Krzysztof Kasprzak fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wywalczenie Złotego Kasku jest znakomitym zwieńczeniem trudnego sezonu dla zawodnika truly.work Stali Gorzów, Krzysztofa Kasprzaka. Dla 35-latka to pierwsze zwycięstwo w tym turnieju, który jednocześnie może być początkiem drogi do mistrzostw świata. – W Grand Prix mam jeszcze coś do zrobienia. Chciałbym osiągnąć to, co zrobił mój przyjaciel Bartosz Zmarzlik zeszłej soboty – mówił Kasprzak po gdańskich zawodach.

Krzysztof Kasprzak dwukrotnie stawał na podium zawodów o Złoty Kask, za każdym razem zajmując trzecie miejsce. Najbliżej sukcesu był w 2007 roku, kiedy na torze w Bydgoszczy rywalizacja ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne zakończyła się po czterech seriach. Trzech zawodników miało wtedy na swoim koncie dziewięć punktów – Grzegorz Walasek, Rafał Dobrucki i właśnie Kasprzak. O końcowej kolejności decydowała liczba „trójek”, a ówczesny reprezentant Unii Leszno miał tylko jedną. – Zdobyłem Srebrny Kask, Brązowego się nie udało, teraz w końcu wygrałem Złoty. Nawet mój brat jak wybiegł do mnie na tor po ostatnim biegu powiedział: „w końcu, 35 lat i masz ten Złoty Kask” – mówił z uśmiechem Kasprzak po zawodach. – Do takich imprez trzeba mieć dużo szczęścia, w piątek było szczęście i dobrze jechałem – dodał.

Złoty Kask – choć jego prestiż notorycznie jest obniżany przez wycofywanie się czołowych zawodników – to wciąż finał krajowych eliminacji do mistrzostw świata i Europy. Czyli początek drogi do Grand Prix. – Bardzo chciałbym tam wrócić, bo mamy tam coś jeszcze do zrobienia. Jeśli Bozia pomoże, to chciałbym zrobić to, co mój przyjaciel zrobił zeszłej soboty. Jeszcze raz gratulacje dla Bartka, nawet jak teraz o tym mówię, to mam ciary – przyznał zawodnik Stali. Kasprzak był bliski mistrzostwa w 2014 roku – ostatecznie przegrał z Amerykaninem Gregiem Hancockiem o osiem punktów w klasyfikacji generalnej.

Piątkowe zawody były dwukrotnie przekładane i ostatecznie odbyły się kilkanaście dni po ostatnim meczu PGE Ekstraligi. Dla Kasprzaka ta przerwa była krótsza, bo brał udział w meczu barażowym, ale wcześniej miał dłuższy odpoczynek od żużla. – Miałem do barażów trzy tygodnie luzu i praktycznie same treningi oraz testowanie sprzętu. W piątek każdy był przygotowany na sto procent, było widać nowe silniki – te eliminacje były ważne. Przepracowaliśmy ten miesiąc i mamy wynik. Czekamy już na przyszły rok, choć oczywiście mamy jeszcze baraż, który musimy wygrać i długą zimę przed nami. Wiem, co pozmieniałem na ten turniej i to mi pomoże na kolejny sezon – zdradził zawodnik reporterowi Polsatu.