Krzysztof Kasprzak fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Podczas zgrupowania reprezentacji Polski w Szklarskiej Porębie poznaliśmy zawodników, którzy wezmą udział w towarzyskim meczu z Australią. Marek Cieślak do starcia na toruńskiej Motoarenie wytypował Bartosza Zmarzlika, Janusza Kołodzieja, Patryka Dudka, Bartosza Smektałę, Krzysztofa Kasprzaka i Dominika Kuberę. Radości z powołania nie kryje zwycięzca Złotego Kasku z sezonu 2019.

– Szczerze powiedziawszy, liczyłem po cichu na to powołanie. Dzięki zwycięstwu w Złotym Kasku wierzyłem, że Marek Cieślak mnie wybierze. Dam z siebie wszystko, by godnie reprezentować Polskę – mówi szczęśliwy Kasprzak w rozmowie z mediami klubowymi.

35-latek zaliczył już dwa obozy przygotowawcze przed sezonem 2020. Najpierw trenował z reprezentacją w Szklarskiej Porębie, a następnie udał się na zgrupowanie gorzowskiej Stali do Szpindlerowego Młyna.

– Dziękuję bardzo prezesowi za zorganizowanie wyjazdu. Były niesamowite warunki narciarskie, biegowe oraz zakwaterowania. Cieszymy się bardzo, że mieliśmy okazję pozjeżdżać na sankach. Wszyscy chłopacy chwalą ten obóz i jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy w nim uczestniczyć. Mam nadzieję, że będziemy mogli się odwdzięczyć prezesowi na torze – wierzy zawodnik.

Wychowanek leszczyńskiej Unii nie może zaliczyć sezonu 2019 do udanych. W poprzednich rozgrywkach wicemistrz świata z 2014 roku wykręcił średnią 1,681 punktu na bieg i nie był pewnym punktem gorzowskiej drużyny. Podopieczny Stanisława Chomskiego zaznacza jednak, że zdiagnozował przyczynę problemów z minionego roku.

 – Najważniejsze, że wiem, co było przyczyną tak słabej dyspozycji. Nie trafiłem na początku sezonu ze sprzętem. Jak dobrze wiemy, to dopasowanie sprzętu decyduje, czy żużlowiec jedzie szybko, czy wolno – komentuje żużlowiec. – Będziemy się starali pojechać o jak najlepszy wynik, aby dostać się rundy play-off, a potem już każda z tych drużyn w półfinałach będzie miała szansę na mistrza Polski, ale my damy z siebie wszystko – dodaje Kasprzak.

BARTOSZ RABENDA