Kwestionariusz żużlowca (2): Mam w domu dwie idealne kobiety

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed Wami druga część naszego cyklu „Kwestionariusz żużlowca”. Tym razem przesłuchany został Norbert Kościuch. Jaka jest jego ulubiona potrawa? Jak wspomina pierwszą randkę? Przekonajcie się!

Żużlowy idol?

Gdy zaczynałem karierę, był nim Tony Rickardsson.

Pierwszy raz na żużlu?

W Lesznie, gdy rodzice mnie przyprowadzili na mecz.

Ulubiony tor żużlowy?

Wszystkie dobrze przygotowane, gdzie można zrobić świetny żużel dla kibiców.

Czy długo musiałeś prosić rodziców o zgodę na jazdę na żużlu?

Nie ukrywam, że z mamą był troszeczkę problem, ale trzeba było tam pewne „myki” zastosować i w końcu się zgodziła.

Co, gdyby nie żużel?

Nigdy się nie zastanawiałem.

Twój pierwszy poważny wypadek na żużlu?

W Zielonej Górze, za czasów juniorskich złamałem nogę.

Jaka była Twoja najśmieszniejsza sytuacja z fanem?

O kurczę! Sporo tego było, ale tak na szybko – nie pamiętam.

Norbert Kościuch nie przepadał za fizyką w szkole

Najlepszy żart na Prima Aprilis, jaki Ty zrobiłeś i jaki kiedykolwiek ktoś Tobie zrobił?

No i jest problem (śmiech). Chyba mi nikt nic nie zrobił i generalnie ja chyba też nie. A jeśli komuś zrobiłem, to już po prostu poszło w niepamięć.

Ulubione danie?

Spaghetti mojej żony.

Najskrytsze marzenie?

Zostać indywidualnym mistrzem Polski.

Twoja pierwsza randka?

Dawno i nieprawda (śmiech).

Ideał kobiety?

Mam w domu dwie idealnie kobiety.

Jaki był Twój pierwszy samochód i jak na niego zarobiłeś?

Pierwszy samochód dostałem i to był oczywiście fiat 126p, czyli tak zwany „maluch”.

Na co wydałeś pierwsze wynagrodzenie z żużla?

Na kolejne inwestycje.

Sportowe marzenie?

Jeździć jak najdłużej, cieszyć siebie i kibiców.

Z jakiego przedmiotu byłeś najgorszy w szkole?

Chyba fizyka mi nie do końca leżała. 

PAULINA MRUK