– Profesjonalny żużel jest w PGE Ekstralidze. Pierwszoligowcy na poziomie 10 punktów na mecz, aby móc się rozwijać, muszą stale inwestować i przeznaczać na to duże sumy, co w wielu przypadkach nie pozwala na zapewnienie sobie poduszki finansowej – Krystian Plech, menedżer i współpracownik znanych żużlowców, w rozmowie z nami porusza kwestie m.in. obniżek zarobków na wszystkich szczeblach rozgrywkowych oraz tzw. tarczy antykryzysowej i jej przydatności z perspektywy żużlowców. Zapraszamy.
Na przestrzeni ostatnich lat współpracował Pan z Patrykiem Dudkiem oraz z Kacprem Gomólskim. Czy w chwili obecnej opiekuje się Pan większym gronem żużlowców? Pańska działalność ogranicza się tylko do sportu żużlowego?
Ściśle współpracuję z Patrykiem, a z Kacprem się znamy dosyć długo i dlatego w wolnych chwilach mu pomagam. Od niedawna zacząłem pracę w innej dyscyplinie i związałem się z TORUS Wybrzeżem Gdańsk, drużyną rywalizującą w PGNiG Superlidze piłkarzy ręcznych.
Czy reprezentowani przez Pana zawodnicy dostawali już sygnały z klubów, że konieczne będą obniżki ich kontraktów?
Na temat kontraktów Patryka nie chcę się wypowiadać, ponieważ kwestiami finansowymi od lat zajmuje się on i jego rodzice, natomiast z tego, co wiem, nikt dotychczas nie wystąpił z taką propozycją.
A jak wygląda sytuacja Kacpra?
Na tę chwilę też nie słyszałem, jakoby klub chciał renegocjować z nim umowę.

W sobotnim programie „R1. Rezerwowy program żużlowy” transmitowanym na nSport+ poruszono temat tzw. tarczy antykryzysowej – pakietu rozwiązań przygotowanych przez rząd celem ochrony gospodarki przed kryzysem wywołanym pandemią. Krzysztof Cegielski, który był jednym z gości, dał do zrozumienia, że żużlowcy nie będą największymi beneficjentami pakietu i głównie skorzystają na zwolnieniu ze składek ZUS-owskich. Pojawiają się także poglądy odmienne od wyżej przytoczonego. Jakie jest Pańskie zdanie na ten temat?
Bazując na tym, co zauważyłem w swoim otoczeniu, ta propozycja może nie pomóc niektórym zawodnikom. Każdy przypadek trzeba badać indywidualnie, ponieważ przyznanie pomocy jest uwarunkowane spełnieniem określonych w ustawie wymogów. W zależności od tego, jak skonstruowane są umowy zawodników z klubami, poszczególnymi sponsorami i innymi podmiotami, mogli oni mieć przychody np. z tytułu kwot „za podpis” już w listopadzie, ale pewnie większość klubów wypłaca takie środki w lutym lub marcu. To z kolei może warunkować, czy zmieszczą się w limicie maksymalnego przychodu za wskazany w przepisach okres. Rozważania te są ściśle prawnicze i ciężko to wyjaśnić w kilku zdaniach, niemniej jeszcze raz podkreślam, że sytuację każdego zawodnika należy rozpatrywać indywidualnie i na pewno połączenia z księgową w tym miesiącu były częste.
We wspomnianym wyżej programie pojawiła się koncepcja, by różnicować poziom ustępstw zawodników ekstraligowych od jeźdźców z niższych klas rozgrywkowych. Uzasadniane to było mniejszymi dochodami na zapleczu PGE Ekstraligi. Jak się Pan do tego odniesie, będąc powiązanym ze sportowcami z obu tych grup?
Tak, na pewno trzeba inaczej spojrzeć na sytuacje tych zawodników. Na ważną kwestię w sobotnim programie zwrócił uwagę Mirek Jabłoński. Zawodnicy z Ekstraligi, dysponujący setkami tysięcy złotych uzyskanymi „za podpis”, mogą sobie pozwolić na hurtowe zakupy sprzętu, a przy okazji uzyskać rabat od sprzedawcy. Moim zdaniem właśnie w Ekstralidze możemy mówić o „profesjonalnym żużlu”. Natomiast pierwszoligowcy, którzy przed sezonem mogą otrzymać do 60 000 zł, nie są w stanie za takie środki pokryć kosztów samych przygotowań do sezonu, dlatego by móc na co dzień funkcjonować, robią drobne, pojedyncze zakupy i dopiero za pieniądze podniesione z toru uzupełniają swoje warsztaty.
Czy cięcia powinny objąć także inne osoby, które działają w środowisku żużlowym?
Każda grupa zawodowa działająca w sporcie żużlowym powinna zasiąść do rozmów. Najprościej zrzucić cały balast na zawodników, ale musimy mieć świadomość, że ten i tak drogi sport jest dodatkowo obciążony zbędnymi kosztami. Uważam, że kluby mogłyby sporo zaoszczędzić, gdyby nawet na sezon 2020 zniesiono pewne wymogi i obowiązki zapisane w regulaminach.

Jak reaguje Pan na pojawiające się z wielu stron głosy, że skoro potrąca się pensje piłkarzom, siatkarzom lub koszykarzom, to i żużlowcy powinni się na to zgodzić?
Nie można tego porównać. Pierwszą różnicą między tymi dyscyplinami jest system płatności. We wspominanych sportach mamy formę pensji – niezależnie czy zawodnik gra, czy odniósł kontuzję, ma określoną w kontrakcie pensję. Co miesiąc uzyskuje wpływ. Jeżeli dotychczas miał wypłatę 10 tysięcy złotych na rękę i zrzeka się 50%, to mimo wszystko otrzyma 5 tysięcy, które pozwolą mu jakoś przetrwać ten okres. Pamiętajmy, że wielu zawodników zakończyło sezon w sierpniu 2019. Oni od ostatniego meczu zarobione pieniądze musieli przeznaczyć na przetrwanie siedmiu miesięcy, a data 4/5 kwietnia była pierwszą możliwością zarobkowania. System płatności za zdobyte punkty pokazuje w tym momencie swoje wady, bo na dobrą sprawę zawodnicy nie wiedzą kiedy wystartują i czy wystartują, a z samych turniejów nie wyżyją, to pewne. Mimo wszystko systemy pensji i redukcji czy dobrej woli zawodnika i zrzekania się z części kontraktu, gwarantują jakiekolwiek środki na przetrwanie.
Czy spotkał się Pan z informacjami, że żużlowcy, którzy dotąd nie musieli zarobkować w inny sposób niż poprzez jazdę na żużlu, podjęli się innej pracy?
Tak. Takich przypadków jest bardzo dużo. Mogę powiedzieć, że w samym Gdańsku jest już czterech takich zawodników, którzy pracują u swoich sponsorów lub w innych firmach, ponieważ nie mają już środków do funkcjonowania i musieli się podjąć pracy, żeby przetrwać do momentu wznowienia ligi.
Kończąc, czy mógłby Pan przybliżyć pokrótce sytuację panującą obecnie w krajowym i europejskim szczypiorniaku?
PGNiG Superliga została oficjalnie zakończona pod koniec marca. Jedynie PGE VIVE Kielce i SPR Wisła Płock muszą pozostawać w gotowości, bo rozgrywki europejskie nie zostały zakończone, a jedynie zawieszone. EHF, Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej, zależy na zakończeniu rozgrywek, ale dla większości polskich klubów sezon już się skończył.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał JAKUB WYSOCKI
Żużel. Amnezja gwiazdy TV? Maciej Polny odpowiada Mirosławowi Jabłońskiemu
Żużel. Kai Huckenbeck z dziką kartą na Grand Prix Niemiec w Teterow
Żużel. Kasprzak wyrzucił pracownika TV z boksu. „Tu dzisiaj sensacji nie znajdziesz”
Żużel. Po 26 latach zostali bez stadionu.
Piłka nożna. Mbappe: „Nigdy nie chodziło mi o pieniądze.”
Żużel. Celina Liebmann: Chcę być pierwsza. To highlight mojego żużla