Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dlaczego enfant terrible? Bo to związek frazeologiczny oznaczający osobę niedyskretną, nietaktowną, łamiącą wszelkie reguły. A Kenneth „Kenny” Malcolm Carter reguły łamał namiętnie. Urodzony 28 marca 1961 w Halifax, zmarły tragicznie 21 maja 1986 na Gray Horse Farm, w Bradshaw w West Yorkshire. Zawodnik, który mógł być wielokrotnym mistrzem globu. Zakończył trzema finałami indywidualnie i pięcioma krążkami w championacie par oraz drużynowo, w tym jedynym złotem, pospołu z Peterem Collinsem, gdy w finale par 1983 (miał 22 lata), rozegranym w Goteborgu, pokonali drugich Australijczyków i trzecią Danię, a Kenny zdobył 15 punktów.

Arogancki, zuchwały, nieodgadniony, a czasem po prostu szalony, zdaniem niektórych, szczery Yorkshireman Kenny Carter, był największą atrakcją kasową na żużlu. Ale bardzo niewielu ludzi znało i rozumiało prawdziwego Kenny’ego Cartera i wielkie rodzinne tragedie, których doświadczył we wczesnej młodości. Były to druzgocące wpływy, które go prześladowały przez resztę życia i bez wątpienia ukształtowały osobowość, którą fani kochali lub nienawidzili. Nikt nie znał demonów, które musiały kłębić się w młodej głowie. Gwałtowny, napędzający się obsesją na punkcie osoby, która ośmieliła się być w lepsza w jakiejkolwiek dziedzinie.

Nie potrafił pogodzić się z przegraną, czy to podczas towarzyskiej gry w snookera, czy w czasie wyścigów na żużlu. Kochał obłędnie i zaborczo. Kenny Carter miał wiele demonów, zrodzonych z tragicznej śmierci jego matki i młodszego brata. Z wygórowanych wymagań ojca, despoty, wymagającego doskonałości i perfekcjonizmu. Zawsze i wszędzie. Kenny próbował temu sprostać i nie rozumiał, że to po prostu niemożliwe.

Jak ścigał się w początkach kariery, już był fantastycznym talentem, który okrutnie okradano ze światowej korony niejednokrotnie – poprzez straszny katalog obrażeń, kontuzji i niesławne, niesprawiedliwe wykluczenie w USA, podczas finału, który „musiał” wygrać lokalny bohater Bruce Penhall, w wątpliwych, najdelikatniej mówiąc, okolicznościach, po starciu właśnie ze swoim „prześladowcą”. Nie wiadomo jak zakończyłaby się tamta rozgrywka, gdyby nie wykluczenie Cartera. Wiadomo jednak jak Brytyjczyk zareagował. Impulsywnie i bezkompromisowo, jak miał w zwyczaju.

Wydawało się, że Carter, nieustannie gonił swojego świętego Graala, indywidualną koronę mistrza świata. Jego starcia z Penhallem były legendarne i moim zdaniem, Carter często wydawał się ofiarą. Wyglądało na to, że starał się dotrzymać kroku Penhallowi, który jako czarujący złoty chłopiec, miał wszystkie najlepsze argumenty do zwyciężania, głównie sprzętowe i finansowe. „Remember my name” – z takim napisem na busie jeździł Kenny Carter. Chciał, by kibice zapamiętali jego sukcesy. Niestety, dziś pamiętają go zupełnie z innego powodu. W sezonach 1981, 82, 83 zajmował piąte miejsca w finałach Indywidualnych Mistrzostw Świata. W dwóch pierwszych przypadkach były to lokaty pechowe. Najpierw w Londynie pewny medal (może nawet złoto), odebrał mu defekt, rok później w Los Angeles – mocno dyskusyjne wykluczenie. Generalnie jednak Carter był tym zawodnikiem, który miał przywrócić świetność angielskiemu speedwayowi. Nie zdążył. Lee stoczył się na dno, Carter odebrał sobie życie. Nie mieli Anglicy szczęścia do talentów w tamtym czasie. Co jakiś się pojawił, to wróżyło kłopoty. Kenny odszedł, mając zaledwie 25 lat. Wcześnie. Zbyt wcześnie.

Szczery i nie bojący się stanąć w obronie osób trzecich, bądź sam przeciw wszystkim, Kenny Carter nie był powszechnie lubiany wśród innych zawodników, nawet tych, którzy byli jego kolegami z drużyny w reprezentacji Anglii. W wywiadzie telewizyjnym podczas finału brytyjskiego w 1984 roku, który wygrał, pomimo złamanej prawej nogi (sic!), powiedział, że w szatni niektórzy z jego angielskich kolegów z drużyny atakowali go słownie za chęć kontynuowania jazdy. Większość frustracji jeźdźców wynikała z warunków na mokrej nawierzchni, które według nich nie były dobre do jazdy i sprawiały, że zawody należało odwołać.

Carter często dyskutował z arbitrami w czasie zawodów, głównie przez telefon, albo to po wykluczeniu z wyścigu, albo po tym, kiedy miał inny punkt widzenia w ocenie sytuacji. Takie zachowania nie przydawały mu popularności również wśród sędziów. Być może stąd brały się niesprawiedliwe wykluczenia Cartera. Jego najsłynniejszy pojedynek z sędzią nastąpił po wykluczeniu go z 14. biegu finału światowego 1982. Po przedstawieniu swojego punktu widzenia, Kenny niczego nie uzyskał. Nie  zmienił zdania Torriego Kittlesena, sprawiedliwego w tych zawodach, acz w tym wypadku to określenie nader przewrotne. Wykrzyczał więc Carter Kittlesenowi, że jego decyzja kosztowała go mistrzostwa świata. Po tym wszedł na tor i bezskutecznie próbował powstrzymać kolejne biegi. Walczył przeciw większości 40 000 nieprzychylnego tłumu w Los Angeles Coliseum, który był zdecydowanie za bohaterem z podwórka – Bruce’m Penhallem i  wygwizdywał protest Anglika, aż arena trzęsła się w posadach. To nie zraziło Kenny’ego. Cartera musieli usunąć z toru ochroniarze i jego menedżer Ivan Mauger. Potem, po latach, podobne widowisko „zafundował” kibicom w Gdańsku Adam Łabędzki – pamiętacie?

Patrząc w przyszłość, na 1986 rok, Carter powiedział: – Zamierzam to zrobić w przyszłym roku. Nie możesz powstrzymać dobrego człowieka!

Pod koniec lutego założył Kenny Carter Promotions, w tętniącym życiem, nowym kompleksie przemysłowym Dean Clough w Halifax, nowoczesnym parku biznesowym, zbudowanym na terenie starej fabryki dywanów. Jako szef firmy zatrudniającej pięciu pracowników w pełnym i niepełnym wymiarze godzin, Kenny powiedział, że jego agencja jest firmą doradczą oferującą klientom szereg usług, w tym zarządzanie sportem, marketing, public relations, telewizję, występy osobiste, sprzedaż i promocje. Takie trochę mydło, szydło i powidło, aczkolwiek głównie zamierzał zająć się promocją zawodników. Pytany o groźbę kontuzji, mówił z typową zarozumiałością Cartera” – Kontuzje? Wszystkie za mną. To będzie mój szczęśliwy rok!

Zafundował sobie luksusowego Lotusa, własnego projektu, który został pierwotnie zamówiony przez Kenny’ego do użytku przez jego pierwszą klientkę, olimpijkę, Tessę Sanderson. Potem jednak sam postanowił wziąć na siebie opłaty leasingowe w wysokości 400 funtów miesięcznie – i to był kolejny wielki błąd. Chociaż wierzył, że jazda eleganckim samochodem sportowym po mieście sprawi, że zostanie zauważony jeszcze bardziej niż wcześniej i poprawi jego nowy wizerunek, to okaleczył się bardzo mocno finansowo. Angielski Piotruś Pan korzystał z życia na swój sposób.

Nikt w świecie żużla nie spodziewał się tragedii, dopóki nie ujawniły się przerażające fakty, które miały miejsce w środę, 21 maja 1986 roku. Wcześniej małżeństwo Kenny’ego i Pam Carter rozpadło się i gwiazda Bradford oraz reprezentacji Anglii nie była w stanie poradzić sobie z sytuacją. Tuż po godzinie 18.30 tego pamiętnego wieczora, ojciec Pam, Bob Lund i jego syn Adrian, byli na swojej farmie w Bradshaw, gdy zostali powiadomieni przez sąsiadów o strzałach w domu Carterów, w Gray Horse Farm, zaledwie kilkaset jardów w górę od ich domu. Przyjechali tak szybko, jak tylko mogli, i odkryli najbardziej przerażającą scenę, jaką można sobie wyobrazić. Córka Boba, Pam, leżała martwa na żwirze przed swoim domem. Kiedy policja przybyła o 18.45, a policjanci przedarli się przez drzwi, zastali Kenny’ego martwego, na łóżku pary na górze. Oboje zginęli z powodu ran postrzałowych.

Policja od początku wiedziała, co się stało – nawet nie szukali nikogo innego, nie sprawdzali poszlak, w związku ze strzelaniną. Bob Lund zdał sobie sprawę z przerażającej prawdy o tym, co się wydarzyło. Wiedział o swojej córce i problemach małżeńskich Kenny’ego. W rzeczywistości dwoje dzieci pary mieszkało z nim i jego żoną Veronicą, w chwili śmierci rodziców.

Były promotor Halifax i Bradford Dukes, Eric Boothroyd, pamięta, jak usłyszał niewiarygodne wieści o swoim najlepszym jeźdźcu, chłopcu, który był dla niego prawie jak syn, przez prawie dziewięć lat. Mówi, że nie wyczuł nadchodzącej tragedii, która miała się wydarzyć, gdy Carter zadzwonił do niego w dniu strzelaniny.

– Zadzwonił do mnie około dziewiątej rano i wydawał się w porządku. Ponownie został kontuzjowany, ponieważ rozbił się w brytyjskim półfinale na Odsal, ale powiedział, że zdecydowanie będzie w stanie jechać na Bradford w najbliższą sobotę. To był ostatni raz, kiedy z nim rozmawiałem. Później tego popołudnia zostawiłem żonę Bonnie w domu, aby wziąć udział w spotkaniu kibiców w Bradford. To było dziwne, ponieważ kiedy przejeżdżałem przez koniec drogi prowadzącej na farmę Kenny’ego, zobaczyłem stojącego samotnie policjanta. Po prostu przejechałem obok niego i już o tym nie myślałem. Zakładałem, że jest tam, aby zbadać ewentualne skargi sąsiadów na hałas ze sporego kurnika, który Kenny zbudował na swojej ziemi. Nie znałem prawdy, dopóki Bonnie nie zobaczyła, co się stało w News At Ten, a potem zadzwoniła do mnie podczas spotkania. Nie mogłem w to uwierzyć – tłumaczył Boothroyd.

Bliski przyjaciel Kenny’ego i były mechanik, Phil Hollingworth, powiedział: – Nie zabił Pam dlatego, że nie mógł zdobyć innej kobiety. Po prostu czułem, że nie może znieść upokorzenia porzuconego męża. Ale wiedział także, że Pam go kochała. Nie szukała go, ponieważ nie był Kennym Carterem, gwiazdą na żużlu, kiedy go poznała. Wtedy był tylko uczniem, nikim. Był bardzo zaborczy wobec niej w ciągu ostatnich kilku lat, ledwo mogła wyjść z domu. Pam kilka razy do mnie zadzwoniła. Kenny zmarł z powodu złamanego serca. Zostawiła go, a on wiedział, że to już koniec.

Inny przyjaciel Kenny’ego, Jimmy Ross, przypomniał sobie solidną przysięgę, złożoną mu przez Kenny’ego po tym, jak bardzo czuł się zraniony i rozgoryczony po rozpadzie małżeństwa rodziców, gdy był nastolatkiem. Ross stwierdził: – Kenny powiedział mi wówczas, że w tej rodzinie nigdy nie będzie kolejnego rozwodu.

Carter był starszym bratem kierowcy wyścigowego Grand Prix, Alana Cartera. Trzykrotny finalista indywidualnych mistrzostw świata (1981 – V m., 1982 – V m., 1983 V m.). Dwa razy startował w finałach drużynowych mistrzostw świata (1981 – srebrny medal, 1983 – srebrny medal). Trzy razy został powołany do reprezentacji na mistrzostwa świata par (1982 – srebrny medal, 1983 – złoty medal, 1985 – srebrny medal). Dwukrotnie zdobył tytuł indywidualnego mistrza Wielkiej Brytanii (1984, 1985). Gdy dokonał tej przerażającej zbrodni, miał zaledwie 25 lat…

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI