley. Oczywiście początek tego sezonu ma słaby a zderzenie z PGE Ekstraligą wyjątkowo bolesne, ale to wciąż zawodnik o ogromnym potencjale, który w dodatku doskonale czuje się na torze w Manchesterze. Moim zdaniem jeszcze za wcześnie, by mówić o powodach do obaw. Im dalej w sezon, tym powinno być lepiej, zwłaszcza, jeśli Dan upora się z problemami sprzętowymi. W pierwszych meczach jego sprzęt ewidentnie nie jechał tak, jak powinien – uważa ekspert. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pomoc rudowłosemu młodzieżowcowi zadeklarował jego kolega z Betard Sparty i reprezentacji, Tai Woffinden. Najbardziej utytułowany brytyjski żużlowiec w historii w wywiadzie udzielonym podczas meczu przeciwko RM Solar Falubazowi wspomniał, że użycza Bewleyowi swoje silniki.
Drugą niewiadomą jest duet nowych opiekunów reprezentacji – Oliver Allen i Simon Stead. Obu 38-latków można kojarzyć ze startów na polskich torach. Allen przez kilka lat związany był z grudziądzkim ośrodkiem, natomiast Stead zasmakował nawet jazdy na najwyższym poziomie rozgrywkowym – w 2006 roku reprezentował barwy ówczesnej Adriany Toruń. Trenerzy ci zastąpili związanego z kadrą przez sześć lat Aluna Rossitera. Czy taka roszada może się odbić czkawką Woffindenowi i jego młodszym kolegom? Marcin Kuźbicki rozwiewa wątpliwości. – Wątpię, żeby ten ruch był wymierną stratą dla Brytyjczyków. Alun Rossiter to bardzo sympatyczny facet, ale nie wszyscy zawodnicy byli zachwyceni ze współpracy z nim, czego wyraz dał Tai Woffinden w swojej książce. Simon i Oliver, jako menedżerowie z młodszego pokolenia, mogą tchnąć powiew świeżości w tę kadrę. Chociaż pamiętajmy, że żużel to sport bardziej indywidualny niż drużynowy, więc koniec końców najważniejsza będzie dyspozycja dnia zawodników. Jeśli Lambert utrzyma formę a Woffinden zrobi swoje, to Wielka Brytania będzie głównym faworytem do złota – podsumował komentator Eleven Sports.
Przypomnijmy, że tegoroczne zmagania o miano najlepszej żużlowej reprezentacji na świecie rozpoczniemy pod koniec września. 25 i 26 dnia tego miesiąca odbędą się półfinały w łotewskim Dyneburgu (Polacy będą rywalizować w pierwszej odsłonie z Niemcami, Danią, Słowenią, Czechami, Francją i Włochami). Z obu turniejów awans do finału uzyskają po trzy zespoły. Ten z kolei odbędzie się w Manchesterze w dniach 24-25 października. Czy Brytyjczycy jako pierwsi przełamią monopol Rosjan i wygrają tegoroczne Speedway of Nations?
JAKUB WYSOCKI
Żużel. Lublin mistrzem, Grudziądz spadkowiczem. Dziennikarze wytypowali klasyfikację końcową
Żużel. Kuriozalna grafika KLŻ. Specjalista od social mediów poszukiwany
Żużel. Mimo ciężkiej choroby nie przestała kochać żużla. Jej chęć niesienia pomocy może być wzorem dla wielu
Żużel. Kacper Grzelak ma przed sobą ostatni rok w gronie juniorów. „Skupiam się na tu i teraz”
Żużel. Bartosz Zmarzlik zdominował Ekstraligę. Wiemy, ile razy był najlepszy
Żużel. Sparingowa środa za nami. Rybniczanie wygrali z Tauron Włókniarzem