Krużyński: Styl pożegnania przerażający. Trzeba się zastanowić nad rewolucją

fot. Róża Koźlikowska - @FotRose
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

26:64 w Lesznie. Utrata jakichkolwiek szans na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli PGE Ekstraligi i żenujący styl, którego kibice w Toruniu nie potrafią wybaczyć. Get Well na stadionie Fogo Unii był po prostu beznadziejny. Jedynym człowiekiem, który zdecydował się na wzięcie tego „na klatę” był menedżer Adam Krużyński, którego czekają teraz nieprzespane noce.

Nawet niepoprawni optymiści niespecjalnie wierzyli, że Get Well Toruń jest w stanie wygrać za trzy punkty w Lesznie i wrócić do walki o przedostatnie miejsce w PGE Ekstralidze. Takiej rzezi niewiniątek nie spodziewał się jednak nikt. Adam Krużyński miał po meczu konkretny komunikat do kibiców.

– Powtarzam to w każdym wywiadzie. Pierwsze, co muszę zrobić, to przeprosić wszystkich kibiców, mieszkańców Torunia i wszystkich tych, którym dobro tego klubu leży na sercu. Styl w jakim się żegnamy jest dla mnie przerażający i żenujący. Nie ma żadnych słów, które wyraziłyby żal i rozczarowanie – mówi nam wstrząśnięty Adam Krużyński. – Jestem kibicem Apatora od 40 lat. Mam nadzieję, że nigdy takiego już nie zobaczymy – dodaje.

Walczył w zasadzie tylko Rune Holta i momentami Norbert Kościuch. Jasona Doyle’a, który starał się w trakcie sezonu ratować cokolwiek, nie poznawaliśmy. – Miał olbrzymie problemy ze sprzętem, który nie jechał. Mimo to mistrza świata i zawodnika, który startuje w Grand Prix, podobnie zresztą jak Nielsa Kristiana Iversena, nic nie tłumaczy. Jeśli zganiamy na to, że ktoś źle spał albo miał gorszy dzień, bo długo się do Leszna transportował, to będzie to śmieszne – komentuje menedżer Get Well Toruń.

Spadek spadkiem, ale Anioły powinny końcówką sezonu próbować skusić potencjalnych nowych pracodawców. Część z nich ma nadzieję, że załapie się do ekstraligowego klubu. – To był dla nich mecz o przyszłe kariery. Muszą pamiętać, że to jest ich zawód – podkreśla Adam Krużyński.

– Mieliśmy koncepcję, którą układaliśmy już po meczu w Częstochowie. Po piątkowym meczu czeka nas kilka nieprzespanych nocy. Musimy się zastanowić, czy to, o czym rozmawialiśmy ma jeszcze jakikolwiek sens. Trzeba przemyśleć, czy nie potrzeba nam rewolucji. Nie chcemy jednak burzyć wszystkiego, a powinniśmy wykorzystać to, co jeszcze zostało, a mianowicie grupę osób, która kocha klub i chce dla niego pracować – dodaje Adam Krużyński.

Get Wel Toruń, już zapewne pod nową nazwą, będzie musiał solidnie powalczyć o odzyskanie zaufania kibiców. Trwa już proces, który ma na celu odmłodzenie tej drużyny i postawienie na ludzi związanych z grodem Kopernika. Adama Krużyńskiego z pewnością trzeba pochwalić za odwagę i wzięcie „na klatę” tego, co wydarzyło się w Lesznie. Warto podkreślić, że np. kapitan drużyny Chris Holder na to się nie zdecydował.