Krakowiak: Przed meczem 43 punkty bralibyśmy w ciemno. Pod względem atmosfery nie widzę różnicy (wywiad)

Norbert Krakowiak. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Norbert Krakowiak ma za sobą bardzo udaną pierwszą część rundy zasadniczej. Młodzieżowiec wykręca średnią 1,545 i jest czwartym najskuteczniejszym żużlowcem ekipy Piotra Żyto. W wywiadzie opowiedział nam o udanym meczu z Fogo Unią Leszno, swojej bardzo dobrej postawie w starciach ze znacznie bardziej doświadczonymi zawodnikami, a także o atmosferze panującej w RM Solar Falubazie Zielona Góra.

Rozmowy nie wypada nie zacząć od życzeń, bo we wtorek świętowałeś 21. urodziny. Tak więc, wszystkiego najlepszego. Niewiele zabrakło, a wspólnie z kolegami z drużyny zrobiłbyś sobie najlepszy żużlowy prezent, którym bez wątpienia jest ogranie na wyjeździe Fogo Unii Leszno.

Za życzenia bardzo dziękuję. To prawda, o mało co nie wygraliśmy w Lesznie, zabrakło kilku punktów. Zwycięstwo na tym trudnym terenie to byłaby wielka sprawa. Nie ma się jednak co smucić. Pojechaliśmy bardzo dobre zawody i możemy być naprawdę zadowoleni z naszej postawy.

Pojawiły się już głosy, że nikt nie przywiezie z Leszna tylu punktów co Falubaz. Po takim początku, z pewnością, macie jednak niedosyt, że nie wróciliście z tego meczu z dużymi punktami…

Trochę tak jest, bo wiadomo, że zwłaszcza w sporcie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie ma jednak co ukrywać, że przed meczem te 43 punkty bralibyśmy w ciemno. To był fajny mecz w naszym wykonaniu. Jeżdżąc w lidze trzeba też myśleć o kolejnych meczach. Z wyjazdów trzeba przywozić jak najwięcej punktów, żeby mieć szansę na zdobycie bonusów. Przy tych 43 punktach na pewno taką szansę mamy.

Znów trochę gorzej poszło Wam w końcówce meczu. Zabrakło koncentracji czy Unia ponownie stała się taką Unią, jaką jest od trzech sezonów?

Trudno powiedzieć. My byliśmy cały czas skupieni, kontrolowaliśmy to, co działo się na torze. Z czasem zaczęliśmy trochę gorzej wychodzić ze startów, a Unia robiła to lepiej. Wydaje mi się, że zawodnicy z Leszna wiedzieli, co zrobić po takim gorszym początku. Znają ten tor bardzo dobrze. Szybko znaleźli przyczynę gorszego wejścia w mecz, zastosowali zmiany i byli szybsi.

Ty przywiozłeś cenne pięć punktów, ale lepsze wyścigi przeplatałeś gorszymi. Z czego to wynikało?

Myślę, że różne okoliczności na to wpłynęły. Było widać wczoraj sporą różnicę w polach startowych. Z tych mniej korzystnych było wyraźniej trudniej. Porobiłem też trochę błędów na trasie, nie do końca obierałem odpowiednie ścieżki.

W tych udanych biegach bardzo dobrze wychodziłeś ze startu. Trudno się wczoraj wyprzedzało na stadionie Unii?

Tak, nie było to łatwe. Trochę mnie to zdziwiło, bo na przykład drugi wyścig był świetny i było w nim sporo ścigania. Spodziewałem się, że ta nawierzchnia będzie się fajnie odsypywać i będzie można wyprzedzać po szerokiej. Okazało się jednak inaczej i trzeba było trafiać w tę odpowiednią ścieżkę. Jak się wyniosło na szeroką, to się traciło dystans do rywali.

Największe brawa zebrałeś za bieg dziesiąty. Można odnieść wrażenie, że Bartosz Smektała i Jaimon Lidsey zajęli się w nim Patrykiem Dudkiem, a o Tobie zapomnieli…

Miło mi, że zostawili mi tam tyle miejsca przy krawężniku (śmiech). Od początku ten bieg się fajnie ułożył, wiedziałem, że muszę tam wjechać. Tak zrobiłem, przypilnowałem krawężnika i udało się wygrać.

Po tej pierwszej części sezonu można zauważyć, że lepiej idą Ci biegi, w których rywalizujesz z seniorami, a nie juniorami. To kwestia tego, że w starciach z młodzieżowcami musisz zdobywać punkty, a w rywalizacji z seniorami aż takiej presji nie ma?

Ja właśnie bym powiedział, że jest z tym u mnie trochę inaczej. To w poprzednim roku miałem takie przeświadczenie, że muszę punktować w biegach juniorskich, bo potem może już nie być okazji. Teraz już zmieniłem swoje podejście i wiem, że mogę wygrać z każdym. Czasem tak wychodzi, że lepiej pojadę z seniorami, ale nie czuję jakiejś presji w tym drugim biegu.

A może to jest tak, że Ty już się szykujesz do roli seniora w Falubazie w przyszłym roku?

Na każdego przyjdzie czas. Póki co za bardzo o tym nie myślę, mam swoje zadania i staram się jak najlepiej punktować jako junior.

Po siedmiu kolejkach macie 9 punktów i pozycję wicelidera. Przewija się w głowie myśl, że play-offy w tym sezonie są bardzo możliwe?

Szczerze mówiąc, to nie śledzę tak dokładnie układu meczów. Wiem, że mamy jeszcze trochę wyjazdów i łatwo na pewno nie będzie. Szanse na to są, bo dobrze się prezentujemy. Poza meczem z Częstochową zaliczamy dobre spotkania. Z wyjazdów przywozimy sporo punktów, więc są szanse na bonusy.

W tym sezonie sporo mówi się też o lepszej atmosferze w Falubazie. To faktycznie jest klucz do tego, że idzie Wam tak dobrze?

Dla mnie zarówno w tym, jak i w tamtym roku było fajnie. Pod względem atmosfery jakiejś różnicy nie dostrzegam. Są narady, każdy wymienia się swoimi spostrzeżeniami i dobrze to wszystko u nas działa. Czasem poszukiwanie klucza nie ma sensu. Idzie nam dobrze i to jest najważniejsze.

Już w piątek czeka Was kolejny mecz. Tym razem zmierzycie się z PGG ROW-em Rybnik. To chyba idealna okazja, żeby drugą rundę zacząć od mocnego uderzenia.

Patrząc na to jak wygląda ten sezon, to mogłoby się tak wydawać. Lekceważenie rywali może nas jednak zgubić, więc na pewno tego nie zrobimy. Liczymy na dobry mecz i zwycięstwo.

Na koniec życzę Ci zatem równie dobrej postawy w tej kolejnej części sezonu. No i negatywnych wyników na COVID-19, bo rozmawiamy chwilę po kolejnych testach.

Tak, już z nich wracamy. Dziękuję i myślę, że wszystko będzie w porządku. Dbamy o siebie i raczej nieprzyjemnych niespodzianek nie ma co przewidywać.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA