Mike Scott, Start Lublin, zdj. Suzuki Puchar Polski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po emocjonujących ćwierćfinałach i niejednokrotnie zaskakujących wynikach spotkań, nadszedł czas na półfinały. W nich zmierzyli się: gospodarze, czyli Polski Cukier Pszczółka Start Lublin z Kingiem Szczecin, a także Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski z WKS Śląskiem Wrocław. Byliśmy też świadkami konkursów: rzutów za 3 i wsadów. Ale od początku:

 

King Szczecin 70-77 Polski Cukier Pszczółka Start Lublin

Gospodarze zadziwiają podczas tego turnieju! Czy w końcu zaczął działać efekt Tane Spaseva? Na to wygląda, bo po pokonaniu dużo wyżej notowanego Zastalu Zielona Góra przyszedł czas na King Szczecin, który w dramatycznych okolicznościach pokonał Anwil Włocławek.

Lepiej w mecz weszli Szczecinianie. Punktowali Stacy Davis i Cyril Langevine, ale już po chwili rozbijać obronę Kinga zaczął, będący w bardzo dobrej formie Mike Scott. To właśnie po jego trójce Start wyszedł na prowadzenie 11-14. Po chwili dołożył kolejne punkty, a przewaga jego drużyny zaczęła rosnąć. Trafienia Stacy’ego Davisa i Jaya Threatta na niewiele się zdały, bowiem do Scotta w punktowaniu dołączył Damian Jeszke i Elijah Wilson. Po pierwszej kwarcie było 19-25.

W drugiej kwarcie pierwsze punkty zdobył Mateusz Dziemba, ale zaraz później za 3 trafili Jakub Schenk i Paweł Kikowski. Chwilę później, po punktach Langevine’a, King zdobył na chwilę prowadzenie, ale znów uaktywnił się Scott. W pojedynkę zdobył 4 punkty, a dokładając do tego jeszcze trafienie Clevelanda Melvina (byłego gracza Kinga), Start znów zbudował w miarę bezpieczny dystans. Po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 33-37.

Początki poszczególnych kwart to chyba ulubiony czas Dziemby, który znów zapunktował jako pierwszy. I znów King rzucił się do odrabiania. 3 punkty Davisa, wsad Langevine’a, zaraz potem też jego punkty i trójka Sherrona Dorsey-Walkera pozwoliły im wyjść na 2-punktowe prowadzenie. Start nie pozostawał dłużny, szybka seria 0-7 i znów mieli prowadzenie. Do końca 3 kwarty Lublinianie zdążyli jeszcze powiększyć przewagę do 6 punktów: 47-53.

W 4 kwartę lepiej weszli gospodarze, którzy szybko zdobyli 9 punktów. Szczecinianie odpowiedzieli jedynie jednym punktem z linii rzutów wolnych Davisa, a po rekordowej, bo aż 14-punktowej przewadze Startu wzięli się do roboty. Za trzy trafił Kikowski, spod kosza ponownie zapunktował Davis. Jednak gospodarze nie dali już się doścignąć. Do końca spotkania trzymali dystans, a ostatnie punkty padły łupem bohatera tej drużyny – Mike’a Scotta. Kolejna niespodzianka stała się faktem. King 70-77 Start.

King:

Davis 0, Threatt 2, S. Davis 18, Dorsey-Walker 8, Matczak 6, Langevine 16, Kikowski 9, Borowski 0, Kroczak 0, Bartosz 2, Schenk 9

Start:

Scott 28, Taylor 9, Melvin 2, Dziemba 13, Stopierzyński 0, Pelczar 5, Ciechociński 0, Obarek 0, Jeszke 10, Szymański 0, Wilson 9, Kostrzewski 1

W przerwie między spotkaniami odbył się konkurs wsadów. Poziom w poprzednich latach pozostawiał wiele do życzenia, więc fani zastanawiali się, czy tym razem może będzie lepiej. Do rywalizacji stanęli:

Josh Sharma (Trefl Sopot), Ahmed Ismael Hill (HydroTruck Radom), Wojciech Tomaszewski (Arka Gdynia) i James Eads III (Twarde Pierniki Toruń). Z powodu kontuzji wystąpić nie mógł Mateusz Kostrzewski.

Wojciech Tomaszewski, fb. energabasketliga

Do finału awansowała trójka Eads, Sharma i Hill. Zwycięzcą został reprezentant Twardych Pierników, jednak opinie fanów były w większości negatywne.

– „Tradycyjnie, żenujące widowisko

– „Wszyscy wyglądają, jakby byli tutaj za karę

To dosyć wyraźnie pokazuje, jakie opinie panują na temat tej rywalizacji. Dominowały próby niecelne, chociaż kreatywności nie można zawodnikom odmówić.

Po wsadach nadszedł czas na konkurs trójek. Do Konkursu stanęli:

Beau Beech (Czarni Słupsk), Elijah Wilson (Start Lublin), Luke Petrasek (Anwil Włocławek), Andrzej Pluta jr. (Astoria Bydgoszcz), Michał Samsonowicz (Twarde Pierniki Toruń) i Przemysław Zamojski (Lotto 3×3 team). Do finału awansowali: Pluta (11pkt), Beech (16pkt) i Petrasek (16pkt). Ostatecznie zwycięzcą został skrzydłowy Anwilu Włocławek. Konkurs nie stał na zbyt wysokim poziomie, dominowała nieskuteczność i rzuty w przednią obręcz.

Po konkursach fani byli świadkami ostatniego półfinału:

Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 94-87 WKS Śląsk Wrocław

Na to spotkanie szykowali się fani koszykówki w Polsce. Odpowiednio 3 i 5 drużyna w Polsce to jedne z najbardziej efektownie grających ekip w kraju, więc mecz musiał być co najmniej ciekawy. I bez wątpienia taki był.

Pierwsze punkty w meczu zdobył celnym rzutem zza łuku James Florence. Śląsk odpowiedział 4 punktami Aleksandra Dziewy i 2 punktami Travisa Trice’a. Chwilę później dwoma trafieniami z rzędu popisał się Kerem Kanter, a przewaga Wrocławian wzrosła do 7 punktów. Do Florenca w punktowaniu dla Stali dołączyli James Palmer Jr. i Denzel Andersson, którzy rozpoczęli rzucanie zza łuku. Jednak w szeregach Śląska ciągle aktywny był Trice, który zdobył ostatecznie prowadzenie dla swojej drużyny na koniec 1 kwarty: 23-24.

Drugą kwartę akcją 2+1 rozpoczął brat Trice’a: D’mitrik. Przez kilka minut Wrocławianie utrzymywali 4-punktową przewagę. Wtedy zza łuku trafił Kobi Simmons, tak samo zapunktował Damian Kulig, a trafienie spod kosza dołożył James Palmer. Akcją 2+1 popisał się ponownie polski środkowy, kolejny rzut zza łuku trafił Michael Young. Po prostu, Stal grała wyśmienicie, a WKS nie potrafił znaleźć na to odpowiedzi. Przewaga Ostrowian sięgnęła 13 punktów, a do przerwy podopieczni Urlepa potrafili zmniejszyć przewagę rywali do 6 punktów. Wynik po 20 minutach to 54-48.

Szybko zdobyte 5 punktów pozwoliło Stalówce ponownie odskoczyć na dwucyfrową przewagę. Za sprawą Travisa Trice’a i Aleksandra Dziewy Śląsk ponownie zbliżył się na 4 punkty. Jednak Stal ciągle grała dobrze. Na to odpowiedzią była niezła dyspozycja zza łuku reprezentanta Polski – Jakuba Karolaka. Nie wystarczyło to jednak na doprowadzenie do remisu czy zdobycie prowadzenia. Po 3 kwarcie Stal ciągle prowadziła: 76-72.

W ostatnią część najlepiej wszedł James Palmer Jr., który szybko zdobył 5 punktów. Na to trójką odpowiedział D.Trice. Stal utrzymywała 2/3 posiadaniowe prowadzenie, ponieważ na każde punkty Wrocławian odpowiadali skuteczną akcją. Po dwóch punktach Treya Drechsella i trójce Jamesa Florenca na 2 minuty do końca odjechali na 12 punktów. Po tym ciosie Śląsk się już nie pozbierał. Ostatecznie Stalówka triumfuje 94-87.

Stal:

Florence 28, Palmer Jr. 23, Drechsel 4, Simmons 5, Andersson 5, Young 9, Mokros 0, Wojciechowski 2, Garbacz 7, Kulig 11

Śląsk:

Trice 10, Karolak 19, Kanter 11, Justice 0, D. Trice 16, Dziewa 23, Gabiński 6, Tomczak 0, Ramljak 2