Nicolai Klindt. Foto: KŻ Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nikolai Klindt nie wystąpił w rewanżowym meczu finałowym PGE Ekstraligi pomiędzy Fogo Unią Leszno a Moje Bermudy Stalą Gorzów (59:30). Duńczyk był jednak w parku maszyn i opowiedział m.in. o swojej przyszłości.

Klindt był w tym roku gościem w Stali Gorzów, ale przede wszystkim zanotował bardzo dobry sezon w barwach Arged Malesa TŻ Ostrovii (średnia 2,135, szósty wynik w eWinner 1. LŻ). Nic więc dziwnego, że zaczęto go przymierzać do mocniejszych klubów, również tych z PGE Ekstraligi. Na drodze stanęły jednak przepisy, a szczególnie ten z obowiązkiem wstawienia do podstawowego składu zawodnika do lat 24.

– Mam kilka ofert z innych klubów, oczywiście będziemy też rozmawiać z Ostrowem. Myślałem o transferze do Ekstraligi, ale nowe przepisy wprowadziły tutaj zamieszanie – powiedział szczerze Klindt w rozmowie z reporterem nSport+.

Duńczyk z pewnością ma potencjał na bycie liderem w każdym pierwszoligowym zespole, ale w jego wypowiedzi czuć delikatne rozczarowanie. Nowe przepisy blokują szanse nie tylko jemu. Najprawdopodobniej miejsca zabraknie także dla takich zawodników jak Rohan Tungate czy Wiktor Kułakow. Co ciekawe, z potencjalnej „przepustki” nie skorzystają też Frederik Jakobsen i Andreas Lyager. Obaj zdecydowali się na pozostanie w swoich klubach – odpowiednio w Gnieźnie i w Bydgoszczy.

KONRAD MARZEC