Wczoraj ok. godziny 16 na profilu instagramowym koszykarskiego Zenitu Sankt Petersburg pojawił się post, który wzbudził bardzo dużo kontrowersji wśród fanów polskiej koszykówki. Drużyna z Rosji ogłosiła w nim, że „po krótkich wakacjach” do drużyny wrócili obcokrajowcy, w tym kapitan zespołu i reprezentacji Polski – Mateusz Ponitka.
Spójrzmy na to obiektywnym okiem. Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę Zenit udostępnił możliwość wyjazdu swoim zagranicznym zawodnikom (bez rozwiązywania kontraktu), z której zresztą Mateusz skorzystał. Podobnie postąpił drugi z braci Ponitka, Marcel, który jednak natychmiast po pojawieniu się takiej możliwości rozwiązał kontrakt z Parmą Perm. Wydawać by się mogło, że na tym temat się zakończył. Ale dziś wszystko wróciło, wywołując wielką burzę w środowisku koszykarskim.
Oczywiście na Ponitkę spadła masa krytyki. Komentujący zwracają uwagę na zachowanie młodszego z braci z zapytaniem, dlaczego kapitan reprezentacji nie daje przykładu. Jednak ta sytuacja nie jest taka prosta. Jak słusznie zauważa dziennikarz Polsatu Sport, Adam Romański, Mateusz ma kontrakt podpisany do 2024 roku, a za jego przedterminowe rozwiązanie Zenit żądał podobno nawet siedmiocyfrowej kwoty. Dodatkowo, za zerwanie umowy groziłoby mu dwuletnie zawieszenie.
Warto przytoczyć tutaj historię dotychczasowego klubowego kolegi Ponitki – Mindaugasa Kuzminskasa. Litwin postanowił, że nie wróci do rosyjskiego pracodawcy. I rzeczywiście tak się stało. Mimo, że jeszcze nie zapadła żadna decyzja w jego sprawie, można się spodziewać dużych konsekwencji tej decyzji, m.in. nie podpisywania kolejnych kontraktów do czasu wygaśnięcia umowy z Zenitem.
Jak widać, można. Sankcje dla Litwina pewnie się pojawią, i można założyć, że będą one niezwykle bolesne. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze. W Ukrainie giną niewinni ludzie, a sportowcy dalej wspierają rosyjską propagandę, występując w tamtejszych ligach. Nawet w obliczu wielkich konsekwencji warto czasem postępować zgodnie ze swoim sumieniem. Jak mówi sam zainteresowany:
– Nie chcę się za bardzo rozwodzić się w tej sprawie. Rozumiem krytykę, która na mnie spadła, ale – podobnie jak inni sportowcy grający w Rosji – obowiązuje mnie kontrakt.
Kuzminskasa też obowiązywał kontrakt, ale nie przyjeżdżając z powrotem do Rosji wysyła on jasny sygnał – nie zamierzam wspierać w żaden sposób rosyjskiej inwazji na Ukrainę! I tego samego wypadałoby oczekiwać od kapitana reprezentacji Polski. Prawdopodobnie najlepszego aktualnie grającego koszykarza reprezentacji. A zamiast tego dostaliśmy przekaz głoszący niezrozumienie sytuacji milionów ludzi, którzy muszą uciekać w celu ratowania życia. To nie jest najlepsza laurka dla Ponitki.
EDIT: Mateusz Ponitka doszedł do porozumienia z Zenitem w sprawie rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. Nie zmienia to jednak faktu, że w dniu publikacji artykułu nic tego nie zapowiadało. Należy się pochwała dla kapitana reprezentacji Polski. Mimo, że zagrał po powrocie w meczu z CSKA Moskwa, doprowadził do tego, że rosyjski klub zgodził się na ugodę. I to bardzo dobra informacja, zarówno dla samego zainteresowanego, jak i dla kibiców KOSZ Kadry.
Żużel. Znamy miejsce rozgrywania czwartej rundy E-speedway Grand Prix
Żużel. To może być hit. Działacz Poznania w parkingu Piły?!
Żużel. Działacze w Bukareszcie. Wymieniają pomysły i doświadczenia
Żużel. Jego idolem na żużlu i w walce z przeciwnościami jest Tomasz Gollob. Pomóżmy Pawłowi
Żużel. Grand Prix w Gorzowie na dłużej!
Żużel. Kibice w Zielonej Górze obejrzą mecz z Landshut Devils za darmo!